Joachim Brudziński: nie ma zgody w UE na podział reformy azylowej na części
Nie ma zgody w Unii Europejskiej na podzielenie reformy azylowej na wybrane elementy. Oznacza to odłożenie prac nad nią na czas nieokreślony, co leży w interesie Polski. Tak wynika z przedpołudniowej dyskusji unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli.
2019-03-07, 14:41
Posłuchaj
Szef MSWiA Joachim Brudziński powiedział w przerwie obrad, że Polsce udało się stworzyć mniejszość blokującą. Warszawa obawiała się, że choć zrezygnowano z jednego elementu reformy azylowej, czyli obowiązkowego przyjmowania uchodźców, podzielenie tej reformy na części może w przyszłości umożliwić wymuszenie przyjmowania uciekinierów.
- W tym pakiecie jest kilka rozporządzeń, które w sposób oczywisty pomogłyby w zwalczaniu nielegalnej imigracji. Jednak z drugiej strony, przy założeniu złej woli, mogą pomóc tym państwom, które będą chciały ten gorący kartofel podrzucać innym - powiedział minister.
- Są kraje, które z szaleństwem, jakie miało miejsce w 2015 roku, nie miały nic wspólnego. Bo ktoś najpierw drzwi do Europy otworzył. Tworzenie wrażenia, że otwierając te drzwi, jeszcze szerzej rozwiążemy problem, jest irracjonalne i niemądre - podkreślił Joachim Brudziński.
W zabiegach o utrzymanie całej reformy prawa azylowego, bez podziału na wybrane elementy takie jak na przykład dobrowolne przesiedlania uchodźców spoza Unii, Polskę poparły pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czechy, Słowacja i Węgry, a także Bułgaria, oraz kraje Południa - Włochy, Hiszpania, Malta, Grecja i Cypr, choć z innych pobudek.
REKLAMA
Te państwa nadal uważają, że rezygnacja z obowiązkowego przyjmowania uchodźców była błędem i że należy wrócić do rozwiązań z 2015 roku. Wtedy, większością głosów przyjęto przepisy wymuszające przyjęcie uciekinierów zgodnie z ustalonymi limitami. Później Komisja Europejska zaproponowała reformę polityki migracyjnej, która wzbudziła ogromne kontrowersje, bo w pierwotnych planach Bruksela przewidywała automatyczny, przymusowy podział uchodźców na wypadek kryzysu migracyjnego i opłaty za odmowę - 250 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę.
Przeciwko temu protestowały głównie kraje Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polska, natomiast propozycja podobała się państwom Południa. Później, kiedy okazało się, że nie ma zgody w Unii, Komisja z tego pomysłu się wycofała i zaproponowała uzgodnienie tylko tych elementów reformy, w których porozumienie jest możliwe.
dn
REKLAMA