Tajlandia: na targu znaleziono bombę. Prawdopodobnie miała eksplodować w piątek

Na targu Pratunam w Bangkoku znaleziono bombę, która prawdopodobnie miała eksplodować w serii ataków przeprowadzonych w stolicy w miniony piątek - poinformowała tajlandzka policja. Materiał nie wybuchł, bo leżał pod stertą ubrań - dodała policja.  

2019-08-07, 08:11

Tajlandia: na targu znaleziono bombę. Prawdopodobnie miała eksplodować w piątek
Targ w Bangkoku (zdj. ilustracyjne). Foto: Harin McKerdy/ Shutterstock
  • Bomba miała prawdopodobnie wybuchnąc w piątek
  • W mieście doszło wtedy do serii eksplozji małych bomb
  • Ranne zostały cztery osoby
  • Bangkog gościł wówczas ministrów krajów Azji Południowo-Wschodniej

- Urządzenie działało, ale nie wybuchło, ponieważ było schowane pod stertą ubrań, więc nie było wystarczająco tlenu - powiedział w rozmowie a agencją Reutera pragnący zachować anonimowość przedstawiciel policji.

Powiązany Artykuł

Forum-ASEAN-pap-1200px.jpg
Seria eksplozji w Bangkoku podczas spotkania dyplomatów ws. bezpieczeństwa

Bomba zegarowa z powerbankiem

Dodał, że znalezione urządzenie jest uruchamiane za pomocą mechanizmu zegarowego i podłączone do powerbanka. Jest też takiego samego typu jak bomby wykorzystane w piątkowych atakach oraz prawdopodobnie zostało podłożone w tym samym czasie, co pozostałe urządzenia wybuchowe - wyjaśnił przedstawiciel policji.

W serii piątkowych ataków w stolicy Tajlandii ranne zostały cztery osoby.

W sumie w piątek w Bangkoku w różnych miejscach eksplodowało 12 małych bomb. W mieście trwało wówczas 52. spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), a w wydarzeniach przy tej okazji brali udział również przedstawiciele m.in. USA, Rosji, Chin, Japonii, Korei Płd. i UE.

REKLAMA

Aresztowania po serii wybuchów

Premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha poinformował, że w związku ze sprawą aresztowano dziewięciu podejrzanych, w tym dwóch mężczyzn oskarżonych o podłożenie dwóch bomb przed komendą główną stołecznej policji. Obaj pochodzą z prowincji Narathiwat leżącej na zamieszkanym głównie przez muzułmanów południu, przy granicy z Malezją, gdzie obecny jest silny ruch separatystyczny. Od 2004 roku zginęło tam już prawie 7 tysięcy ludzi. 

Wicepremier Prawit Wongsuwan powiedział dziennikarzom, że piątkowe ataki były związane z "grupą z Południa", ale nie podał więcej szczegółów. 

mbl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej