Na pustynię nie trzeba przynosić piasku. Felieton Miłosza Manasterskiego
Sikorski mętnie się tłumaczy, media związane z opozycją starają się sprawą nie zajmować, a koledzy z PO twierdzą, że to "światowy człowiek". Za co tak naprawdę były minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska dostał setki tysięcy dolarów i dla kogo w rzeczywistości pracował?
2023-02-12, 13:29
11 lutego 2023 r. mija dziewiętnasta rocznica śmierci Ryszarda Kuklińskiego, oficera Ludowego Wojska Polskiego pośmiertnie awansowanego przez prezydenta Andrzeja Dudę do rangi generała. Ryszard Kukliński, zwany "Konradem Wallenrodem XX wieku" zapisał się na kartach historii jako człowiek, który bardzo mocno osłabił możliwości ofensywne Związku Sowieckiego.
Jeszcze przed swoją śmiercią w 2004 r. generał Kukliński nie miał żadnych wątpliwości co do gospodarza Kremla: - Obserwuję Putina, on już ma ciągoty mocarstwowe. Jeszcze jest słaby, ale przy pomocy Zachodu stanie na nogi i wtedy im pokaże. Taki ten Zachód jest, wyhodował Hitlera, Stalina, a teraz hoduje Putina. Dla Polski to bardzo, bardzo niedobre – ostrzegał bohater.
Kilka lat po śmierci generała Kuklińskiego, minister spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL roztaczał zupełnie inną wizję świata. Radosław Sikorski podczas swojego sejmowego exposé w marcu 2011 roku przekonywał, że "Rosja rozwija się i otwiera na świat", "wśród wielu Rosjan górę bierze przekonanie o demokratyzacji", a "integracja Kremla z Zachodem to całkiem możliwy scenariusz". Sikorski widział Rosję w NATO, a Władimira Putina bronił nawet w 2022 r., kiedy twierdził, że nie jest Stalinem, bo "morduje detalicznie a nie hurtowo".
Na każdego wielkiego bohatera przypada podobno antybohater. Przeciwieństwo Jacka Stronga (pseudonim Kuklińskiego) zapewne działa z pobudek odwrotnych do patriotycznych. Dla wpływów, przyszłych stanowisk a nade wszystko dla pieniędzy. Amerykański wywiad określił Kuklińskiego jako człowieka, który najmocniej ze wszystkich przyczynił się do upadku Związku Sowieckiego. Skoro już sam generał stawiał znak równości między Sowietami a putinowską Rosją, to jasne jest, że anty-Strong dzisiaj musi robić wszystko, by Kremlowi pomagać.
REKLAMA
- Afera korupcyjna w PE. Belgijski europoseł oskarżony i osadzony w areszcie
- Kuźmiuk: Sikorski stał na czele krucjaty przeciwko Polsce, a jednocześnie brał pieniądze od reżimu ZEA
Na tytuł anty-Stronga pracuje niestety niejeden obywatel Rzeczypospolitej. Ale działalność Radosława Sikorskiego zasługuje na szczególną uwagę. Jego tweety o Nord Stream jak i opowieści o planach rozbioru Ukrainy przez polski rząd, to naprawdę wielkie dzieło z punktu widzenia Kremla. Wiele osób tłumaczyło Sikorskiego, że to wszystko tylko jego wielkie ego, zacietrzewienie polityczne a może także wpływ procentów. Najnowsze doniesienia mediów holenderskich powinny jednak przynieść otrzeźwienie. 100 tys. dolarów rocznie za doradztwo przy konferencji Sir Bani Yas w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, którego Sikorski się nie wypiera, to nie jest błaha kwota, nawet dla osoby tak zamożnej jak europoseł PO. I nie jest to suma, którą otrzymuje się za samą obecność na zamkniętej konferencji.
