Mateusz Kijowski znów przed sądem. Wraca sprawa afery fakturowej KOD
W poniedziałek Mateusz Kijowski, były lider Komitetu Obrony Demokracji, po raz kolejny stanął przed sądem. Rozpoczął się powtórnie proces ws. afery fakturowej KOD. Kijowskiego skazano w tej sprawie na rok więzienia w zawieszeniu. Wyrok został jednak uchylony po apelacji prokuratury.
2021-12-06, 15:59
Mateusz Kijowski w poniedziałek na ławie oskarżonych zasiadł razem z byłym skarbnikiem Komitetu Obrony Demokracji Piotrem Ch., którego sąd pierwszej instancji uniewinnił. Mężczyźni są oskarżeni o poświadczenie nieprawdy w 9 fakturach wystawionych w 2016 r. przez firmę należącą do Kijowskiego na rzecz komitetu społecznego KOD i stowarzyszenia KOD za rzekome wykonanie usług informatycznych.
Według śledczych, usługi te nie zostały wykonane, a oskarżeni przywłaszczyli sobie z tego tytułu ponad 120 tys. zł. Pieniądze miały pochodzić m.in. ze zbiórek od sympatyków KOD.
"Decyzja zarządu KOD"
Kijowski - podobnie jak podczas poprzednich rozpraw - przybył do sądu w towarzystwie kilkunastu sympatyków. Po odczytaniu aktu oskarżenia mężczyzna nie przyznał się do winy i rozpoczął składanie wyjaśnień.
- Oczywiście jestem niewinny. Wszystkie postawione mi zarzuty zostały oparte na nieprawdzie - oświadczył Mateusz Kijowski. Podkreślił przy tym, że decyzję o jego wynagrodzeniu podjął zarząd KOD, a sąd uznał ją później za zgodną z prawem.
REKLAMA
Zapewnił, że w sprawie rozliczania faktur za prace informatyczne nie było żadnej zmowy. - Decyzja o wynagrodzeniu została podjęta zgodnie z wewnętrznymi regulacjami i zgodnie z prawem. Umowa została zawarta w sposób ustny, co powoduje pewne trudności dowodowe, ale nie wpływa na jej ważność i nie może być podstawą do stawiania nieprawdziwych zarzutów - mówił Mateusz Kijowski.
- "Symbol demoralizacji i upadku obyczajów". Wróblewski o wyroku Mateusza Kijowskiego
- Kijowski, człowiek z faktury. Felieton Miłosza Manasterskiego
Tłumaczenia b. lidera KOD
Jego zdaniem wybuch afery z fakturami był związany z zamiarem osłabienia jego pozycji i pozbycia się go z KOD-u przez niektórych członków zarządu tego stowarzyszenia. - Nie mam żadnych wątpliwości, że osoby, które tę aferę wywołały zrobiły to dla własnych, osobistych korzyści. (...) Istotnym motywem skonstruowania i uruchomienia tej prowokacji była chęć ukrycia własnych finansowych machinacji - argumentował b. lider KOD.
Podkreślił też, że w wyniku tej sprawy i licznych doniesień medialnych stracił realną możliwość zdobycia pracy i od dawna ponosi związane z tym konsekwencje. - Od kilku lat w zasadzie jestem żebrakiem. Nie posiadam nic i żyję dzięki życzliwości przyjaciół. Po prawie 30 latach kariery zawodowej jestem dzisiaj osobą wykluczoną z prawa do pracy i samodzielnego utrzymania się. To nie jest wyrok, to jest lincz - dodał Mateusz Kijowski.
REKLAMA
Wyraził przy tym nadzieję, że uda mu się chociaż przed sądem oczyścić z nieprawdziwych, jego zdaniem, zarzutów.
Drugi oskarżony
Do winy nie przyznał się też drugi oskarżony w tej sprawie Piotr Ch. - Nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów. Jestem niewinny - powiedział mężczyzna.
- Nigdy w sprawie faktur wystawianych przez spółkę pana Mateusza nie podejmowałem żadnych decyzji co do tego, że mają być one wystawione, że mają być opłacane. Wykonywałem jednie polecenia członków zarządu i innych członków komitetu społecznego, którzy przekazywali mi informacje, że te faktury należy opłacić - zaznaczył.
REKLAMA
Kolejną rozprawę w tym procesie pruszkowski sąd zaplanował na 9 grudnia.
ZOBACZ TAKŻE: Jarosław Krajewski w PR24 o Donaldzie Tusku
Faktury doprowadziły do kryzysu
Sprawa nieprawidłowości w rozliczaniu finansowym stowarzyszenia uważana była za punkt zwrotny w dziejach bardzo popularnego niegdyś ruchu. Faktury byłego lidera KOD doprowadziły do kryzysu i marginalizacji komitetu. Według Mateusza Kijowskiego rzeczywistym celem afery było usunięcie go z KOD i przejęcie władzy w organizacji.
Pierwszy proces w tej sprawie toczył się od czerwca 2018 r. do września 2020 r. Mężczyźni nie przyznali się wtedy do winy. Mateusz Kijowski zapewniał przy tym, że on sam nie brał udziału w podejmowaniu decyzji dot. wypłaty środków KOD.
Ostatecznie pruszkowski sąd uznał Kijowskiego za winnego poświadczenia nieprawdy w siedmiu fakturach i skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 5 tys. zł grzywny. Sąd podkreślił przy tym, że mężczyzna nie przywłaszczył pieniędzy komitetu, czego uznania domagała się prokuratura.
REKLAMA
Tym samym wyrokiem pruszkowski sąd uniewinnił Piotra Ch. Od orzeczenia odwołała się zarówno prokuratura, która domagała się wcześniej kary po roku pozbawienia wolności dla obu oskarżonych oraz orzeczenia solidarnego obowiązku naprawienia szkody finansowej, jak i Kijowski.
W maju tego roku warszawski sąd okręgowy uchylił wyrok wobec obu mężczyzn i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi w Pruszkowie. Według sądu okręgowego ustalenia faktyczne sądu I instancji były nieprawidłowe. Jak argumentowano wtedy, sąd rejonowy błędnie nie przyjął, że oskarżeni przywłaszczyli pieniądze KOD i działali w porozumieniu.
- "Ich obecna sytuacja jest niezbyt godna pozazdroszczenia". Potocki o urodzinach KOD-u
- Prof. Paruch: Platforma Obywatelska oddala się od dziedzictwa solidarnościowego
jb
REKLAMA
REKLAMA