Demonstracje w Wenezueli, starcia, ranni. USA: Maduro musi odejść

2019-05-01, 07:20

Demonstracje w Wenezueli, starcia, ranni. USA: Maduro musi odejść
Pojazdy opancerzone i służby policyjne nadzorujące demonstrację zwolenników Juana Guaido. Foto: PAP/EPA/Rayner Pena

Biały Dom oświadczył, że nie traktuje wydarzeń w Wenezueli jako przewrotu. ale jako dążenie do przejęcia kontroli nad państwem przez pełnoprawnego przywódcę Juana Guaido. USA nie wykluczają żadnej opcji. W stolicy Wenezueli, Caracas, doszło do starć demonstrantów z policją. Na środę Guaido zapowiedział ogromną demonstrację przeciwko rządom Nicolasa Maduro. 

Posłuchaj

Biały Dom: oczekujemy odejścia Maduro. Relacja Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W centrum stolicy Wenezueli, Caracas, miały miejsce starcia między funkcjonariuszami sił bezpieczeństwa a uczestnikami demonstracji, którzy wspierają lidera opozycji Juana Guaido. Demonstranci rzucali w policjantów i żołnierzy kamieniami, ci odpowiadali gazem łzawiącym i wodą z armatek wodnych. Pojawiły się też wozy opancerzone. Na nagraniach widać jak co najmniej jeden z wozów wjeżdża w tłum.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że są ranni - 52 osoby.

Juan Guaido wezwał ludzi, by pozostali na ulicach. Na jutro zapowiedział wielką demonstrację przeciwko rządom Nicolasa Maduro. 

Wcześniej Nicolas Maduro, nieuznawany przez wiele krajów prezydent Wenezueli, poinformował, że rozmawiał z dowódcami wenezuelskiej armii i że zadeklarowali oni "całkowitą lojalność" wobec niego. "Wzywam do maksymalnej mobilizacji ludowej, by zapewnić wygraną pokojowi. Zwyciężymy!" - napisał Nicolas Maduro na Twitterze.

To jego reakcja na ogłoszenie przez Juana Guaido rozpoczęcia "ostatecznej fazy" odsunięcia go od władzy. Swoje przemówienie, wygłoszone w otoczeniu grupy wojskowych, Guaido zamieścił na Twitterze. Wezwał mieszkańców Wenezueli i armię do zakończenia rządów Maduro, które określił jako uzurpację.


Polityk ten w styczniu ogłosił się tymczasowym prezydentem kraju. Został uznany za przywódcę Wenezueli przez Stanów Zjednoczone i kilkadziesiąt państw na całym świecie. 

Biały Dom o Wenezueli

Także Biały Dom monitoruje sytuację w Wenezueli. Prezydent Donald Trump jest na bieżąco informowany o wydarzeniach w Caracas. Doradcy amerykańskiego przywódcy podkreślają, że Stany Zjednoczone stoją ramię w ramię z narodem Wenezueli. Oficjalnie Stany Zjednoczone przyjmują pozycję wyczekującą w sprawie wydarzeń w Wenezueli. Biały Dom wyraża nadzieję, że ich skutkiem będzie demokracja. "

"Stoimy ramię w ramię z narodem wenezuelskim i z prezydentem Juanem Guaido. Nicolas Maduro musi odejść" - powiedziała doradczyni prezydenta Donalda Trumpa Kellyanne Conway.

Prezydencki doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego John Bolton wyraził zaś nadzieję, że Rosja, która opowiada się po stronie Nicolasa Maduro, nie będzie mieszała się w wewnętrzne sprawy Wenezueli.

John Bolton poinformował, że prezydent Donald Trump na bieżąco śledzi wydarzenia w Wenezueli. Bolton nie zapowiedział ingerencji wojskowej USA w tym kraju, ale stwierdził, że wszystkie opcje są możliwe. - Udzielamy wsparcia na różne sposoby, w tym poprzez pomoc humanitarną. Podejmujemy też inne działania, o których nie mogę mówić - stwierdził Bolton. Doradca prezydenta USA wyraził przekonanie, że obecne wydarzenia w Wenezueli doprowadzą do wolności i demokracji w tym kraju. Bolton skrytykował rząd Nicolasa Maduro za używanie przemocy wobec demonstrantów. Wezwał tez Rosję by trzymała się z daleka od Wenezueli. - Powiedzieliśmy Rosji wyraźnie zarówno publicznie jak i kanałami prywatnymi co myślimy o działaniach w Wenezueli. W momencie gdy stawka jest życie niewinnych cywilów oczekujemy od Rosji, by nie ingerowała w wydarzenia w Wenezueli - powiedział.

Wiceprezydent USA Mike Pence zwrócił się bezpośrednio do Wenezuelczyków oraz prezydenta Guaido. "Ameryka będzie stać z Wami ramię w ramię do czasu przywrócenia wolności i demokracji" - napisał Mike Pence na Twitterze.

Rzeczniczka hiszpańskiego rządu wyraziła nadzieję, że nie dojdzie do rozlewu krwi i wezwała do rozpisania "demokratycznych wyborów". Rzeczniczka Komisji Europejskiej powiedziała, że Komisja śledzi sytuację w Wenezueli, ale odmówiła przedstawienia konkretnego stanowiska w tej sprawie.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani wyraził natomiast radość z uwolnienia jednego z przywódców opozycji Leopoldo Lopeza z aresztu domowego. Według niego, to "ważny krok w kierunku powrotu do demokracji i wolności w Wenezueli". Lopez jest laureatem Nagrody Sacharowa, przyznawanej przez europarlament za działalność na rzecz praw człowieka.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wezwał obie strony konfliktu do powstrzymania się od przemocy i do podjęcia natychmiastowych kroków w celu przywrócenia spokoju.

Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini wezwała do "jak najdalej posuniętej powściągliwości" w Wenezueli.
W wydanym oświadczeniu poinformowała, że Unia Europejska śledzi ostatnie wydarzenia w tym kraju. "Powtarzamy, że drogą wyjścia z kryzysów, z którymi zmaga się państwo, może być tylko droga polityczna, pokojowa i demokratyczna" - przekazała szefowa unijnej dyplomacji. Zaznaczyła, że Wspólnota odrzuca wszystkie formy przemocy i wzywa do powściągliwości po to, żeby uniknąć ofiar i wzrostu napięć.

Trwają negocjacje

Specjalny wysłannik USA do Caracas Elliott Abrams powiedział, że opozycja w Wenezueli przed rozpoczęciem wtorkowych protestów podjęła negocjacje z trzema przedstawicielami rządu dotychczasowego prezydenta Nicolasa Maduro ws. przywrócenia demokracji w kraju.

- Toczą się interesujące negocjacje między Wenezuelczykami wewnątrz reżimu i opozycją na temat przywrócenia (porządku) konstytucyjnego - oznajmił Abrams, rozmawiając z dziennikarzami w Departamencie Stanu.

Opozycja w Wenezueli prowadzi rozmowy z ministrem obrony Vladimirem Padrino, przewodniczącym Sądu Najwyższego Maikelem Moreno i dowódcą gwardii prezydenckiej Ivanem Rafaelem Hernandezem Dalą.

Negocjacje prowadzone są od dłuższego czasu, ale "dziś wygląda na to, że nie ma postępów" - dodał Abrams.

Podkreślił, że sytuacja w Wenezueli jest niejasna, a do przedstawicieli USA docierają sprzeczne informacje.

PAP/IAR/agkm

Polecane

Wróć do strony głównej