W Gorzowie molestują, w Warszawie kłamią. Felieton Miłosza Manasterskiego

Bulwersujące informacje z Gorzowa pokazują nam zepsucie moralne polityków opozycji, których liderzy w walce o władzę lub jej utrzymanie przyzwalają na całkowitą rezygnację ze standardów etycznych.

2022-07-22, 20:13

W Gorzowie molestują, w Warszawie kłamią. Felieton Miłosza Manasterskiego
W Gorzowie molestują, w Warszawie kłamią. Felieton Miłosza Manasterskiego. Foto: Fotophoto/Shutterstock

Ta historia, to przede wszystkim poważne ostrzeżenie dla wyborców Platformy Obywatelskiej, przede wszystkim dlatego, że wyborcy PiS mają zdecydowanie mniej złudzeń co do partii Donalda Tuska. Ten dramat rozgrywany w środowisku PO pokazuje całkowity brak dbałości nawet o minimalne potrzeby swoich własnych członków i współpracowników, jakimi jest ich ochrona przed mobbingiem i molestowaniem seksualnym. Ta obojętność wobec drugiego człowieka (nawet tego z własnego środowiska!), w tym wypadku lekceważenie kobiety, która w relacji z przełożonym doznaje potwornej krzywdy, jest głęboko wpisane w DNA Platformy. To czysta pogarda, która słabo skrywana cały czas wypływa w wypowiedziach liderów tej partii w kierunku seniorów, rodzin wielodzietnych, duchownych, dziennikarzy a tak naprawdę każdego, kto nie określa się jako ich zwolennik.

Prawdziwy przywódca musi dawać przykład pracowitości, odwagi, uczciwości i wrażliwości na drugiego człowieka. Liderzy z przetrąconymi kręgosłupami moralnymi prowadzą ludzi ku upadkowi. Kiedy kłamstwo staje normą, przestępstwo jest aprobowane a dane słowo nie stanowi wartości, mamy do czynienia z antyprzywództwem. Odejście od zasad, na których budowany jest społeczny ład rodzi patologię, która wcześniej czy później obraca się przeciwko jej twórcom.

Gorzowska historia to opowieść o nadużyciu władzy, która nie potrafi się sama kontrolować ani ograniczać. Bo mobbing jak i seksualny szantaż wobec pracownika jest ekstremalnym nadużyciem władzy wynikającym z poczucia całkowitej bezkarności. Bezkarności tworzonej w ramach tzw. "doktryny Neumanna".

Wielu zwolenników i członków PO właśnie przeciera oczy ze zdumienia. Afera lubuska pokazuje, że "doktryna Neumanna" działając wewnątrz partii oznacza ochronę mobbera i bezradność ofiary. Innymi słowy "doktryna Neumanna" w każdej sytuacji chroni silnych i łamiących prawo, zaś członkostwo w PO nie stanowi obrony przed nadużyciem ze strony innych przedstawicieli tej partii!

REKLAMA

"Doktryna Neumanna" sprawia, że organizacji liczą się tylko silni. Nie ma znaczenia skąd bierze się ich siła, czy to efekt nepotyzmu i dziwnych układów, zastraszania czy korupcji.

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki pozostaje na swoim stanowisku, choć służby zatrzymują jego byłych współpracowników ze szpitala w Zdunowie. Sławomir Nitras nie traci immunitetu, bo połowa parlamentarzystów czuje przed nim respekt i obawia się, że potraktuje ich jak posłankę Iwonę Arendt. Sławomir Nowak jeszcze niedawno był broniony przez samego Donalda Tuska, który głosił, że jest on "więźniem politycznym PiS". Wyliczać można dłużej. Jednych broni się do upadłego, do granicy śmieszności, innych pozostawia na pastwę lubieżników i szantażystów. Kiedy zrozumieją to dobrze wszyscy członkowie PO, którzy szanują prawo i uczciwość, pozostanie im podziękować swoim liderom. Albo odejść.

"Doktryna Neumanna" ma najwyższy priorytet i nakazuje działać nawet wbrew własnemu interesowi. W oczach swoich wyborców pani poseł Sibińska i pani marszałek Polak tylko by zyskały, gdyby potrafiły stanąć po stronie poszkodowanej kobiety, choćby w geście solidarności. Uwiarygodniłyby się na tym niewielkim kosztem, unikając zaangażowania w sprawę mediów. A przecież kto jest świadkiem przestępstwa i nie reaguje, kto zostaje proszony o pomoc, a nie wyciąga ręki, jest współwinny. Mowa tu nie tylko o współodpowiedzialności moralnej, ale także prawnej, co szczególnie uderza w panią marszałek Polak jako przedstawiciela organu samorządu.

Tymczasem zamiast chronić ofiarę politycy PO po raz kolejny nadużywając władzy poprzez próbę tłumienia medialnej krytyki, na co jest w polskim prawie odpowiedni paragraf. Pisany z pozycji siły list rzecznika Urzędu Marszałkowskiego do redaktora naczelnego "Gazety Lubuskiej" pokazuje nam jak politycy PO traktują niezależność mediów. Ich definicja niezależności polega na tym, że dziennikarze mają pisać i mówić o nich dobrze, niezależnie od tego czy są do tego jakieś powody, albo po prostu milczeć. A kto się nie godzi z taką "wolnością prasy" może sobie "pójść wolno". Niepokornych trzeba eliminować, a media, które ich ośmielą się chronić - zamknąć. Stąd wielokrotnie zapowiadana przez m. in. Trzaskowskiego i Tuska likwidacja programów informacyjnych państwowej telewizji, w tym całego kanału TVP Info.

REKLAMA

Sprawa gorzowska łączy się w pewien sposób z ze zwolnieniem Tomasza Lisa z funkcji redaktora naczelnego "Newsweeka". Mamy tu środowisko o tej samej tożsamości, ideach i poglądach politycznych. I tych samych problemach z mobbingiem. Problemach, które jak zdaje się, miały charakter epidemiczny. Z mediów społecznościowych wyłania się obraz przekazywania zła dalej: mobbowani przez szefa, sami także mobbowali swoich współpracowników. Zaś próba zbadania sprawy w 2018 r. przez portal TVP Info zakończyła się pozwami, czyli cenzurą na gruncie prawnym.

Widzimy więc schemat, według którego działa środowisko deklaratywnie "prokobiece", "antydyskryminacyjne" i "równościowe", które walczy z rzekomo "antykobiecym" konserwatyzmem. Ambicje cenzorskie ludzi z tego kręgu potwierdzają w 200 procentach obecne reakcje polityków PO - w tym Macieja Kierwińskiego, na aferę WORD. Polityk partii, w której podobno zmuszano ludzi do podpisywaniu paktu z diabłem - deklaracji członkostwa w pakiecie z pracą, zamiast wyjaśnić swój udział w sprawie atakuje i obraża dziennikarkę TVP nazywając ją "funkcjonariuszem PiS".

Jeśli wszyscy, którzy nie godzą się na zło, upokarzanie kobiet i cynizm polityków są w oczach polityków PO "funkcjonariuszami PiS", to mam dla nich złe wiadomości - jest nas w Polsce większość. A Platforma Obywatelska, poniżająca kobiety i działająca jak sitwa, bez oczyszczenia i odpokutowania za swoje winy nigdy do władzy nie wróci.

Czytaj więcej:

Miłosz Manasterski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej