Rząd buduje nuklearną potęgę. Felieton Miłosza Manasterskiego
Dwie (być może trzy) konwencjonalne elektrownie atomowe i kilkadziesiąt reaktorów SMR mają uczynić z Polski lidera nowoczesnej energetyki jądrowej - pisze Miłosz Manasterski w najnowszym felietonie dla portalu PolskieRadio24.pl.
2023-04-18, 12:31
Premier Mateusz Morawiecki mówi wprost: "od energetyki jądrowej zależy nasza przyszłość". To nie fantasmagoria, ale stuprocentowy realizm - nie jesteśmy w stanie w naszym położeniu geograficznym polegać wyłącznie na produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Nie możemy postawić na gaz, choć dzięki własnym zasobom, Baltic Pipe i Gazoportowi im. Lecha Kaczyńskiego nie obawiamy się jego braków. Sam fakt, że większość gazu musimy sprowadzać zza granicy, powoduje, że nie jest to rozwiązanie idealne. Pod dostatkiem mamy co prawda węgla, ale przeciwko temu rozwiązaniu mamy nie tylko Unię Europejską. Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że tylko jeden mały reaktor jądrowy pozwoli Polsce oszczędzić od 100 do 200 mln euro rocznie na opłatach ETS. To oznacza, że ujmując tylko same koszty związane z emisją CO2, budowa małych i średnich reaktorów zwróci się w perspektywie kilkunastu lat.
Od węgla musimy odejść wcześniej czy później (lepiej wcześniej) także z powodów biznesowych. Tania energia jest potrzebna do rozwoju przemysłu, a rząd Prawa i Sprawiedliwości planuje szeroką reindustrializację. Mówimy dzisiaj nie tylko o budowie przemysłu obronnego. Premier Morawiecki wielokrotnie podkreślał, że musimy zabezpieczyć się przed zerwaniem łańcuchów dostaw, co w praktyce oznacza powrót mocy produkcyjnych z Chin do Europy. A tutaj Polska chce być nową przemysłową potęgą, czemu służyć ma między innymi rozwój portów morskich, linii kolejowych i samego lotniska budowanego w Baranowie.
Przemysł i usługi (te cyfrowe również są coraz bardziej energochłonne!) potrzebują nie tylko energii taniej, ale i zielonej. Takie są bowiem oczekiwania coraz większej liczby naszych partnerów biznesowych. Dzisiaj nawet atrakcyjne cenowo produkty i usługi mogą nie być przyjęte na światowym rynku, jeśli nie spełniają coraz to bardziej wyśrubowanych norm ekologicznych. Tutaj użycie energii z elektrowni węglowych jest traktowane jako coś bardzo złego. Tym samym nie ma innej drogi: jeśli mamy trafić do pierwszej dwudziestki światowych gospodarek (G20), to musimy swój prąd zazielenić. W przeciwnym przypadku nasza oferta może zostać odrzucona. Naszą dużą szansą jest to, że Niemcy, największa gospodarcza potęga Europy, właśnie wyłączyły swoje elektrownie jądrowe, stawiając de facto na węgiel, wbrew ekologicznym zapowiedziom. Utrata jednocześnie taniej energii z elektrowni jądrowych i dostępu do taniego rosyjskiego gazu oznacza dla tamtejszego przemysłu poważne problemy. A dla Polski ogromną szansę, żeby wejść na rynki niedostępne dla nas do tej pory.
Rząd Mateusza Morawieckiego stawia więc na energetykę jądrową, nadrabiając wiele dekad zaległości w tej dziedzinie. Pierwsza na świecie elektrownia atomowa zaczęła pracę w podmoskiewskim Obińsku 26 czerwca 1954 r. Dwa lata później swoją elektrownię uruchomili Brytyjczycy, rok po nich Amerykanie. Kiedy więc pierwszy reaktor zacznie komercyjnie produkować prąd elektryczny w Polsce? Trwa nieformalny wyścig między dwiema spółkami skarbu państwa. PKN Orlen deklaruje, że pierwszy prąd z SMR, zbudowanego wspólnie z GE Hitachi Nuclear Energy, popłynie w latach 2028-2029. KGHM, działający z konkurencyjnym amerykańskim przedsiębiorstwem NuScale Power, już złożył dokumenty lokalizacyjne dla swojego SMR. Jest więc duża szansa, że zielony prąd z reaktora popłynie w Polsce jeszcze w tej dekadzie.
REKLAMA
Nie zmienia to faktu, że jesteśmy spóźnieni o 70 lat w stosunku do świata. To efekt zarówno niechęci ZSRS do dzielenia się z nami swoją technologią, jak i zaniechań rządów RP po 1989 r., kiedy pogrzebano bardzo zaawansowaną budowę elektrowni w Żarnowcu. Nie pomógł też atomowy program rządu PO-PSL, który okazał się tylko programem zatrudnieniowym.
Związek Sowiecki długo nie chciał, by Polacy mogli opanować technologię nuklearną, zupełnie słusznie obawiając się, że mogą ją później wykorzystać do uzyskania niezależności od Moskwy. Dzisiaj o tym samym mówi premier Mateusz Morawiecki: energia nuklearna daje nam prawdziwą niezależność od rosyjskich surowców.
Zaś nasze opóźnienie w energetyce jądrowej może stać się naszym atutem. Omijamy bowiem kilka etapów rozwoju technologii, przez co nasza energetyka jądrowa, korzystająca z amerykańskich i koreańskich doświadczeń, będzie najbezpieczniejsza i najbardziej wydajna. Udało nam się to w bankowości, która wdrażając najnowsze rozwiązania, wyprzedziła technologicznie zachodnią. Uda się to również w energetyce jądrowej, która - jak zapewnia prezes Orlenu Daniel Obajtek - ma stanowić także podstawę wytwarzania paliwa przyszłości - wodoru. Orlen, według wcześniejszych zapowiedzi, planuje budować do 2038 r. aż siedemdziesiąt kilka SMR-ów w kilkudziesięciu lokalizacjach. Pierwsze z nich zostały już wskazane przez prezesa Obajtka. O kolejnych dowiemy się zapewne niebawem.
Miłosz Manasterski
REKLAMA
REKLAMA