Szczyt Trump-Putin. "Powrót do epoki siły" czy "pusty gest"?

W specjalnym wydaniu podcastu "Po prostu Wschód" na antenie Polskiego Radia 24 analitycy wskazywali, że spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce miało przede wszystkim wymiar symboliczny i wizerunkowy. Nie wykluczyli jednak, że pociągnie za sobą poważne polityczne konsekwencje.

2025-08-16, 17:30

Szczyt Trump-Putin. "Powrót do epoki siły" czy "pusty gest"?
Podcast "Po prostu Wschód". Foto: Polskie Radio

Gośćmi Piotra Pogorzelskiego byli Olena Babakova - uczelnia Vistula, Leon Pinczak - Polityka Insight oraz Tomasz Piechal - analityk.

Olena Babakova z Akademii Finansów i Biznesu Vistula podkreśliła, że zachowanie byłego prezydenta USA wobec rosyjskiego przywódcy przypominało powitanie idola. - Trump jest zafascynowany Putinem, widzi w nim macho. Nie chodzi o to, że go lubi, ale imponuje mu styl oparty na patriarchalizmie i pop konserwatywnej narracji - oceniła ekspertka.

Zwróciła też uwagę na wybór miejsca spotkania. - Dotąd szczyty amerykańsko-rosyjskie zawsze miały symboliczny wymiar. Teraz spotkano się daleko od Unii Europejskiej. To wygląda jak gra między sąsiadami i supermocarstwami, a Europa została odsunięta na bok - uważa Babakova.

Spotkanie Trumpa z Putinem. Gesty zamiast konkretów

Podobną opinię wyraził analityk Tomasz Piechal. - Widać było, że Trump starał się połechtać ego Putina. Nie wyglądało to jak rozmowa przywódcy wolnego świata z ludobujcą, ale jak spotkanie dwóch biznesowych partnerów - powiedział.

Zdaniem Piechala, głównym wątkiem szczytu były relacje gospodarcze, a konkretów w sprawie Ukrainy zabrakło. - Ameryka i Rosja dały sygnał, że chcą współpracować gospodarczo. To, co Putin powiedział Trumpowi, raczej oddala perspektywę pokoju, bo warunki stawiane Ukrainie mogą być bardzo trudne. Jedyne, co zaoferowano, to kontynuację rozmów - ocenił analityk.

"Powrót do epoki, gdzie liczy się siła"

Leon Pinczak z Polityki Insight przypomniał, że Putin to były oficer KGB, który doskonale dostosował język do rozmówcy. - Mówił to, co Trump chciał usłyszeć. To spotkanie nie było poświęcone w całości Ukrainie. Był to szczyt bilateralny, podczas którego supermocarstwa uzgadniały, jak widzą świat. Wracamy do epoki, w której siła ma kluczowe znaczenie - ocenił.

Według Pinczaka, przemówienie Putina - dwukrotnie dłuższe niż wystąpienie Trumpa - było kontynuacją rosyjskiej narracji dotyczącej Ukrainy. - Putin jasno dał do zrozumienia, że nie zamierza się zatrzymać. Nie chodzi mu już tylko o zwykły rozejm, ale o przeskoczenie tego etapu i dojście do traktatu pokojowego. Jednak bez zatrzymania walk będzie to niezwykle trudne - podkreślił ekspert.

Wizerunkowe zwycięstwo Putina

Zdaniem Babakovej, choć konkretnych ustaleń nie ujawniono, sam przebieg szczytu to sukces propagandowy Moskwy. - PR-owo wygrała Rosja i Władimir Putin. O realnych ustaleniach dowiemy się więcej z przecieków z rozmów z przywódcami UE i Zełenskim. Wiemy, że nie będzie drugiego Monachium czy Jałty. Jednak prezydent Ukrainy może stanąć przed trudnymi wyborami - zaznaczyła ekspertka.

Eksperci zgodnie podkreślają, że spotkanie w Anchorage nie przyniosło przełomu w sprawie wojny w Ukrainie. Pokazało jednak, że Rosja skutecznie wraca na salony międzynarodowej polityki, a Zachód wciąż szuka wobec niej spójnej strategii.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio

Polecane

Wróć do strony głównej