Mówimy o drugiej pensji Sikorskiego, który podobne pieniądze otrzymuje za przywilej reprezentowana PO w Parlamencie Europejskim. Dlaczego eurodeputowani mogą legalnie zarabiać takie sumy, to także ważne pytanie, ale odłóżmy je na bok. Dla nas ciekawsze jest to, czy są to petrodolary czy też wymienione na dolary petroruble. Niewątpliwie sprawa finansów Sikorskiego wychodzi w wyniku badania przez belgijską policję powiązań między Rosją a europejskimi politykami. Tych powiązań w biografii Sikorskiego jest aż nadto.
Tymczasem zamiast śladów wiodących wprost na Kreml, otrzymujemy informacje o powiązaniach wiodących europejskich deputowanych z Marokiem, Katarem a teraz także Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Co w żadnym z tych przypadków nie przekreśla rosyjskiej obecności w tych aferach.
REKLAMA
W czasie zimnej wojny świat stał się dwubiegunowy – większość krajów definiowała się oficjalnie i nieoficjalnie, jako sojusznicy USA albo Związku Sowieckiego. Nieliczne próbowały czegoś w rodzaju neutralności albo podwójnej gry. Dzisiaj, w czasie wojny na Ukrainie również musimy mieć świadomość, że zaledwie mniejszość państw świata jednoznacznie pomaga Ukraińcom w walce z Rosją. To "tylko" 50 krajów, w tym wszyscy członkowie NATO. Na szczęście przewaga gospodarcza i militarna tej "pięćdziesiątki" nad Rosją jest przygniatająca. Ale to nie oznacza, że Rosjanie nie mają już sojuszników i partnerów do rozmowy w krajach arabskich, Indiach, Chinach czy Afryce.
Tacy partnerzy są nawet w gronie polskich eurodeputowanych. Według doniesień "Alarabiya News" podaje, że na ubiegłorocznym listopadowym forum Sir Bani Yas Forum Radosław Sikorski spotkał się ze swoim dobrym znajomym Siergiejem Ławrowem. Jak przebiegało to spotkanie i rozmowy pozostanie zapewne ich słodką tajemnicą. Pozostaje faktem, że dwa miesiące później Sikorski potwierdził w Radio Zet kłamstwa Kremla, że Polska planowała rozbiór Ukrainy. Jak mówi arabskie przysłowie: "Cios wymierzony językiem jest silniejszy niż cios wymierzony lancą".
Arabowie mówią też, że na pustynię nie trzeba przynosić piasku. Sikorski przyznał, że "doradcą" Sir Bani Yas Forum jest już od 2017 r. Wychodzi więc na to, że zarobił już dobrze ponad pół miliona dolarów. A jednak trudno wyobrazić sobie jakie osobiste przymioty Sikorskiego skłaniają arabskich szejków do wypychania dolarami kieszeni byłego ministra spraw zagranicznych. Czy wspiera ich w kontaktach ze swoimi przyjaciółmi w Rosji? Zjednoczone Emiraty Arabskie same już od lat 80. ubiegłego wieku utrzymują doskonałe stosunki z Moskwą, od której m. in. kupują broń. A może Sikorski doradza szejkom, jak prowadzić kampanię wyborczą? Też nie, bo system polityczny każdego z siedmiu emiratów to dziedziczna monarchia absolutna. W czym więc i komu tak naprawdę doradza Sikorski?
Zapewne już wkrótce dowiemy się więcej o aferze Sikorskiego. Na razie mamy do czynienia ze zdumiewającą próbą przemilczenia jej przez media powiązane z opozycją oraz bagatelizowania sprawy w PO. Łatwo sobie wyobrazić co by się działo, gdyby okazało się, że którykolwiek polityk Zjednoczonej Prawicy otrzymał choćby ułamek tych pieniędzy z jakiegokolwiek kraju arabskiego. Tymczasem wobec Radosława Sikorskiego media i koledzy z Platformy Obywatelskiej działają zgodnie z lansowanym przez Kreml hasłem "Swoich nie zostawiamy". W przypadku pracowników polskojęzycznych zagranicznych mediów łatwo zrozumieć, że przywykli już do tego, że są na garnuszku obcych państw. Czy jest to tak samo oczywiste dla liderów Platformy Obywatelskiej?
REKLAMA
Miłosz Manasterski
REKLAMA