Morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Zobacz nieznany dokument dotyczący procesu toruńskiego

2022-12-30, 14:00

Morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Zobacz nieznany dokument dotyczący procesu toruńskiego
Dwie strony notatki z analizą na temat procesu morderców ks. Popiełuszki. W tle: Proces toruński. Wyjaśnienia składa Leszek Pękala. Na pierwszym planie widoczny Grzegorz Piotrowski (IPN). Foto: Archiwum IPN/Piotr Litka

Notatka dziennikarza Interpressu dotyczy procesu, którym - niedługo po jej sporządzeniu - żyła cała Polska. Dokument zawiera zalecenia i uwagi, by tym razem – inaczej niż podczas śledztwa i rozprawy w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka – władza nie popełniła już podobnych błędów.

Adresatem analizy był ówczesny szef Komitetu do spraw Radia i Telewizji "Polskie Radio i Telewizja" (potocznie nazywanego Radiokomitetem) Mirosław Wojciechowski. Autor przestrzega w niej przed ograniczaniem dostępu prasy polskiej i zagranicznej do sali sądowej i akt procesowych, przed nachalnym narzucaniem narracji o procesie w relacjach mediów państwowych i manipulacjami, przed "nasileniem w polskich środkach przekazu (...) informacji, nawet prawdziwych, o przestępstwach popełnionych przez osoby duchowne" i zbyt widocznym ingerowaniem w materiały dziennikarskie, jak to miało miejsce w przypadku procesu dotyczącego śmierci Grzegorza Przemyka. Dziennikarz ostrzega władze, że wszystkie te działania mogą odbić się negatywnie na nastrojach opinii publicznej. 

Notatkę sporządził Stanisław Łopuszański (rocznik 1942), w roku 1984 pracownik Polskiej Agencji Interpress, która działała w latach 1967-1991. Z wykształcenia prawnik, absolwent UMK w Toruniu, w okresie PRL także pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Był też ostatnim dyrektorem naczelnym Centrum Prasowego w Polskiej Agencji Informacyjnej, powstałej z przekształcenia Interpressu już po upadku komuny. Później pełnił też m.in. funkcję zastępcy redaktora naczelnego magazynu "Ambasador", wychodzącego do roku 2014. 

To właśnie przez stronę internetową tego pisma nawiązujemy kontakt i umawiamy się na rozmowę. Podczas spotkania w Warszawie Stanisław Łopuszański potwierdza, że to on jest autorem notatki. Tydzień później – bardziej szczegółowo – odpowiada na moje pytania wysłane mailem (w nawiasach kwadratowych znajdują się niezbędne uzupełnienia od autora):

W rozmowie ze mną – piszę do Stanisława Łopuszańskiego. – podkreślił Pan, że na sali sądowej w Toruniu "było dużo kłamstwa". Czy może Pan podać konkretne przykłady takich sytuacji?

Kluczem jest moja definicja kłamstwa – odpowiada w mailu Stanisław Łopuszański. - A ono jest przeciwieństwem prawdy (w ujęciu klasycznym, wg Arystotelesa "prawda to zgodność z rzeczywistością"). Kłamstwem jest więc także zatajanie prawdy, niedokładne jej relacjonowanie. Oskarżeni [w procesie toruńskim] wielokrotnie nie odpowiadali dokładnie na pytania oskarżycieli posiłkowych, używali np. nieprecyzyjnego określenia "góra", a dociskani wymigiwali się. Sędzia [przewodniczący składu orzekającego Artur Kujawa - przyp. PL] kilkakrotnie w momencie ważnym - moim zdaniem - dla zbliżenia się do prawdy - uchylał pytania i  wnioski procesowe osk.[oskarżycieli] posiłkowych. Trzeba by to sprawdzić w protokole z rozpraw. U mnie powstało wtedy wrażenie: coś tu kręcą, czyli właśnie zauważałem kłamstwo w podanym wyżej znaczeniu.


Ława oskarżonych podczas procesu toruńskiego. Na pierwszym planie Grzegorz Piotrowski. Fot. IPN Ława oskarżonych podczas procesu toruńskiego. Na pierwszym planie Grzegorz Piotrowski. Fot. IPN

Czy, według Pana, proces w Toruniu był lepiej przygotowany przez władze PRL niż proces dotyczący śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka? Chodzi mi zarówno o aspekt prawny jak i propagandowy. 

Odnosiłem wtedy wrażenie, że tak. Na procesie dot. śmierci Grzegorza Przemyka [w połowie roku 1984] wcale nie było pewne, że na ławie oskarżonych siedzą sprawcy jego śmierci, w Toruniu zaś sprawcy siedzieli, choć chyba nie wszyscy ("za krótka ława oskarżonych"). Skoro to podstawowe zagadnienie nasuwało wątpliwości, to otoczka propagandowa procesu warszawskiego [w sprawie śmierci Przemyka] była oczywiście ułomna. W procesie warszawskim wyczuwalna była chęć ochrony milicjantów przez sąd i propagandę, w procesie zaś toruńskim wyczuwało się demonstrowanie chęci  jakiegoś (z uwagi na zapotrzebowanie społeczne) ukarania sprawców. Propagandowo  przedstawiano zabójstwo księdza P.[Popiełuszki] jako zamach przeciw gen. gen. Jaruzelskiemu i Kiszczakowi. Myślę, że wtedy sporo ludzi uwierzyło tej wersji. Takiego zabiegu propagandowego nie użyto w procesie dot. śmierci  Grzegorza Przemyka. Tu uwaga terminologiczna: odnośnie do procesu warszawskiego używam nawet teraz określenia proces dot. śmierci Grzegorza Przemyka (a nie proces zabójców G.[Grzegorza] P.[Przemyka]), natomiast odnośnie do procesu toruńskiego używam określenia proces zabójców księdza Jerzego Popiełuszki.


