Płaska ziemia Izabeli Leszczyny. Felieton Miłosza Manasterskiego

2022-06-07, 14:37

Płaska ziemia Izabeli Leszczyny. Felieton Miłosza Manasterskiego
Płaska ziemia Izabeli Leszczyny. Felieton Miłosza Manasterskiego. Foto: PAP/Paweł Supernak

Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów w rządzie Tuska, obecnie nieoficjalna kandydatka PO na premiera, odkryła zupełnie nieznaną wcześniej zasadę ekonomii. Według Leszczyny jakość życia Polaków pogarsza się wraz ze wzrostem posiadanych przez nich pieniędzy - pisze w swoim najnowszym felietonie Miłosz Manasterski. 

Platforma Obywatelska pełna jest wysokiej klasy specjalistów od finansów, których działania noszą znamiona geniuszu. Jakiś czas temu pisałem o niezwykłych dokonaniach posła Roberta Kropiwnickiego, który swoimi zakupami licznych mieszkań zaprzeczył przekonaniu "że z pustego to i Salomon nie naleje". Teraz jednak moją kandydatką do ekonomicznego Nobla stała Izabela Leszczyna, polityk z ogromnym doświadczeniem w rządzie Donalda Tuska. Leszczyna to bliska współpracowniczka ministra Jana Vincenta Rostowskiego, który zapisał się w historii jako autor powiedzenia "Pieniędzy nie ma i nie będzie".  Była wiceminister finansów przez sześć analizowała tę głęboką myśl Rostowskiego i wyprowadziła z niej uniwersalną zasadę. Otóż poseł oraz "in spe" premier rządu PO Izabela Leszczyna przekonuje nas dzisiaj, że w finansach mniej to więcej.

Izabela Leszczyna nie operuje oczywiście takim abstrakcyjnym językiem, ponieważ pragnie być dobrze zrozumiana przez wyborców. Operuje więc konkretami, a dokładnie sprawą programu "Rodzina 500 plus". Izabela Leszczyna jasno wywodzi, że Ci, którzy otrzymują co miesiąc 500 zł na dziecko nie mają wcale lepiej, niż gdyby tych pieniędzy nie otrzymywali. A po prawdzie mają nawet gorzej, ponieważ jak twierdzi Leszczyna, 500+ nie poprawiło jakości życia.

Powtórzmy jeszcze raz, żeby dobrze zrozumieć: według byłej wiceminister finansów Izabeli Leszczyny program rządu PiS, w ramach którego rodzice otrzymują na jedno dziecko 500 złotych miesięcznie, 6 tys. złotych rocznie, 108 tys. od urodzenia dziecka do osiągnięcia przez nie pełnoletniości nie poprawia jakości życia.

Izabela Leszczyna mówi nam, że wszyscy żyjemy złudzeniem, że mając więcej pieniędzy możemy żyć wygodniej, bezpiecznie, bardziej satysfakcjonująco, bez trosk o to, co będziemy jeść i za co kupimy naszym dzieciom wózek, pieluchy czy ubrania. Izabela Leszczyna twierdzi, że 500 plus w domowych budżetach to nawet w zasadzie 500 minus. Według słów przyszłej premier "jakość życia dziecka to jest dobra szkoła, ochrona zdrowia", nawet jeśli przychodzi do nie bez śniadania. Dawanie pieniędzy rodzicom na konto jest więc według Leszczyny złem, przez które zarówno oni, jak i ich dzieci cierpią. I dlatego - teraz wrócę do intelektualnego mentora przyszłej premier - Jan Vincent Rostowski mówił Polakom jasno: "Pieniędzy nie ma i nie będzie". On to mówił dla naszego wspólnego dobra. Albowiem - tłumaczy nam to cierpliwie Izabela Leszczyna, mając mniej, jesteśmy szczęśliwsi i cieszymy się lepszym życiem.

Czytaj także:

Powiedzmy szczerze, są tacy, którzy twierdzą, że pieniądze szczęścia nie dają. To motto przyświecało rządom Platformy Obywatelskiej, która skąpiła pieniędzy Polakom, dbając o to, by nie zrobili sobie nimi krzywdy. Dlatego też od samego początku Platforma Obywatelska zwalcza wszelkie programy społeczne, a szczególnie sztandarowy program "Rodzina 500+".

