Zastrzelił byłą wychowawczynię z liceum. Są nowe fakty

34-letni Paweł S. przygotowywał się na śmierć, zdawał sobie sprawę, że nie przeżyje. Śledczy odkryli przy nim wiadomość, będącą jego ostatnią wolą. Mężczyzna w Obrzycku zastrzelił swoją byłą wychowawczynię z broni czarnoprochowej, a potem wymierzył kolejny strzał w swoją głowę.

2025-03-25, 12:52

Zastrzelił byłą wychowawczynię z liceum. Są nowe fakty
Przy zabójcy nauczycielki policjanci znaleźli kartkę z ostatnią wolą. Foto: shutterstock

Nauczycielka zastrzelona przez byłego ucznia

Tragedia wydarzyła się 19 marca. Mężczyzna czekał rano na ofiarę przed jej domem w Obrzycku. Gdy kobieta szła do zaparkowanego na chodniku auta, strzelił jej w klatkę piersiową. Chwilę później, na oczach zaalarmowanych pierwszym strzałem sąsiadów, popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę. Okazało się, że 45-letnią polonistkę zamordował były uczeń w liceum w Szamotułach. Z powodu nieobecności w 2009 roku nie ukończył trzeciej klasy, powtarzał rok z inną wychowawczynią. Czy niezagojona zadra z przeszłości przyczyniła się do tragedii? To próbują ustalić śledczy. Wiadomo, że sprawca miał przy sobie wydrukowane zdjęcie nauczycielki.

To była egzekucja - mówi "Gazecie Wyborczej" osoba znająca ustalenia śledztwa. - Wiem, że to mocne słowa, ale adekwatne. Sprawca przyjechał z innego miasta, żeby z zimną krwią zabić bezbronną osobę. Zasadził się na nią, zaskoczył w bramie, nie dał szans na obronę lub ucieczkę - wyjaśnia. 

Zabójstwo nauczycielki. Policja szuka motywu

Przy denacie była jeszcze jedna kartka z wiadomością "Ciało skremować". To dowodzi, zdaniem śledczych, że mężczyzna wcześniej wszystko zaplanował, nie było to działanie pod wpływem impulsu. Policjanci rozważają różne motywy: chęć zemsty, zazdrość, ale też zaburzenia psychicznie, w tym urojenia, być może powiązane ze śmiercią matki, która zmarła dwa dni wcześniej. 

REKLAMA

"Pewne nadzieje prokuratura wiąże z analizą zawartości telefonów i komputerów, które należały do zastrzelonej nauczycielki i mordercy. Jeśli mieli ze sobą kontakt, to właśnie w tych urządzeniach mógł pozostać po tym ślad" - czytamy w GW. Przesłuchania osób, z którymi nauczycielka miała stały kontakt wiele nie wniosły. Kobieta chroniła swoją prywatność. Wiadomo, że była rozwódką, nie miała dzieci. Jej mężem krótko był prokurator wojskowy. 

Trzy sztuki broni czarnoprochowej

Paweł S. był niekarany i nienotowany przez policję. Mieszkał z matką - poetką i bratem, pracował w gospodarstwie rolnym. Nie miał prawa jazdy ani samochodu. Ojciec opuścił rodzinę kilkanaście lat temu, nie utrzymywał z synami kontaktu. Wiadomo, że Paweł S. broń czarnoprochową posiadał co najmniej od stycznia 2024 roku. Do Obrzycka zabrał trzy sztuki - trzecia, naładowana i gotowa do strzału była w torbie. 

Broń czarnoprochową produkowano do końca XIX wieku. Dziś produkuje się repliki, które działają w ten sam sposób – ładuje się je od przodu, czyli od strony wylotu lufy. Umieszcza się tam proch i kule. Z zasady jest to broń jednostrzałowa - przypomina gazeta.

REKLAMA

Czytaj także:

Źródła: Gazeta Wyborcza/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej