Kryzys rodzicielstwa. Coraz więcej dzieci porzucanych w trakcie terapii

Coraz więcej dzieci przechodzących terapię w szpitalach psychiatrycznych jest porzucanych przez rodziców. Zdarza się, że przebywają w takich placówkach miesiącami. Jedną z przyczyn problemu, który narasta od kilku lat, jest - jak wskazują eksperci - kryzys rodzicielstwa.

2025-09-21, 08:02

Kryzys rodzicielstwa. Coraz więcej dzieci porzucanych w trakcie terapii
Coraz więcej dzieci jest porzucanych w szpitalach psychiatrycznych. Foto: Wojciech Olkusnik/East News

Dzieci porzucane w trakcie terapii

W jednym ze szpitali psychiatrycznych na Mazowszu 10 z 30 łóżek dziecięcych zajmują dzieci nieodebrane przez rodziców po zakończeniu leczenia - wskazuje Anna Brzezińska z zarządu województwa mazowieckiego, dodając, że skala problemu jest szeroka. Jest on zauważalny w szpitalach w całym kraju.

Dzieci trafiają na oddziały do szpitali psychiatrycznych w kryzysie emocjonalnym. Między innymi po próbach samobójczych. - Obserwujemy, że w procesie leczenia nie uczestniczą rodzice. Zdarzają się sytuacje, że po zakończonej już terapii w szpitalu psychiatrycznym, dzieci są porzucane przez rodziców. Nie są oni zainteresowani ich dalszym wychowywaniem - alarmuje Brzezińska.

Oczekiwanie na wyrok i kolejne kryzysy emocjonalne

Dyrekcje szpitali często zgłaszają takie sytuacje do sądów rodzinnych. - Ale czas oczekiwania na wyrok trwa długo. To około dwóch lat. Dzieci po leczeniu psychiatrycznym, w oczekiwaniu na wyrok i na to, jaki będzie ich dalszy los, mają kolejny kryzys emocjonalny - zaznacza.

Brzezińska nadmienia, że dzieci mają w szpitalu zapewnioną opiekę psychiatryczną, edukacyjną i wychowawczą, ale bez wyroku sądu nie mogą trafić do rodziny zastępczej. - Jeżeli dziecko jest wyleczone, to nie powinno tkwić w szpitalu, nie powinno być obserwatorem kryzysów emocjonalnych innych - dodaje.

"Problem narasta"

Z kolei dr n med. Aleksandra Lewandowska, krajowa krajowa konsultantka ds. psychiatrii dzieci i młodzieży zauważa, że dzieci zostają na oddziale psychiatrycznym nawet na kilka lub kilkanaście miesięcy po zakończeniu leczenia. - Mówimy o dzieciach w wieku siedmiu lat i starszych, nastolatkach - zaznacza.

Dr Lewandowska pracuje w zawodzie 20 lat. Kieruje oddziałem stacjonarnym dla dzieci. - W ostatnich kilku latach, czyli po pandemii, ten problem narasta - wskazuje.

Jednocześnie zwraca uwagę, że problem wynika nie tylko z przedłużających się spraw sądowych, ale także z "kryzysu rodzicielstwa". Podkreśla, że dzieci są ofiarami dorosłych, w tym trudnych spraw okołorozwodowych. Jak podaje, zdarza się, że jest podejmowana decyzja sądu o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej ze względu na przemoc w domu, jednak nie ma miejsca, gdzie dziecko mogłoby trafić, więc pozostaje w szpitalu.

"Przywożone i zostawiane pod drzwiami"

Co więcej, niektóre dzieci są oddawane do rodzin zastępczych wyłanianych zbyt szybko. - Dzieci porzucane przez rodziny zastępcze mierzą się z wtórną traumą, są ofiarami systemu - mówi dr Lewandowska.

Zdarzają się przypadki, w których rodzina zastępcza tłumaczy się tym, że nie miała pełnej wiedzy o takim dziecku, że jest ono zbyt trudne, stąd "nie daje sobie rady". -  Dziecko jest przywożone i zostawiane ze spakowanymi rzeczami pod drzwiami domu dziecka. Tam sobie nie radzi i znów trafia do szpitala. To błędne koło - dodaje.

Czytaj także:

Źródło: PAP/łl

Polecane

Wróć do strony głównej