Twitter ukrywa posty Donalda Trumpa. Maciej Kożuszek: to cenzura prewencyjna
- Twitter i pozostałe platformy od wielu lat powtarzały, że nie odpowiadają za to, co jest publikowane na ich stronach w sensie prawnym. Teraz nagle, w procesie zupełnie niespotykanym do tej pory, tweety Donalda Trumpa zostały ocenzurowane prewencyjnie. To niezwykle oburzające - powiedział Maciej Kożuszek ("Gazeta Polska Codziennie") w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
2020-11-05, 12:55
Powiązany Artykuł
Biden coraz bliżej prezydentury. Sztab Trumpa kwestionuje uczciwość wyborów
Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): Twitter oznaczył jako "mylący" wpis prezydenta USA Donalda Trumpa, w którym sugerował on m.in., że głosowanie korespondencyjne prowadzi do "oszustwa". Mamy do czynienia z cenzurą? Czy platforma zarządzana przez Jacka Dorseya próbuje wpłynąć na wyniki wyborów w USA, na polityczną rzeczywistość?
Maciej Kożuszek ("Gazeta Polska Codziennie"): Co do tego nie ma wątpliwości. Pamiętajmy, że Twitter i te wszystkie platformy internetowe od wielu lat powtarzały, że nie odpowiadają za to, co jest publikowane na ich stronach w sensie prawnym. Teraz nagle, w procesie zupełnie niespotykanym do tej pory, tweety Donalda Trumpa zostały ocenzurowane prewencyjnie. To jest niezwykle oburzające dla każdego, kto to obserwował. Mieliśmy do czynienia z cenzurą tweetów w trakcie kampanii wyborczej. Cenzurowano nawet tweety, które składały się z jednego imienia i nazwiska.
Oczywiście to się bardzo podoba lewicy, bo wpisuje się to w ich wizję budowania bezpiecznych przestrzeni - bezpiecznych od wszystkiego, co może im sprawić trudność.
Czyli krótko mówiąc, platformy takie jak Twitter czy Facebook kompletnie zmieniły swoje podejście?
Tak, sprawa się sprowadza do tego, że mamy do czynienia z pewnym zjawiskiem: platformy, które podkreślały, że są tylko platformami, zamieniają się w ośrodki, które chcą mieć bezpośredni wpływ na tworzenie rzeczywistości.
Powiązany Artykuł
"Niespodziewane głosy i magicznie znikająca przewaga". Trump pokazuje wyborcze kontrowersje
Jest jeszcze jedna rzecz, bardzo niepokojąca dla demokracji. Nagle ludzie, którzy tylko stworzyli mechanizm Twittera, mają oceniać, co jest dobre dla demokracji, a co nie. Tworzą nietransparentne grupy, których nikt nie wybierał, a które mają oceniać, co jest faktem, a co manipulacją. Te kryteria są nam kompletnie nieznane. Dodatkowo większość obywateli czerpie informacje z tych mediów.
REKLAMA
Nikt ich nie kontroluje.
To prawda, mamy do czynienia z potężną machiną, której działania nikt nie kontroluje. Tego co my widzimy, jakie tweety, posty na Facebooku są promowane, jakie są po cichu ukrywane, jak działa algorytm... Decyzje o tym, co i w którym momencie jest niebezpieczne. To jest olbrzymie zachwianie równowagi - cała ta elita z Doliny Krzemowej ma jasne poglądy na temat świata, idei postępu, co do której nie można dyskutować.
Przedwyborcze sondaże dawały sporą przewagę Joe Bidenowi. Jak się okazuje, walka pomiędzy oboma kandydatami jest wyrównana. Czy sondaże mogą być narzędziem w kreowaniu politycznej rzeczywistości? Jaką miały rolę w tych wyborach?
Od 2016 r. (wyborów w USA - red.) wiedzieliśmy, że sondaże były horrendalnie pomylone. Wiedzieliśmy, jaki był wówczas z nimi problem - czyli, że niedoszacowano pewnej grupy społecznej - osób białych, nieposiadających uniwersyteckich dyplomów. Mówiono wówczas, że łatwo to można skorygować.
Okazuje się, że obecne sondaże - a szczególnie te dotyczące poszczególnych stanów - były jeszcze bardziej przestrzelone. Co prawda, nie wiemy jeszcze, jak ostatecznie rozłożą się głosy, ale wszystko wskazuje na to, że sondażownie popełniły jeszcze większe błędy niż w 2016 r. Mamy do czynienia z sytuacją, w której tym sondażom nie można w ogóle ufać.
Czy można podzielić na jakieś kategorie wyborców, osób biorących udział w sondażach?
Tak, mamy trzy kategorie wyborców. Tych, którzy głosowali w wyborach osobiście (oni w zdecydowanej większości poparli Trumpa), tych, którzy głosowali korespondencyjnie (oni w większości poparli Bidena)… Jest też trzecia grupa - są to osoby, które są skłonne odebrać telefon i powiedzieć, na kogo będą głosować. Na dłuższą metę, te sondaże mogą jedynie pokazywać preferencje osób, które biorą udział w badaniach.
REKLAMA
***
***
Kontekst całej sytuacji
Platformy Twitter i Facebook oznaczyły jako "mylący" wpis prezydenta USA Donalda Trumpa, w którym sugerował on m.in., że głosowanie korespondencyjne prowadzi do "oszustwa".
Platformy zarządzane przez Jacka Dorseya i Marka Zuckerberga oflagowały wpis Donalda Trumpa krytykujący decyzję Sądu Najwyższego w USA, wydłużającą termin przyjmowania głosów oddanych korespondencyjnie w stanach Pensylwania i Karolina Północna do trzech dni po zamknięciu lokali wyborczych. Trump uznał, że decyzja ta pozwoli na "szerzenie się oszustwa" i jest "bardzo niebezpieczna".
Twitter oflagował wpis prezydenta USA jako "bezpodstawny" i "mylący". Serwis zablokował również możliwość przesyłania tweeta dalej, dopuszczając jedynie jego cytowanie.
***
PAP/twitter.com/PolskieRadio24.pl
REKLAMA
Rozmawiał Paweł Bączek, portal PolskieRadio24.pl
REKLAMA