Ponieważ niemal wszyscy (poza liderami PO) żyjemy w błędzie wierząc, że więcej pieniędzy w portfelu przekłada się na poprawę (a nie na pogorszenie) jakości naszego życia, zmiana tego myślowego schematu może być trudna. Jednak postęp ludzkości wymagał wielokrotnie porzucenia intelektualnych przyzwyczajeń. Z naszej pespektywy poziom ekonomiczne wiedzy przyszłej szefowej rządu Platformy Obywatelskiej jest porównywalny z ekspertami od geografii, którzy twierdzą, że ziemia jest płaska a słońce krąży wokół niej.

Co jednak, jeśli naprawdę mają rację ekonomiczni płaskoziemcy, jak Izabela Leszcza i jej koledzy walczący od lat z programem Rodzina 500 plus? Po przejęciu rządów przez opozycję oznaczałoby to konieczność nie tylko likwidacji tego programu dla dobra dzieci. Konsekwencje byłyby poważniejsze. Przyszły rząd Leszczyny powinien również w trosce o jakość życia emerytów i rencistów zabrać im trzynastą i czternastą emeryturę. Do przemyślenia i przegadania z Janem Vincentem Rostowskim jest kwestia zabrania im także dwunastej. W walce PO o jakość życia seniorów nie powinno być miejsca na kompromisy.

Oczywiście przyszły rząd Leszczyny powinien również natychmiast przywrócić wysokość pensji minimalnej z czasów rządów Ewy Kopacz. W 2015 r. wynosiło ono 1750 zł brutto, za rządów PiS ma od lipca 2023 podobno ma już wynosić o zgrozo! 3450 zł brutto! Aż trudno sobie wyobrazić pogorszenie jakości życia milionów Polaków, którzy będą zarabiać co najmniej dwa razy więcej niż za PO.

Tak śmiałe reformy mogą budzić sprzeciw części społeczeństwa, które nie jest gotowe uznać polityków Platformy Obywatelskiej za mądrzejszych od siebie i bardziej świadomych. Dlatego potrzebny jest jednoznaczny eksperyment, który uzmysłowi nam wszystkim, że Izabela Leszczyna jako ekonomicznym płaskoziemca ma całkowitą rację. Ten eksperyment, aby dać nam dobry przykład, Izabela Leszczyna powinna przeprowadzić sama na sobie i swoich kolegach. Proponuję, by do końca kadencji ani ona, ani żaden z posłów, senatorów i samorządowców Platformy Obywatelskiej nie bierze już diety poselskiej, senatorskiej czy wypłaty z urzędu. Zrobią to nie tylko dla nas wszystkich, abyśmy przejrzeli na oczy, ale przede wszystkim dla siebie. Skoro tak szkodliwy jest wpływ 500 złotych na życie Polaków, to jakże niszczące są wielokrotnie wyższe wypłaty dla polityków PO. Najwyżsi urzędnicy w Warszawie zarabiają przecież u Rafała Trzaskowskiego już prawie pół miliona złotych rocznie. W Gdańsku u Aleksandry Dulkiewicz dyrektorzy miejskich instytucji mogą już zarabiać 21 tys. złotych miesięcznie. Powstrzymajmy to, dla ich własnego dobra. Szkoda, żeby tacy wartościowi ludzie zmarnowali się przez pieniądze. Powiedzmy im wspólnie z Izabelą Leszczyną i Janem Vincentem Rostowskim: "Pieniędzy nie ma nie i nie będzie".

I kiedy pod koniec kadencji zobaczymy jak bez wypłat politykom PO gwałtownie poprawia się jakość życia - wszystko będzie jasne. Wówczas PO pod wodzą Izabeli Leszczyny i hasłem "Mieńsze znaczit łutsze" (po rosyjsku "mniej znaczy lepiej") pójdzie po pewne zwycięstwo w kolejnych wyborach.

Miłosz Manasterski

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej