Tragiczny pożar w Gdańsku. Zginęło dwoje dzieci. Nowe informacje
W wyniku pożaru domu jednorodzinnego w Gdańsku zginęło dwoje dzieci w wieku około roku i trzech lat. - Z budynku ewakuowały się trzy kobiety i jeden mężczyzna, który trafił do szpitala - powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl podinsp. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Gdy przyjechaliśmy na miejsce, osoby znajdujące się przed budynkiem mówiły nam, że w środku są dzieci - precyzował w rozmowie z nami oficer prasowy KM PSP w Gdańsku bryg. Jacek Jakóbczyk. Straż pożarna natychmiast podjęła działania.
2024-01-19, 14:20
- W piątek po godz. 12 otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze domu jednorodzinnego przy ul. Stokrotki. Na skutek zdarzenia śmierć poniosły roczne i trzyletnie dziecko, cztery osoby dorosłe ewakuowały się z tego budynku - poinformowała nas podinsp. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Dodała, że mężczyzna, który wraz z trzema kobietami i dziećmi, przebywał w budynku, trafił do szpitala.
Jak powiedziała, na miejscu trwa akcja strażaków. - Na czas gaszenia pożaru policjanci zabezpieczają teren, aby osobom postronnym nic się nie stało - zaznaczyła.
Akcja straży pożarnej
Oficer prasowy KM PSP w Gdańsku bryg. Jacek Jakóbczyk tłumaczył w rozmowie z nami, że w momencie przyjazdu straży pożarnej budynek intensywnie płonął i osoby dorosłe, które znajdowały się w nim wcześniej, były już na zewnątrz. - Jedna ze starszych kobiet właśnie z niego wychodziła - tłumaczył.
REKLAMA
- Te osoby mówiły nam, że w środku znajdują się dzieci - dodał. Brygadier Jakóbczyk podkreślił, że jedną z tych osób była matka dzieci. Dodał, że nie jest w stanie powiedzieć, czy pozostałe osoby były ze sobą skoligacone. Opisywał ponadto, że "starszy mężczyzna, który znajdował się wcześniej w budynku, podtruł się dymem, ale był przytomny". - Został przebadany i odwieziony do szpitala - dodał.
Jak mówił, została też przebadana sąsiadka, starsza kobieta, która w wyniku silnych emocji gorzej się poczuła. - Też została przebadana, ale nie trafiła do szpitala - precyzował.
Dzieci w budynku
Dopytywany, czy dzieci dawały oznaki życia, gdy dotarli do nich strażacy, mówił, że "pomieszczenie, w którym znajdowały się dzieci, było objęte płomieniami, dlatego strażacy intensyfikowali swoje działania właśnie w tym pomieszczeniu, gasząc je i jednocześnie przeszukując". - Gdy strażacy odnaleźli dzieci, niestety nie było szans, żeby je uratować - mówił.
Zapytany natomiast, kto zawiadomił o zdarzeniu straż pożarną, odparł, że informację przekazało Centrum Powiadamiania Ratunkowego 112, więc nie jest w stanie powiedzieć, kto zgłaszał pożar. - Ale od obecnych na miejscu osób dowiedzieliśmy się, że dzwonili między innymi sąsiedzi - mówił oficer prasowy.
REKLAMA
Przyczyny zdarzenia
Zapytany o przyczyny zdarzenia, odparł, że nie jest w stanie teraz ich podać. - W momencie naszego przyjazdu pożar był zbyt mocno rozwinięty, z pomieszczenia wydobywały się intensywnie płomienie. Było bardzo dużo dymu - opisywał.
Jak tłumaczył, w tej sytuacji powołany przez policję biegły z zakresu pożarnictwa będzie musiał szczegółowo zabezpieczać ślady i ustalać przyczynę pożaru. Dodał, że strażacy są jeszcze na miejscu, ponieważ trwają czynności dogaszające. - Budynek jest co prawda parterowy o konstrukcji murowanej, ale z drewnianą konstrukcją dachu, która wymagała od nas dogaszenia - wyjaśnił.
Podkreślił, że na miejscu działało łącznie dziewięć zastępów straży pożarnej. - W tej chwili jesteśmy przy końcu tych działań - dodał bryg. Jacek Jakóbczyk.
Policjanci, pod nadzorem prokuratora, ustalają szczegółowe okoliczności tego zdarzenia. Czynności w tej sprawie trwają.
REKLAMA
Paweł Kurek
mp
REKLAMA