Francja: protesty "żółtych kamizelek", zatrzymania manifestantów przez policję
We Francji w czasie manifestacji tak zwanych "żółtych kamizelek" doszło do niewielkich zamieszek. W Paryżu protesty przebiegały względnie spokojnie. Była to już piętnasta kolejna sobota, która przebiegła pod znakiem protestów nad Sekwaną.
2019-02-23, 20:00
Posłuchaj
W całym kraju policja zatrzymała kilkanaście osób - najwięcej w Clermont-Ferrand, w środkowej Francji, w wulkanicznej Owernii. Tam do "żółtych kamizelek" przyłączyli się chuligani podpalając kosze ze śmieciami, demolując sklepy i niszcząc ich witryny. U zatrzymanych znaleziono kije bejsbolowe i pistolety alarmowe.
Ulicami Paryża przeszły dwa wcześniej uzgodnione z prefekturą pochody. Kilku chuliganów, którzy wtopili się w tłum "żółtych kamizelek", zatrzymała policja. Manifestanci, którzy przeszli z Pól Elizejskich koło Luwru na Plac Trocadero naprzeciwko Wieży Eiffele’a, skandowali, że "braterstwo już odnaleźli, teraz chcą odzyskać równość i wolność". To trzy fundamenty, na jakich zbudowana jest Republika Francuska. O ile przyczyną niezadowolenia "żółtych kamizelek" w listopadzie były zapowiedzi podwyżek cen paliw, o tyle teraz żądania dotyczą dymisji prezydenta Emmanuela Macrona i zmian w funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Protestowało 46,6 tys. osób
Jak poinformowało ministerstwo spraw wewnętrznych, w sobotę w całej Francji w marszach "żółtych kamizelek" wzięło udział 46,6 tys. osób, z czego 5,8 tys. manifestowało w Paryżu. Do zamieszek doszło m.in. w Bordeaux - w tym mieście do starć doszło także w ubiegłym tygodniu. Tłum rozszedł się tu ok. godz. 17.30, ale pewna jego część udała się na plac Pey-Berland, gdzie zazwyczaj dochodzi do zamieszek i - jak podaje agencja AFP - "żółte kamizelki" oraz siły porządkowe urządziły półgodzinną "wymianę ognia", w której jedna strona rzucała różnego rodzaju przedmiotami i jajkami, a druga użyła gazów łzawiących i armatek wodnych.
Lokalny związek zawodowy policjantów poinformował władze o "moralnym i fizycznym znużeniu" funkcjonariuszy, którzy domagają się lepszych środków do walki z "tą miejską partyzantką".
REKLAMA
W sobotę rano dziennik "Le Parisien" napisał, że "żółte kamizelki gonią resztką sił". Według AFP ruch stracił w dużej mierze poparcie społeczne oraz impet dzięki konsultacjom społecznym, jakie podjął rząd prezydenta Emmanuela Macrona.
bb
REKLAMA