Nawrocki chwali się, że jest na "liście Putina". "Trochę przesadza"

Karol Nawrocki chwali się wpisaniem na "listę Putina" wyłącznie ze względów politycznych - tłumaczy portalowi Fakt.pl były oficer operacyjny i analityk Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa oraz Agencji Wywiadu Robert Chada. Zaznacza, że bycie wrogiem rosyjskiego systemu jest nobilitujące dla kandydata na prezydenta, ale zarazem, biorąc pod uwagę jurysdykcję rosyjskiego państwa, Nawrocki "trochę przesadza".

2025-04-23, 10:18

Nawrocki chwali się, że jest na "liście Putina". "Trochę przesadza"
Karol Nawrocki podkreśla w kampanii wyborczej, że jest wpisany na listę ściganych przez Kreml. Foto: PAP/Przemysław Piątkowski

"Lista Putina". Europejscy politycy w rejestrze rosyjskiego MSW

Kandydat na prezydenta popierany przez PiS, prezes IPN Karol Nawrocki, chwali się w kampanii wyborczej wpisaniem na "listę Putina". Chodzi o tzw. listę wrogów systemu Federacji Rosyjskiej, czyli osób, których działalność Kreml chętnie by powstrzymał. Nawrocki, jak sam mówi, trafił na nią jako prezes IPN, za organizowanie akcji burzenia sowieckich pomników. 

"Listę Putina" opisał w 2024 roku opozycyjny wobec Kremla portal Mediazona. Jak czytamy, to katalog osób, których działalność rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych uznało za niewygodną. Są na niej - czytamy - "tuziny europejskich polityków", w tym była premier Estonii, a obecnie komisarz ds. polityki zagranicznej UE Kaja Kallas, jeden z liderów rosyjskiej opozycji Ilja Jaszyn. Przygotowana przez Mediazona wyszukiwarka rosyjskiej bazy wskazuje, że widnieje tam także Karol Nawrocki.

"Prawdopodobnie z powodu zburzenia pomników, Rosja również wystawiła zawiadomienia przeciwko polskim urzędnikom, w tym prezydentowi Wałbrzycha Romanowi Szełemejowi, prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej Karolowi Nawrockiemu oraz byłemu podsekretarzowi stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Karolowi Rabendzie" - pisze Mediazona.

Oręż polityczny Nawrockiego. "To ogromna nobilitacja"

Z faktu bycia ściganym przez rosyjski aparat państwowy Nawrocki zrobił oręż polityczny. - Pan Nawrocki jest ścigany przez Władimira Putina, panie wiceprzewodniczący, tego samego, z którym pana szef chodził po molo, proszę się nie wygłupiać co do ruskiej propagandy. Obaliłem 42 obiekty sowieckiej propagandy i za to mnie ścigają - stwierdził prezes IPN w debacie prezydenckiej, uderzając w Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska

REKLAMA

- Tyle tylko, że rosyjska lista służy wyłącznie wewnętrznym celom Putina i nie ma realnego wpływu na życie Nawrockiego - ocenia w rozmowie z Fakt.pl były oficer operacyjny i analityk Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa oraz Agencji Wywiadu Robert Chada. - Jest wpisany na tę konkretną listę i to jest dla niego ogromna nobilitacja - przyznaje ekspert. - Putin pokazuje w ten sposób swoją "sprawczość". Chce pokazać społeczeństwu, że ich "dopadniemy". Ale tak nie będzie - stwierdza. Jak wyjaśnia, to dlatego, że jurysdykcja Kremla nie sięga poza granicę Rosji. 

Prezes IPN na "liście Putina". "Nawrocki troszkę przesadza"

- Takich ludzi, o których się nie mówi, że są zagrożeni, że są wpisani na jakieś listy, że zostali wydaleni z Federacji Rosyjskiej, że nie mogą tam wjechać, to są naprawdę dziesiątki tysięcy. Ja nie chodzę po mediach i się nie chwalę tym, że jestem ścigany przez Putina. Natomiast kandydat na prezydenta w mojej ocenie robi to tylko ze względów politycznych. Więc Nawrocki, chwaląc się tym, po prostu troszeczkę przesadza, bo to jest norma w warunkach wojny hybrydowej - tłumaczy Chada w rozmowie z Fakt.pl.

Czytaj także: 

Źródła: Fakt.pl/Mediazona.com/PolskieRadio24.pl/PAP/mbl/kor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej