"Nieracjonalny protest". Kolejna odsłona dyplomatycznego sporu Chin z USA ws. koronawirusa
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin oceniło jako nieracjonalny protest USA w sprawie komentarzy jednego z rzeczników chińskiego resortu, który sugerował w internecie, że to amerykańskie wojsko mogło przywieźć koronawirusa do miasta Wuhan w środkowej części ChRL.
2020-03-16, 12:53
W piątek Departament Stanu USA wezwał rezydującego w Waszyngtonie chińskiego ambasadora Cui Tiankaia, by przekazać mu "stanowczy protest" przeciwko tym komentarzom - podawała agencja Reutera, powołując się na niewymienionego z nazwiska urzędnika Departamentu Stanu.
Powiązany Artykuł
Koronawirus ciosem dla chińskiej gospodarki. Pierwszy taki spadek od kilkudziesięciu lat
Na poniedziałkowym briefingu prasowym w Pekinie rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang ocenił, że protest USA był nieracjonalny. - Chiny na miejscu wystosowały kontrprotest przeciwko atakom i oszczerstwom, jakie wysokiej rangi amerykańscy urzędnicy i kongresmeni czynili wobec Chin - powiedział.
Geng ocenił również, że oba kraje powinny poprawić współpracę i wspólnie zmierzyć się z globalną kwestią zdrowia, podczas gdy koronawirus rozprzestrzenia się po świecie.
Protest USA dotyczył komentarzy innego rzecznika chińskiego MSZ, Zhao Lijiana, który napisał w ubiegłym tygodniu na Twitterze, że armia USA mogła przywieźć koronawirusa do Wuhanu. Zażądał od władz w Waszyngtonie "przejrzystości".
REKLAMA
"Nie będziemy tego tolerować"
Cytowany przez Reutera urzędnik Departamentu Stanu ocenił natomiast, że chińskie władze chcą odbić krytykę za ich rolę w "wywołaniu globalnej pandemii". - Rozpowszechnianie teorii spiskowych jest niebezpieczne i niedorzeczne. Chcieliśmy powiadomić rząd, że nie będziemy tego tolerować, dla dobra Chińczyków i reszty świata - powiedział urzędnik, którego nazwiska nie podano.
Wcześniej państwowe chińskie media cytowały głównego epidemiologa Zhong Nanshana, który oceniał, że choć epidemia wybuchła w Wuhanie, sam wirus niekoniecznie po raz pierwszy pojawił się w ChRL.
Mimo tych napięć prezydent USA Donald Trump pochwalił w piątek władze w Pekinie za "dzielenie się danymi" w sprawie wirusa.
REKLAMA
mr
REKLAMA