"Próba wybicia zębów komisji". W Sejmie głosowanie nad odwołaniem członków komisji ds. wpływów rosyjskich
W środę Sejm ma głosować nad odwołaniem członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Zgodnie z ustawą powołującą komisję, jej członków powołuje i odwołuje Sejm. - To typowo polityczny krok, który ma przykryć prawdę - ocenił minister w KPRM Jacek Ozdoba. Zdaniem posła PiS Radosława Fogla, to "próba wybicia zębów komisji".
2023-11-29, 09:43
Zdaniem Jacka Ozdoby odwołanie członków komisji będzie to "typowo polityczny krok, który ma przykryć prawdę". - Z dokumentami przedstawionymi przez profesora Sławomira Cenckiewicza czy redaktora Michała Rachonia (twórcami serialu "Reset") się nie polemizuje - dodał minister.
Jak zaznaczył, serial Telewizji Polskiej, który dotyczył powiązań z Federacją Rosyjską, nie był przyczyną powołania komisji, ale mogłaby ona korzystać z przedstawionych w nim dokumentów. Według Ozdoby, dokumenty te "w świetle opinii publicznej są dowodem na to, że był prorosyjski rząd". - Co by jeszcze wygrzebała ta komisja? To jeden pan Bóg wie, co Donald Tusk wyprawiał, kiedy był premierem - stwierdził Ozdoba.
Poseł PiS Radosław Fogiel zarzucił obecnej większości, że nie zajmuje się realnymi problemami obywateli. - Albo można od samego początku kadencji pracować na rzecz Polaków, albo można pracować na rzecz ochrony własnych interesów i swoich kolegów - ocenił. - Próba wybicia zębów komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, bo tym jest odwołanie jej członków, w ten sposób powinna być odczytywana - dodał.
- Współpraca SKW z FSB za czasów Tuska. Sałek: doszło do naruszenia zasad obowiązujących w NATO
- "Tusk był gorliwym akuszerem polityki resetu". Cenckiewicz o umowach gazowych z Rosją
- Odtajniona dokumenty z czasów rządów Donalda Tuska stawiają bardzo wiele znaków zapytania, jeśli chodzi o politykę rządów PO-PSL w stosunku do Rosji - stwierdził Fogiel.
- Mamy wojnę za naszą wschodnią granicą, sytuację, w której imperialistyczna Rosja toczy wojnę na Ukrainie. Wiemy o tym, że w wielu krajach Europy (Rosja - red.) wykorzystywała swoje wpływy. Mamy wiele przypadków z naszego najbliższego sąsiedztwa - z Niemiec. Wydawałoby się, że badanie, czy takie wpływy na przestrzeni ostatnich lat były w Polsce, jest w interesie całej klasy politycznej, ale nie. Donald Tusk nakazuje kontrolowanej przez siebie większości utrącić takie działania, bo można się domyślać, że po odwołaniu członków komisji nie doczekamy się szybko powołania nowych. Chodzi o to, żeby uniemożliwić działania komisji - podkreślił poseł PiS.
Tusk chce odwołania składu, ale nie komisji
Odwołanie członków komisji ds. rosyjskich wpływów zapowiedział w zeszły wtorek szef PO Donald Tusk. - Będziemy także robili porządek z komisją zwaną kiedyś "lex Tusk". Odwołamy skład tej komisji w (przyszły - red.) wtorek na kolejnej części pierwszego posiedzenia Sejmu i później zastanowimy się nad przyszłością prac tej komisji - zapowiedział polityk.
Lider PO wyjaśnił też dlaczego komisja ta nie zostanie zlikwidowana. - Bo to wymagałoby ustawy, a państwo chyba podzielacie moją opinię, że w kilku sprawach i także w tej, nie możemy chyba liczyć za bardzo na gorliwą i sympatyczną współpracę prezydenta. W związku z tym będziemy podejmowali decyzję, która jest w kompetencji tej Izby - przy pomocy uchwały odwołamy skład tej komisji - zapowiedział Tusk.
REKLAMA
Skład komisji
31 sierpnia, na ostatnim posiedzeniu Sejm IX kadencji powołał 9 członków komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Wszyscy zostali zgłoszeni przez PiS, opozycja nie przedstawiła swoich kandydatów i nie wzięła udziału w głosowaniu.
Na członków komisji zostali powołani: dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz, doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy prezydencie RP prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski oraz Łukasz Cięgotura, Michał Wojnowski, Józef Brynkus, Marek Szymaniak, Arkadiusz Puławski i Andrzej Kowalski.
PAP/st
REKLAMA