Brutalny gwałt i zabójstwo Lizy. Dorian S. usłyszał prawomocny wyrok
Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosił wyrok w procesie mężczyzny skazanego w pierwszej instancji na dożywocie za gwałt i zabójstwo młodej Białorusinki. Do zbrodni doszło w lutym 2024 roku w bramie jednej z kamienic przy ulicy Żurawiej w Warszawie.
2025-11-04, 14:00
Proces apelacyjny toczył się z częściowym wyłączeniem jawności. W części jawnej rozprawy, która odbyła się tydzień temu, sędzia sprawozdawca Maciej Gruszczyński wyjaśnił, że obrona wniosła apelację między innymi ze względu na orzecznika, który wydał wyrok w pierwszej instancji. Zawierała też szereg zarzutów procesowych odnoszących się do treści opinii biegłych. Obrońcy nie zgodzili się też z oceną materiału dowodowego, w tym niewzięcia pod uwagę korespondencji SMS-owej Doriana S. z ojcem po dokonaniu zbrodni. Uznali również zasądzoną karę za niewspółmierną.
We wtorek, 4 listopada, po godzinie 14. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok sądu I instancji w sprawie Doriana S., skazując go na dożywotnie pozbawienie wolności. Z chwilą ogłoszenia orzeczenia stało się ono prawomocne, obejmując zarówno karę główną, jak i wszystkie pozostałe decyzje sądu niższej instancji. Nie wykazano przy tym żadnych nieprawidłowości proceduralnych dotyczących składu orzekającego.
Sędzia Maciej Gruszczyński wyjaśnił w uzasadnieniu, że biegła toksykolog potwierdziła obecność hydroksyzyny i jej metabolitów we krwi oskarżonego. Jak zaznaczył, obrona próbowała dowieść, że mógł to być efekt przyjęcia tzw. pigułki gwałtu, jednak biegli nie stwierdzili żadnych oznak zaburzeń zachowania. Według sądu postępowanie oskarżonego było racjonalne i od początku do końca starannie zaplanowane.
"Doriana S. należy wymazać z pamięci"
Wyrok dożywocia zapadł w grudniu 2024 roku. Przewodniczący składu orzekającego sędzia Paweł Dobosz mówił, że kara stanowi wyraz potępienia dla osoby, która poprzez swój czyn naruszyła najcenniejsze dla człowieka dobra w postaci wolności i życia. Sąd przyznał rację organizacjom społecznym, biorącym udział w procesie, które apelowały, aby w tej sprawie koncentrować się na Lizie, a nie na jej zabójcy. - O oskarżonym należy jak najszybciej zapomnieć. Należy go wymazać z pamięci, aby zło jakie uczynił nie stało się atrakcją jakichś filmów, seriali, dokumentów. To bowiem Liza doświadczyła bólu, przerażenia, śmierci - uzasadniał sędzia.
Przewodniczący składu orzekającego zauważył, że mężczyzna był świadomy tego co robi, a zbrodnię zaplanował. - Oskarżony, zanim poszedł do klubu, zaopatrzył się w kominiarkę i nóż po to, aby dokonać rozboju, żeby ukraść pieniądze. Ta kominiarka i nóż zostały wykorzystane przez oskarżonego do popełnienia przestępstwa. Jak można twierdzić, że ktoś nie jest zdolny do pokierowania swoim postępowaniem, jeżeli ma jakiś określony cel działania i podejmuje takie czynności, które ten cel mają zrealizować - mówił sędzia Paweł Dobosz.
- Akademia Policji w Szczytnie pod lupą prokuratury. Chodzi o mobbing
- Biznes na ludzkiej tragedii. Szereg zarzutów dla "uzdrowiciela" z Nowogrodu Bobrzańskiego
- Jest decyzja sądu ws. ekstradycji "Wielkiego Bu"
Źródło: Polskie Radio