Protesty "żółtych kamizelek" we Francji. Zamieszki i aresztowania

2020-09-12, 18:45

Protesty "żółtych kamizelek" we Francji. Zamieszki i aresztowania
Francuska policja podczas protestów w Paryżu. Foto: EPA/JULIEN DE ROSA

W Paryżu oraz innych miastach Francji zorganizowano w sobotę manifestacje "żółtych kamizelek". W stolicy doszło do spięć z policją, zatrzymano ponad 150 osób, na ulicach płonęły samochody. Władze stolicy zamknęły z powodu protestów kilkanaście stacji metra oraz stacji kolejki RER.

Do godziny 13. Policja zatrzymała w Paryżu 154 osoby. W kilku miejscach stolicy doszło do przepychanek demonstrantów z policją. Podpalono kilka samochodów. W W XVII dzielnicy Paryża policja użyła przeciwko manifestantom gazu łzawiącego.

Posłuchaj

Na ulice francuskich miast wróciły manifestacje "żółtych kamizelek". Korespondencja Marka Brzezińskiego (IAR) 0:46
+
Dodaj do playlisty

 

Szef ministerstwa spraw wewnętrznych Gerald Darmanian potwierdził, że dwa samochody zostały podpalone. Podobnie jak liczne kubły ze śmieciami. Dodał, że takie postępowanie jest godne potępienia. Jego zdaniem porównując to jednak z tym co działo się wcześniej, to można powiedzieć, że te manifestacje przebiegały we względnym spokoju.

Media francuskie nie mają wątpliwości, iż jest to schyłek ruchu przeciwników polityki prezydenta Macrona oskarżanego przez nich o liberalizm.

Zgoda na demonstracje

Władze wydały zgodę na dwie demonstracje w sobotę: na Placu Wagram oraz Place de la Bourse.
Policja spodziewa się w stolicy około 7 tys. demonstrantów, w tym około tysiąca z tzw. ruchu BlackBloc, który znany jest ze stosowania przemocy podczas demonstracji.

Szef policji Didier Lallement ostrzegł w sobotę, że podczas demonstracji "żółtych kamizelek" w Paryżu "nie może być zniszczenia ani chaosu na Polach Elizejskich", gdzie zakazano dwóch demonstracji.

Powiązany Artykuł

1200 france.jpg
Protesty przeciwko brutalności policji. Tysiące ludzi w całej Francji wyszło na ulice

- Na tej alei, która jest wizytówką naszego kraju, wymagamy spokoju. Dlatego zakazałem tych demonstracji - powiedział prefekt podczas briefingu prasowego w sobotę.

Powiązany Artykuł

1200-l.jpg
"Zapanowali nad debatą publiczną, zdusili ją". Francuscy publicyści o lewicowych "nowych cenzorach"

Prefekt uznał również za "infantylne" wezwanie do "obywatelskiego nieposłuszeństwa", wystosowane przez jednego z przywódców "żółtych kamizelek", Jerome’a Rodriguesa, który apelował, aby zatrzymywani uczestnicy demonstracji nie okazywali policji dowodów tożsamości.



Sprawiedliwość społeczna

Demonstracje "żółtych kamizelek" wsparł lider skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Jean Luc Melenchon, który pogratulował na Twitterze demonstrantom organizacji protestu i wezwał do niestosowania przemocy.

- Prefekt Lallement czeka na incydenty, aby uruchomić maszynę do nokautowania i uwięzienia - stwierdził Melenchon.

Adrien Quatennens, koordynator Francji Nieujarzmionej, obecny na Place Wagram w Paryżu, ze swojej strony podkreślił, że demonstranci żądają "sprawiedliwości społecznej".

Powiązany Artykuł

Nicolas Sarkozy 1200.jpg
"Rasizm bez maski". Były prezydent Francji w ogniu krytyki za słowa "Murzyn" i "małpa"

"Ubóstwo gwałtownie rośnie"

Demonstrantów wsparł również sekretarz generalny Partii Komunistycznej Fabien Roussel, który stwierdził, że "siła nabywcza Francuzów się zmniejsza, a podatki płacą nie ci, którzy powinni".

- Oczywiście popieram ich żądania, ponieważ rząd nigdy ich tak naprawdę nie zaspokoił - stwierdził Roussel w wywiadzie dla stacji BFM w sobotę.

Podkreślił, że wraz z kryzysem gospodarczym i zdrowotnym "ubóstwo gwałtownie rośnie w naszym kraju".

- Nie widzieliśmy przywrócenia solidarnego podatku od fortun, który był na czele żądań ruchu protestu – podkreślił Roussel.

fc

Polecane

Wróć do strony głównej