Szwedzka gazeta krytykuje decyzję sądu w sprawie Stefana Michnika
"Odmowa ekstradycji Stefana Michnika, oskarżonego o udział w skazywaniu na śmierć niewinnych ludzi w Polsce w latach 50., rodzi pytanie, jak Szwecja odnosi się do zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni popełnionych w imię komunizmu" - pisze "Goeteborgs-Posten".
2019-02-22, 12:18
Szwedzka gazeta w piątek przypomina postać zmarłego w 1996 roku Tadeusza Jędrzejkiewicza, jednej z ofiar mieszkającego dziś w Goeteborgu Stefana Michnika.
"Tadeusza Jędrzejkiewicza zabrano z ulicy w Polsce w 1952 roku za rzekomo antykomunistyczne poglądy. Był on wielokrotnie torturowany w więzieniu służby bezpieczeństwa, m.in. zmuszony do siedzenia na krześle z gwoździem. Jędrzejkiewicz został skazany na karę śmierci za szpiegostwo oraz działalność społeczną" - pisze gazeta.
"Goeteborgs-Posten" podkreśla, że był to wówczas standardowy wyrok wobec ludzi sceptycznych wobec nowego porządku komunistycznego w Polsce lub przeciwnych mu. "Wyrok śmierci dla Jędrzejkiewicza zamieniono na 10 lat więzienia, ale jego życie zostało złamane. Jego rodzina miała problem ze znalezieniem pracy oraz edukacją. W latach 70. córka Jędrzejkiewicza ucieka do Szwecji" - relacjonuje dziennikarz, odsyłając do wywiadu, jakiego córka udzieliła dziennikowi "Dagens Nyheter" w 1999 roku.
Szwedzkie sądy odmawiają ekstradycji Michnika
Jak zaznacza gazeta, jedną z osób, która wydała wyrok na Jędrzejkiewicza jest człowiek mieszkający obecnie w Goeteborgu. Wyemigrował on do Szwecji w 1969 roku. "Przez dziesięciolecia polscy prokuratorzy próbowali doprowadzić do jego ekstradycji, aby móc go osądzić w Polsce" - pisze o Michniku "Goeteborgs-Posten".
Autor artykułu zatytułowanego "Zbrodnia, której nie wolno zapomnieć", przypomina, że szwedzkie sądy konsekwentnie odmawiają ekstradycji Michnika ze względu na jego szwedzkie obywatelstwo oraz przedawnienie przestępstw, o które jest oskarżony. "Kwestia ta szybko trafiła na najwyższy szczebel polityczny. Ambasador Szwecji w Polsce Stefan Gullberg rozmawiał w tej sprawie z wiceszefem polskiego MSZ Szymonem Szynkowskim vel Sękiem" - zaznacza publicysta.
Według "Goeteborgs-Posten" fakt, że mieszkający w Goeteborgu mężczyzna skazywał ludzi na śmierć, w pewnym sensie może wiązać się z przedwojennymi polskimi władzami. "To nie była kwestia wymierzania sprawiedliwości, ten człowiek był częścią machiny, mającej na celu całkowite wykorzenienie wrogów stalinowskiej władzy okupacyjnej" - pisze gazeta, podkreślając, że ówczesne sądy miały umocowanie prawne, podobnie jak nazistowskie sądy, które podczas wojny skazywały niemiecką opozycję.
"Dlaczego szwedzkie obywatelstwo ma chronić przed osądzeniem?"
Argumentację szwedzkiego sądu, że przestępstwa, o które oskarżany jest Michnik, uległy przedawnieniu oraz że jest on obywatelem Szwecji, "Goeteborgs-Posten" uznaje za "pod każdym względem bardzo dziwną interpretację". "Tego rodzaju przestępstwa nie ulegają przedawnieniu. Dlaczego szwedzkie obywatelstwo ma chronić przed osądzeniem?" - pyta gazeta, dodając, że dokumentacja w sprawie zbrodni jest obszerna.
"Goeteborgs-Posten" przypomina także sylwetkę zmarłego w 2017 roku światowej sławy socjologa Zygmunta Baumana, który - podobnie jak Michnik - działał w stalinowskim reżimie w Polsce i również wyemigrował. "Bardzo oszczędnie mówił o swojej przeszłości" - pisze o Baumanie gazeta, wytykając publicystom pomijanie tego wątku życiorysu socjologa.
kad
REKLAMA