Grzegorz Przemyk. Maturzysta zmarł 14 maja 1983 roku w szpitalu, pobity dwa dni wcześniej przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w komisariacie przy ul. Jezuickiej na Starym Mieście w Warszawie. Fot.: IPN Grzegorz Przemyk. Maturzysta zmarł 14 maja 1983 roku w szpitalu, pobity dwa dni wcześniej przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i ZOMO w komisariacie przy ul. Jezuickiej na Starym Mieście w Warszawie. Fot.: IPN

W notatce z 14 grudnia 1984 roku pisał Pan m.in., że "każdy błąd, niezręczność, nierzetelność, niedokładność władzy w tej sprawie będzie powiększać negatywne konto tej władzy". Czy takie błędy i niezręczności się podczas procesu w Toruniu pojawiły? Jeśli tak to - według Pana - jakie konkretnie?   

Trudno  mi przywołać konkrety, o które Pan prosi. Mechanizm pamięci (a dokładniej: niepamiętania  konkretów przez obserwatora po blisko 40 latach) funkcjonuje inaczej niż "zapominanie" szczegółów przez oskarżonych na pytania sądu, prokuratora i oskarżycieli posiłkowych na procesie, niedługo po zabójstwie. Oni walczyli o każdy rok i miesiąc zmniejszenia kary więzienia. Ja ani teraz (ani wtedy) nie miałem i nie mam powodów, aby coś przed Panem ukrywać. Faktycznie, konkretów nie pamiętam, ale mam silny w pamięci ślad ówczesnych moich wrażeń, a one można by streścić tak: coś tu kręcą, kogoś innego chronią. Już wtedy, podczas procesu toruńskiego, miałem b. silne wrażenie, że głównym reżyserem wątku medialnego z tego procesu był p. Krzysztof P., pracownik Wydziału Prasy [Radia i Telewizji] KC PZPR, do którego mój kolega z Interpressu - Janusz Atlas - zwrócił się per "panie pułkowniku".

W notatce z 14 grudnia 1984 roku proponował Pan również rozważenie przeniesienia procesu z Torunia do Warszawy. Jakie przesłanki przemawiały za takim rozwiązaniem?

Dla mnie, jako prawnika, tzw. prawda procesowa nie powinna odbiegać od prawdy rzeczywistej. Im dalej zaś od centrum, tym większe bywają pokusy krętactw, kompromitujących niedokładności, bo o nich tak szybko centrala może się nie dowiedzieć. Procesy w Warszawie były z różnych, często praktycznych powodów, bardziej obserwowane przez dziennikarzy zagranicznych niż procesy poza stolicą. Im bliżej zaś grupy decyzyjnej, tym łatwiej [można] skorygować błędy postępowania i błędy propagandy. Ja wówczas wierzyłem, że zabójstwo księdza [Popiełuszki] zawierało wątek działania przeciw[ko] grupie: Jaruzelski-Kiszczak, nie wykluczałem inspiracji radzieckiej. Nie byłem też przekonany co do lojalności p. płk. K. P. wobec gen. Jaruzelskiego, nie wykluczałem, że p. płk działa na korzyść "towarzyszy radzieckich", wbrew Jaruzelskiemu.


Tłum zebrany niedaleko budynku toruńskiego sądu, w którym prowadzono proces. Fot.: IPN Tłum zebrany niedaleko budynku toruńskiego sądu, w którym prowadzono proces. Fot.: IPN

Czy według Pana udało się uniknąć podczas procesu toruńskiego błędów "możliwych do przewidzenia" - które wg Pańskiej notatki - popełniono w sprawie Przemyka?

Nie. Unikanie błędów wymaga finezji. Skoro ja odebrałem proces jako krętactwo i nieujawnianie całej prawdy, to znaczy, że dla dokładnego obserwatora było to zauważalne. Mam tu teorię " średniej krajowej ": skoro w bardzo wielu dziedzinach nie staliśmy na wysokim poziomie, to dlaczego miałoby być inaczej akurat w sprawach wymiaru sprawiedliwości, niezależności sędziów, rzetelnym zbieraniu i ocenianiu dowodów, nieograniczaniu ławy oskarżonych, oprawie medialnej, dążeniu do prawdy itd. itd.? Całe słownictwo propagandy z czasów PRL miało na celu ukrycie obiektywnego opisu rzeczywistości: "mamy rezerwy", "manewr gospodarczy", "dalsze doskonalenie" itp., itp.

Piotr Litka/bm

***

Od autora: W zapisie korespondencji mailowej ze Stanisławem Łopuszańskim w nawiasach kwadratowych dokonałem niezbędnych uzupełnień. W kilku miejscach poprawiłem interpunkcję.


Ks. Jerzy Popiełuszko - zobacz serwis specjalny
Popiełuszko_1200x660_2.jpg

Polecane

Wróć do strony głównej