Potrącenie rowerzystki na pasach. Nowe wątki ws. wypadku, który spowodował Włodzimierz Cimoszewicz

2019-05-08, 11:03

Potrącenie rowerzystki na pasach. Nowe wątki ws. wypadku, który spowodował Włodzimierz Cimoszewicz
Były premier Włodzimierz Cimoszewicz . Foto: PAP/Radek Pietruszka

Były premier Włodzimierz Cimoszewicz, który na przejściu dla pieszych potrącił 70-letnią kobietę, miał uciec z miejsca wypadku i taki zarzut może mu postawić białostocka prokuratura - twierdzi "Super Express". - Na chwilę obecną niczego takiego nie możemy potwierdzić - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. 

Włodzimierz Cimoszewicz zapewniał, że rowerzystka, którą potrącił w sobotę w Hajnówce (Podlaskie), wjechała na pasy, a on po wypadku udzielił jej natychmiastowej pomocy. Według "Super Expressu", którego informatorem ma być anonimowa "osoba pracująca przy śledztwie", zdarzenie wyglądało inaczej.

Powiązany Artykuł

Cimoszewicz 1200.jpg
W. Cimoszewicz spowodował wypadek. Prokuratura wszczęła śledztwo

Potrąconej kobiecie miał pomóc znajomy byłego premiera, który odwiózł ją do szpitala. Włodzimierz Cimoszewicz miał w tym czasie pojechać do domu. Policję zawiadomić mieli dopiero lekarze. Funkcjonariusze zabezpieczyli auto i dokonali jego oględzin kilka godzin po wypadku. Zbadali trzeźwość byłego premiera i zatrzymali dowód rejestracyjny auta, bo pojazd nie miał ważnych badań technicznych.

Dwie wersje zdarzenia

Poszkodowana 70-latka miała też twierdzić, że prawidłowo przeprowadzała rower przez pasy, natomiast według Cimoszewicza - przejeżdżała przez przejście, co jest zabronione. Te sprzeczne informacje może zweryfikować dopiero opinia biegłych.

- Zeznania świadków i uczestników zdarzenia są weryfikowane, inne czynności śledcze są prowadzone, na razie nie potwierdzamy żadnej wersji - powiedział PolskiemuRadiu24.pl prok. Łukasz Janyst. Z uwagi na prowadzone postępowanie więcej informacji nt. zdarzenia rzecznik nie przekazał.

Jeżeli były premier usłyszałby zarzut oddalenia się z miejsca wypadku, groziłaby mu nawet kara więzienia.

Kandydat PiS do PE Ryszard Czarnecki wezwał Cimoszewicza, aby natychmiast zwołał konferencję prasową, ustosunkował się do informacji "Super Expressu" i wyjaśnił sprawę.

- Apeluję do byłego premiera i kandydata do PE Włodzimierza Cimoszewicza, aby odniósł się do medialnych doniesień, z których wynika, że uciekł z miejsca wypadku po potrąceniu rowerzystki - powiedział w środę europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - To moja dobra rada, mówię to z troską, aby nie było sytuacji, w której można by podejrzewać, że kandydat do PE - lider listy, "jedynka" w stolicy państwa - uciekł z miejsca wypadku - podkreślił europoseł. Dodał jednocześnie, że nie chce mu się w to wierzyć.

***

W sobotę Cimoszewicz potrącił na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce 70-letnią rowerzystkę. Jeszcze w dniu wypadku śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Prowadzone jest w sprawie, czyli nikomu nie postawiono dotąd zarzutów, a poszkodowana rowerzystka i były premier zostali przesłuchani w charakterze świadków.

Jak podała prokuratura, rowerzystka ma złamaną kość podudzia oraz otarcia twarzy i dłoni. Śledczy poinformowali też w swoim komunikacie, iż z dotychczasowych ustaleń wynika, że po wypadku kobieta została przez Włodzimierza Cimoszewicza i jego znajomych odwieziona, wraz z rowerem, do własnego miejsca zamieszkania, a następnie - za namową byłego premiera i tych znajomych - do szpitala.

Auto bez ważnych badań technicznych

Policja przyznała również oficjalnie, że samochód, którym kierował były premier, nie miał ważnych badań technicznych, dlatego zatrzymany został dowód rejestracyjny tego auta.

W wydanym w dniu wypadku oświadczeniu Cimoszewicz napisał m.in., że jechał z prędkością ok. 30 km/h, udzielił poszkodowanej pomocy i "po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala".

"Wyrażam ubolewanie z powodu tego zdarzenia i szczególne współczucie poszkodowanej. Jest mi bardzo przykro z powodu tego niefortunnego wydarzenia w dniu jej urodzin. Pewnym usprawiedliwieniem był fakt jazdy pod słońce. Nie wykluczam również, że bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie" - dodał. 

Były premier jest "jedynką" na liście Koalicji Europejskiej do PE w Warszawie. 

"Super Express", PAP, paw/


Polecane

Wróć do strony głównej