Armia USA opuszcza Syrię. Donald Trump: pokonaliśmy Państwo Islamskie

Stany Zjednoczone rozpoczęły wycofywanie swoich oddziałów z Syrii - oświadczyła w środę rzecznika Białego Domu Sarah Sanders. Wcześniej prezydent USA Donald Trump ocenił, że Państwo Islamskie (IS) zostało pokonane w Syrii. Dodał, że ta organizacja terrorystyczna była "jedynym powodem" obecności wojskowej USA w tym kraju podczas jego prezydentury. 

2018-12-19, 18:15

Armia USA opuszcza Syrię. Donald Trump: pokonaliśmy Państwo Islamskie
Armia USA, zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock.com

"Pokonaliśmy IS w Syrii, dla mnie jedyny powód, dlaczego tam jesteśmy (amerykańskie wojsko) podczas prezydentury Trumpa" - napisał na Twiterze przywódca USA.

Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders ogłosiła, że samozwańczy kalifat Państwa Islamskiego (IS) został pokonany, a walka z nim weszła w nową fazę.

- Te zwycięstwa nad IS w Syrii nie sygnalizują końca światowej koalicji lub jej kampanii (przeciwko terroryzmowi). Rozpoczęliśmy wycofywanie oddziałów USA do domu, przechodząc do kolejnej fazy kampanii - przekazała Sanders.

Maksymalnie 100 dni

Anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji przekazał agencji Reutersa, że w ciągu 24 godz. planowana jest ewakuacja całości personelu Departamentu Stanu USA z Syrii. Wszystkie amerykańskie oddziały mają się wycofać z tego kraju w ciągu 60-100 dni.

Pentagon odmówił komentarza, podkreślając jedynie, że nadal współpracuje z partnerami w regionie - informuje Reuters.

Wcześniej o tym, że Stany Zjednoczone podjęły decyzję o wyjściu z Syrii, pisały amerykańskie media. Powołując się na źródło w Waszyngtonie, "Wall Street Journal" donosił, że "urzędnicy USA rozpoczęli informowanie partnerów w północno-wschodniej Syrii o planach natychmiastowego wycofania amerykańskich oddziałów (...)".

Zły czas na taką decyzję

Krok administracji Trumpa spotkał się z ostrą krytyką części przedstawicieli Partii Republikańskiej. "Amerykańskie wyjście (z Syrii) w tym czasie byłoby wielką wygraną dla IS, Iranu, (prezydenta Syrii) Baszara el-Asada i Rosji" - stwierdził jeden z wpływowych senatorów tego ugrupowania Lindsey Graham. Ocenił, że w takim przypadku "będzie trudniej o rekrutację przyszłych partnerów chcących walczyć z radykalnym islamem". W podobnym tonie wypowiedział się senator Marco Rubio, nazywając decyzję władz w Waszyngtonie "poważnym błędem". 

Kontrowersje budzi jednak głównie czas ogłoszenia decyzji. Od kilku dni operacją wojskową na terytoriach na północy Syrii, kontrolowanych przez dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), grozi prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. W regionie tym stacjonują amerykańskie wojska, wspierając Kurdów, na których spoczywa znaczna część walki z dżihadystycznym IS.

Niektórzy obserwatorzy łączą wycofanie wojsk USA z ogłoszeniem we wtorek, że Departament Stanu USA poinformował Kongres o swej zgodzie na sprzedaż Turcji rakiet Patriot wraz z niezbędnym dodatkowym sprzętem w ramach kontraktu o szacunkowej wartości 3,5 mld USD. 

"Teraz inni"

Tureckie media informują o przybywaniu żołnierzy i dostawach uzbrojenia w pobliżu granicy z Syrią. Przedstawiciele władz kurdyjskich zapewniają z kolei, że są przygotowani do konfrontacji zbrojnej z Turcją.

Erdogan przeprowadzał już wcześniej inwazje na kontrolowane przez Kurdów terytoria w północnej Syrii. Ankara i sprzymierzeni z nią bojownicy zdobyli m.in. Afrin oraz region miasta Al-Bab.

To nie pierwszy raz, gdy Trump zapowiada wycofanie oddziałów USA z Syrii - wcześniej miało to miejsce m.in. w marcu 2018 roku. Powiedział wówczas, że Amerykanie "bardzo niedługo" opuszczą Syrię. Podkreślił, że bojownicy IS zostaną wkrótce całkowicie pokonani. "Niech teraz inni się tym zajmą" - dodał.

Czy to koniec wojny?

Dla Waszyngtonu SDF to główny sojusznik w walce z IS w Syrii. Ankara uznaje zaś należące do tego zbrojnego sojuszu YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony) za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).

Osiągnięte w czerwcu porozumienie między Turcją i USA zakładało, że oddziały YPG wycofają się z Manbidżu, po czym zostaną rozbrojone, a siły tureckie i amerykańskie utrzymają bezpieczeństwo i stabilność wokół tego miasta. W listopadzie tureckie i amerykańskie oddziały rozpoczęły wspólne patrole w tym regionie Syrii. Władze w Ankarze wyrażały w ostatnich miesiącach niezadowolenie z tempa wprowadzania tego porozumienia w życie.

mr

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej