Charge d'affaires Białorusi wezwany do polskiego MSZ. Łukasz Jasina podał powody
- Podczas czwartkowego spotkania z szefem MSZ Zbigniewem Rauem chargé d’affaires Białorusi Aleksander Czesnowski uznał nasze działania za wtrącanie się w wewnętrzne sprawy republiki Białorusi - powiedział rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
2022-08-04, 11:13
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau wezwał na czwartek chargé d’affaires Białorusi Aleksandra Czesnowskiego w związku ze skazaniem pracującej dla TVP dziennikarki Iryny Słaunikawej na pięć lat kolonii karnej.
- Chargé d'affaires spokojnie przyjął do wiadomości to, co mu zostało powiedziane, ale uznał to za wtrącanie się naszego państwa w wewnętrzne sprawy republiki Białorusi - relacjonował spotkanie Jasina.
Rzecznik MSZ pytany o jego efekty zaznaczył, że są one "oczywiście uzależnione od tego, co zrobi strona Białoruska". - Pan Aleksander Czesnowski przekaże - podejrzewam - raport do Mińska i zobaczymy, czy to wpłynie w jakikolwiek sposób na stronę Białoruską - odpowiedział.
- Widzimy wszyscy od dwóch lat bardzo mocno, a od roku jeszcze mocniej, jakie są reakcje Białorusi na działania międzynarodowe i jak trudno jest cokolwiek wynegocjować z tym reżimem, który kompletnie nie przejmuje się ani łamaniem praw człowieka, ani swoim obrazem na arenie międzynarodowej - dodał.
REKLAMA
Jasina podkreślił, że strona Polska przedstawiła swoje stanowisko i skupi się w tym momencie na walce o Irynę Słaunikawą i innych niesłusznie skazanych Polaków. Dodał, że z tego co wie, Słaunikawa przebywa teraz w jednym z zakładów karnych na Białorusi niedaleko miejsca skazania. - Pełne potwierdzenie tego nie nastąpiło, ale będziemy go szukać - zapewnił.
"Stworzenie formacji ekstremistycznej"
- Iryna Słaunikawa jest nie tylko pracownicą polskiej telewizji, ale także jedną z tych dziennikarek, które walczą, żeby na Białorusi zapanował pokój i praworządność – powiedział Jasina w czwartek dziennikarzom. Dodał, że "poza tą sprawą i naszym bardzo jasnym stanowiskiem w sprawie łamania praw dziennikarzy" zostaną poruszone kwestie dalszego prześladowania działaczy Związku Polaków na Białorusi, przede wszystkim więzionego Andrzeja Poczobuta oraz przypadki dewastacji polskich cmentarzy wojennych.
W środę sąd w Homlu skazał Słaunikawą na pięć lat kolonii karnej za "stworzenie formacji ekstremistycznej". Słaunikawa od 15 lat jest związana z TVP, wcześniej była dziennikarką Biełsatu. W październiku ubiegłego roku została zatrzymana z mężem na lotnisku w Mińsku, gdy małżonkowie wracali z wakacji w Egipcie. Oboje zostali skazani pierwotnie na 15 dni aresztu za "zamieszczanie treści ekstremistycznych na Facebooku".
Wolność prasy to fundament demokracji
Wyrok potępił premier Mateusz Morawiecki. "Wolność prasy, słowa i nieskrępowane prawo do wyrażania własnych opinii to fundamenty demokracji. Skazanie przez reżim Łukaszenki dziennikarki Iryny Słaunikawej na pięć lat kolonii karnej jest absolutnym skandalem, pogwałceniem wszelkich norm cywilizacyjnych, praw człowieka i standardów dziennikarskich. Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym" - napisał premier w mediach społecznościowych.
REKLAMA
Dyrektor telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy powiedziała, że wyrok w sprawie dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej jest drakoński. Zwróciła uwagę, że to kolejna taka forma represji w stosunku do dziennikarzy, którą stosuje białoruski reżim.
Posłuchaj
as
REKLAMA