Rosyjska propaganda już działa. Tak wygląda dezinformacja ws. dronów
Rosyjskie media państwowe i tzw. blogerzy wojenni sugerują, że nie ma dowodów, iż drony, które wleciały do Polski należały do Rosji. Niezależni analitycy wojskowi nazywają naruszenie przestrzeni powietrznej Polski "rosyjską prowokacją" i ostrzegają przed działaniami dezinformacyjnymi Moskwy.
2025-09-10, 11:12
Kremlowska propaganda dezinformuje w sprawie dronów nad Polską
KP.ru, portal wysokonakładowego prokremlowskiego dziennika "Komsomolskaja Prawda", utrzymuje, że premier Donald Tusk, informując o naruszeniu przestrzeni powietrznej, "nie podał żadnych dowodów ani szczegółów", a polskie siły zbrojne "nie podały żadnych dowodów na prawdziwość informacji". Także państwowa propagandowa agencja RIA Nowosti twierdzi, że szef polskiego rządu "nie podał dowodów" na to, że strącono rosyjskie drony. Jeden z tzw. blogerów wojennych Aleksandr Koc na swoim kanale na Telegramie rozwija ten wątek, twierdząc, że "nikomu nie pokazano szczątków" dronów i że "nie jest trudno" pokazać jako dowód szczątków rosyjskich aparatów przywiezionych z Ukrainy. "Szum informacyjny ma charakter głównie polityczny. Dron, który upadł w Estonii, nie wywoływał takiej alergicznej reakcji. [...] Wygląda na to, że Europejczycy wymyślili, jak wpłynąć na Trumpa (tj. nastawić go przeciwko Rosji - red.)" – głosi komentarz na kanale Kotsnews.
"To była świadoma prowokacja Rosji"
Analitycy wojskowi przypominają, że Moskwa systemowo odrzuca każdy zarzut o sprawstwo ataku, czy incydentu z udziałem rosyjskiego uzbrojenia. Ukraiński ekspert wojskowy Jurij Fiodorow nazywa ostatnie wydarzenia w Polsce "rosyjską prowokacją". "To była świadoma prowokacja władz Rosji. Jej celem było zmuszenie Polski i innych państw Paktu Północnoatlantyckiego do jeśli nie przerwania, to ograniczenia pomocy wojskowej dla Ukrainy" – stwierdził ukraiński ekspert. Ukraińscy i niezależni rosyjscy analitycy wojskowi ostrzegają przed możliwymi innymi prowokacjami ze strony Rosji, a także przed rosyjską dezinformacją.
Analityczka Maria Awdiejewa z amerykańskiego think tanku Instytut Badań nad Polityką Zagraniczną (Foreign Policy Research Institute) informuje, że rosyjscy blogerzy wojenni rozpowszechniają fałszywą mapę i twierdzą, że atak dronów na Polskę był śledzony w czasie rzeczywistym, a celem było lotnisko w Rzeszowie. Awdiejewa opublikowała na X zrzut ekranu z fałszywą mapą obiektów obecnych w przestrzeni powietrznej. Jest to rzekomy obraz z serwisu FlightRadar pokazujący, że rosyjski dron zmierza w kierunku Rzeszowa. Jak zauważyła Awdiejewa, fałszywa publikacja to "dowód, że atak był planowany i rozmyślny".
Białoruś twierdzi, że informowała Warszawę
W Mińsku szef sztabu generalnego armii Pawel Murawiejka oznajmił, że Białoruś informowała Polskę i Litwę o zbliżających się dronach. Wypowiedź Murawiejki opublikowała państwowa białoruska agencja BiełTA. Oznajmił, że białoruska obrona przeciwlotnicza obserwowała drony, które "wypadły z kursu w wyniku oddziaływania środków walki radioelektronicznej". Wojskowy oznajmił, że część "zbłąkanych" dronów została strącona przez siły białoruskie i że w nocy Białoruś wymieniała się danymi z Polską i Litwą, "tym samym informując" je, że do obu krajów zbliżają się "nieznane aparaty latające".
- Drony nad Polską. Tusk zrelacjonował przebieg zdarzeń
- Polska składa wniosek o art. 4 NATO. "To dopiero wstęp"
- Oświadczenie Karola Nawrockiego. "Trwa analiza zniszczeń"
Źródła: IAR/PAP