Ekspert: drugie referendum ws. brexitu to wyjście z impasu, niewykluczone, że May się na nie zdecyduje
- Nie jest jasne, do czego zmierza Wielka Brytania w relacjach z Unią Europejską, panuje niepewność co do tego, na co mogą liczyć obywatele, co czeka gospodarkę - mówił Łukasz Polinceusz z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego portalowi PolskieRadio24.pl, pytany o scenariusze brexitu. Jego zdaniem z braku innych opcji - Londyn może zdecydować się na kolejne referendum.
2019-03-19, 21:30
W czwartek i w piątek liderzy Unii Europejskiej spotkają się na szczycie w Brukseli, mają podjąć decyzję w sprawie brexitu, m.in. jego opóźnienia. Kluczowe będzie tutaj stanowisko Londynu. Do tej pory nie wiemy, jakie rozwiązanie przedstawi Brukseli brytyjska premier, a tym samym, czy mamy szansę uniknięcia twardego brexitu. Jakie są scenariusze, czy nie ma już możliwości, by Londyn wycofał się z brexitu? O tym opowiada Łukasz Polinceusz z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
PolskieRadio.pl: Izba Gmin zagłosowała ostatnio przeciw brexitowi bez umowy. Co może niepokoić i wskazywać na brak innych możliwości ze strony Theresy May, brytyjska premier chce jeszcze raz poddać pod głosowanie umowę z Unią Europejską, którą już dwa razy odrzucono. Tymczasem przedstawiciele Unii Europejskiej mówią, że brexit opóźnią, jeśli będą ku temu podstawy, to znaczy będzie zgoda na umowę. To oznacza pat. Twardy brexit jest tuż za rogiem - 29 marca. Czas ucieka i nie wiadomo, kiedy te potencjalne scenariusze alternatywne miałyby być realizowane.
Łukasz Polinceusz, ekspert Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego: Proces brexitowy przez te dwa lata przynosi nam wiele zwrotów akcji. Wydawało się, że mamy już porozumienie, 600-stronicowy dokument, i wszystko zmierza prosto do finalnego wyprowadzenia Londynu z Unii Europejskiej, jeszcze tylko decyzja Izby Gmin…
A tymczasem nic z tego nie wyszło. Dziś wszyscy sobie zadają pytanie: co dalej i jak dalej? Nawet przegłosowanie przesunięcia brexitu przez Izbę Gmin nie determinuje, na jakich warunkach ono ma się odbyć. Czy to ma być kilka miesięcy, czy dwa lata? Bo i o takim terminie się mówi, jako o okresie na negocjacje czy nowe rozwiązania, czy potencjalnie nowe referendum.
REKLAMA
Nie jest jasne, do czego zmierza Wielka Brytania w relacjach z Unią Europejską, jak będzie to wpływało na obie strony, na ich gospodarki, nie wiadomo, na co mogą liczyć obywatele.
Wciąż na stole pozostaje scenariusz, że do brexitu nie dojdzie. 22 marca przywódcy Unii Europejskiej zapewne dadzą zielone światło na przesunięcie brexitu. Jednak do tego czasu premier Wielkiej Brytanii musi odpowiedzieć, na jaki czas je planuje, na jakich warunkach, co przez to chce osiągnąć. Bez tego przesuwanie brexitu nie ma sensu.
Takie jest stanowisko Unii Europejskiej. "Przełożenie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej musi mieć jasny powód, bo oznacza przedłużenie niepewności" – tak mówi główny negocjator Unii Europejskiej, Michel Barnier.
Między 25 a 28 marca zaplanowane było posiedzenie Parlamentu Europejskiego, na którym miała zostać zatwierdzona umowa brexitowa. Nie wiemy jednak, czego chcą Brytyjczycy. Może warto przekonywać Londyn, że w takim zawirowaniu politycznym warto byłoby przeprowadzić ponowne referendum, by Brytyjczycy zdecydowali, czy rzeczywiście chcą wyjść z Unii Europejskiej.
REKLAMA
Unia Europejska nie może tu wnieść już nic nowego. Konkretne propozycje może przedstawić Theresa May.
Ku czemu to wszystko zmierza? Czy ktokolwiek ma kontrolę nad procesem? Wszystko sprawia wrażenie chaosu. Czy rysuje się jasno jakikolwiek scenariusz - oprócz automatycznego twardego brexitu? Inne opcje wymagają sporo pracy i kogoś, kto pokieruje procesem.
May straciła kontrolę nad sytuacją tak naprawdę w momencie, gdy Izba Gmin odrzuciła wynegocjowaną przez nią umowę. Do tego momentu kontrolowała relacje Unii Europejskiej i Londynu. Gdy w jej środowisku nastąpił rozłam co do poparcia tego porozumienia, a potem nie uzyskała wsparcia w obozie opozycyjnej Partii Pracy, widzimy już tylko próby przeciągania głosów.
Trzeba mieć na względzie, że wszyscy myślą teraz o nadchodzących wyborach. Obecnie w Partii Konserwatywnej nie widać lidera, który byłby w stanie zarządzać brexitem i okresem po brexicie. Wydaje się, że torysi mogą stracić władzę na rzecz Partii Pracy. To wszystko niekorzystnie wpływa na politykę zagraniczną.
