Atak na polskiego ambasadora w Rosji. "To dyżurni aktywiści"
W Petersburgu doszło do ataku na polskiego ambasadora Krzysztofa Krajewskiego. - Grupa osób zaatakowała mnie słownie, wznosząc antypolskie i antyukraińskie okrzyki, i próbowała zaatakować fizycznie - oznajmił dyplomata w rozmowie z PAP. - To tak zwani dyżurni aktywiści, którzy kreują się na obrońców poszkodowanej - ich zdaniem - Federacji Rosyjskiej - dodał z kolei w rozmowie z Polskim Radiem.
2025-11-20, 12:37
Petersburg. Polski ambasador zaatakowany przez grupę "aktywistów"
Ambasador RP w Rosji Krzysztof Krajewski potwierdził w czwartek w rozmowie z PAP, że w minioną niedzielę padł ofiarą napaści w Petersburgu. Najpierw grupa osób zaatakowała go słownie, a potem próbowała dokonać fizycznej napaści, ale zapobiegła temu ochrona dyplomaty.
- Rosja łamie międzynarodowe konwencje chroniące zagranicznych dyplomatów - powiedział Krajewski Polskiemu Radiu. Dyplomata w ten sposób odniósł się do wydarzeń z 16 listopada, gdy podczas wizyty w Petersburgu został otoczony przez grupę Rosjan, którzy wznosili antypolskie i antyukraińskie hasła.
Krzysztof Krajewski dodał, że do takich zdarzeń dochodzi często, gdy podróżuje poza Moskwę, aby spotkać się z Polonią i odwiedzić miejsca pamięci. Podkreślił, że biorą w nich udział zawsze zorganizowane, dobrze przygotowane grupy, wznoszące antypolskie i antyukraińskie hasła.
Krajewski dla Polskiego Radia: to dyżurni aktywiści
- To tak zwani dyżurni aktywiści, którzy kreują się na obrońców poszkodowanej - ich zdaniem - Federacji Rosyjskiej - zaznaczył Krzysztof Krajewski. Zdaniem polskiego ambasadora w Moskwie takie zachowania przekraczają wszelkie granice w relacjach dyplomatycznych między państwami.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maciej Wewiór powiedział Polskiemu Radiu, że wobec Krzysztofa Krajewskiego doszło do ataku werbalnego. - Był atak słowny na naszego ambasadora, a potem dążenie do konfrontacji fizycznej, musiała interweniować ochrona" - przekazał rzecznik MSZ.
Maciej Wewiór poinformował, że Polska poruszyła temat konfrontacji polskiego ambasadora z aktywistami na środowym spotkaniu z rosyjskim chargé d'affaires. - Strona rosyjska przyznała rację, że do takich sytuacji nie powinno dochodzić - dodał rzecznik MSZ.
Szef MON: atak na polskiego ambasadora jest złamaniem prawa
- Atak na polskiego ambasadora w Rosji jest nie tylko skandalem dyplomatycznym, ale też złamaniem prawa międzynarodowego - tak ocenił wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef MON podkreślił, że jego zdaniem Rosja pokazała, iż nie jest zainteresowana normalizacją stosunków z Polską.
- To jest skandaliczne zachowanie, przekraczające kolejną granicę jakichkolwiek zasad dyplomatycznych - dodał Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że Polska będzie dążyć do przestrzegania prawa międzynarodowego i odpowiedniej ochrony polskich dyplomatów.
Wcześniej w Smoleńsku i Irkucku grupki tak zwanych aktywistów również w obecności ambasadora wznosiły antypolskie i antyukraińskie hasła. Kilkakrotnie podczas wizyt w różnych regionach Rosji zdarzyło się tak, że do ambasadora Polski podchodzili nieznani ludzie i przedstawiając się jako dziennikarze, zadawali prowokacyjne pytania.
"Grupa osób próbowała zaatakować fizycznie"
- Doszło do kolejnego wrogiego aktu wobec mnie i personelu placówki. W czasie, gdy przechodziłem główną ulicą, Newskim Prospektem, grupa tzw. aktywistów, dobrze zorganizowana i kierowana przez osoby spoza tej grupy, zaatakowała mnie słownie, wznosząc antypolskie i antyukraińskie okrzyki, i próbowała zaatakować fizycznie - przekazywał z kolei w rozmowie z PAP Krajewski.
Czytaj także:
- Rosyjski konsulat w Gdańsku zamknięty. Jest reakcja Kremla
- Dywersja w Polsce. Zełenski tłumaczy, jak Rosja zwerbowała sabotażystów
Jak zaznaczył, "dzięki profesjonalizmowi personelu ambasady do napaści fizycznej nie doszło". Ambasador podkreślił, że napaść została przeprowadzona z premedytacją, bo skoro przechodzącą ulicą osobę atakuje zorganizowana grupa z transparentami, nie może być mowy o żadnym przypadku. Poinformował także, że w związku z tym incydentem wysłał notę protestacyjną do władz Federacji Rosyjskiej. O zdarzeniu jako pierwsza poinformowała w czwartek "Gazeta Wyborcza".
Źródła: PAP/Polskie Radio/Gazeta Wyborcza/hjzrmb