Także opinia publiczna nie wypowiada się jednoznacznie w sprawie brexitu. Badania wskazują różne wyniki w sprawie tego, czy zostać w Unii Europejskiej, czy nie. Brytyjczycy są zmęczeni, czują niepewność co do przyszłości, część z nich zmienia zdanie co do Unii Europejskiej .
REKLAMA
Elementów składowych jest dużo. Do tego w aspekcie ekonomicznym Wielka Brytania traci. Mówi się, że aż o 12,7 proc. - 7,2 mld funtów może zmniejszyć się eksport do Wielkiej Brytanii po brexicie. W 2018 roku spowolniła się dynamika, jeśli chodzi o wymianę gospodarczą, choćby między Polską a Wielką Brytanią. Mowa jest o odpływaniu środków z City, przenoszeniu się instytucji finansowych poza Wielką Brytanię. Te czynniki mogą wpłynąć na potencjalną zmianę decyzji Brytyjczyków w sprawie brexitu.
Wcześniej Brytyjczycy ulegli hasłom brexitowym tylko z racji populistycznych haseł. Może to przemyśleli.
Drugie referendum, które mogłoby być interesującym rozwiązaniem, też zostało ostatnio odrzucone, co prawda w tekście poprawki, przez Izbę Gmin.
Jednak zmian w nastawieniu, zmian stanowisk, tendencji, było ostatnio bardzo dużo. Lider Partii Pracy był ostatnio sceptycznie nastawiony do referendum, a potem jednak stwierdził, że może jest warte rozważenia.
Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, że dojdzie do ponownego referendum, choćby zważywszy na fakt, że jeszcze parę tygodni temu nie wyobrażaliśmy sobie takich perturbacji.
REKLAMA
Decyzja w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej też na początku wydawała się mało realne. Okazało się jednak, że z niewielką przewagą, ale jednak, Brytyjczycy opowiedzieli się za takim scenariuszem.
Jak rozumieć stanowisko Unii Europejskiej, że nie ma sensu opóźnienie brexitu, jeśli nie będzie zgody na umowę. Czy to należy rozumieć: albo ta umowa, albo twardy brexit, innej opcji nie ma?
Sądzę, że twardy brexit nie byłby korzystny ani dla Wielkiej Brytanii, ani dla Unii Europejskiej. To stanowisko należy moim zdaniem rozumieć tak, że jeśli Londyn ma opuścić unię, to tylko na mocy tej wynegocjowanej umowy.
Brak porozumienia może skutkować eskalacją konfliktów wokół Irlandii, może przynieść tendencje separatystyczne na Wyspach. Referendum mogłoby uspokoić sytuację.
REKLAMA
Co do kwestii irlandzkiej, rzeczywiście dochodzą niepokojące sygnały. Czy w ogóle wiemy, co przyniesie twardy brexit?
Oznaczałby ucięcie z dnia na dzień wszystkich porozumień, w kontekście wymiany handlowej, politycznej etc. To spowodowałoby wiele perturbacji. Brytyjczycy byliby nagle odcięci od rynku unijnego. Chciałbym mieć nadzieję, że o twardym brexicie można zapomnieć. Szczyt europejski 21-22 marca przyniesie ostateczną odpowiedź, ku czemu zmierzamy.
Jeśli chodzi o opóźnienie brexitu – jeśli miałby to być dłuższy okres, pewnie brytyjscy posłowie musieliby wziąć udział w wyborach do europarlamentu. Z drugiej strony są głosy, że jeśli Wielka Brytania pozostanie w Unii Europejskiej tylko przez pewien czas, to nie może decydować o pewnych rzeczach w Unii Europejskiej. Mnożą się wątpliwości, wszyscy jakby już pożegnali Londyn.
Myślę, że jeśli nie dojdzie do wycofania przez Wielką Brytanię wniosku o wyjście z Unii Europejskiej, to w czasie oczekiwania na rozwiązanie ws. brexitu Londyn pozostawałby w Unii Europejskiej w pewnym zawieszeniu, a proces wyborczy odbywałby się na nowych zasadach.
A jeśli Londyn wycofa wniosek, odbyłyby się wybory do PE. Harmonogram, terminy będą zapewne omawiane na szczycie Unii Europejskiej.
Nie widzę tutaj pola manewru, by Londyn mógł zmienić decyzję w sprawie brexitu. Niewiele sprzyja temu, by odwrócić proces, by Wielka Brytania została w Unii Europejskiej.
REKLAMA
Każdy scenariusz zostaje na stole. Szczyt będzie wymagał konkretnej deklaracji od Theresy May.
Nie zrezygnuje ona z dotychczasowego kursu.
Unia Europejska będzie od niej oczekiwać decyzji na tematu czasu potrzebnego na konkretne działania, czy to na referendum, czy to na wypracowanie porozumienia z Izbą Gmin. May nie otrzymała mandatu, by zrezygnować z artykułu 50. Musi postępować zgodnie z nim.
I tego na pewno nie zrobi.
Może jednak sprawić, że zorganizowane będzie kolejne referendum, jeśli taka będzie jej wola. Może zostać przymuszona przez Unię do tego, by podjąć kroki zmierzające do rozwiązania sytuacji, jeśli umowa nie zostanie przyjęta. Jeśli nie porozumienie, jeśli nie "no deal", to może trzecią drogą okazuje się referendum. Wiele się jeszcze może zmienić.
***
REKLAMA
Z Łukaszem Polinceuszem z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl
REKLAMA