"Przełomowe porozumienia z państwami arabskimi, szczepienia – to może być za mało. Kluczem może być nawet jeden mandat"
- Jednym ze źródeł dotychczasowych sukcesów Benjamina Netanjahu była sprytna taktyka polityczna – zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Michał Wojnarowicz, ekspert PISM. – Maczał palce w rozłamach w opozycji, przyciągał skrajną prawicę, zabiegając jednocześnie o elektorat arabski. Tym razem to może jednak nie wystarczyć – zastrzega analityk.
2021-03-23, 12:20
Powiązany Artykuł
![pap wybory niemcy 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/acdbf4fa-988e-4ef1-a4f7-f647dc539339.jpg)
"Koronawirusowe" wybory w Niemczech. Afera maseczkowa przypieczętowała los CDU
Benjamin Netanjahu pozostaje u władzy od 12 lat. Zaledwie rok temu wygrał wyborczą rywalizację.
- Niestraszne mu częste wybory, nieustająca kampania, wyścig wyborczy. Dobrze radzi sobie z rządzeniem krajem w tym trybie – zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Michał Wojnarowicz.
Ekspert zauważa, że choć Netanjahu poczynił spore wysiłki, by zwycięsko wyjść z wyborczego wyścigu, dopuszczać trzeba różne scenariusze, bo przy rozdrobnieniu sceny politycznej o sformowaniu koalicji może przesądzić nawet jeden mandat.
REKLAMA
Netanjahu nie próżnował – starał się stworzyć jak najlepsze warunki dla zwycięstw. - W ostatnim czasie udało mu się podzielić opozycję jeszcze bardziej. Wielu ekspertów wskazywało, że maczał palce w rozbiciu bloku arabskiego i odejściu z niego partii Ra’am. Wcześniej przekonał Benjamina Gantza o konieczności zjednoczenia w obliczu pandemii i w efekcie doszło do rozbicia dużej siły opozycyjnej. Netanjahu odpowiada także za zamieszanie na lewicy. Partia Pracy weszła do jego rządu, a obecnie znów jest w opozycji – zauważa Michał Wojnarowicz.
Wybory w czasie pandemii
Głównym tematem kampanii wyborczej była, co zrozumiałe, pandemia koronawirusa. Jak relacjonuje ekspert, Netanjahu jako sukces przedstawiał program szczepień, swoje zaangażowanie w zdobycie szczepionek. Jednak opozycja kontrowała, wskazując jako wzorzec niektóre kraje azjatyckie, gdzie pandemia zakończyła się na pierwszej fali.
Ekspert zauważa także, że Netanjahu zawsze opierał kampanię o politykę zagraniczną. Tym razem jej filarem były przełomowe porozumienia normalizujące relacje z krajami arabskimi. Netanjahu stwierdził, że podpisze kolejne cztery takie porozumienia, oprócz czterech już podpisanych z Marokiem, ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem, Sudanem. Wśród potencjalnych nowych partnerów wymienia się m.in. Indonezję.
Tym razem jednak lockdown nie pozwolił Netanjahu zwizualizować sukcesów w polityce zagranicznej – dodaje Michał Wojnarowicz. Nie doszła do skutku między innymi podróż Netanjahu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Im bliżej wyborów, tym potencjalni partnerzy byli mniej chętni do angażowania się w kampanię wyborczą, tym bardziej że trudno przewidzieć jej dokładny wynik.
REKLAMA
Dokładna arytmetyka wyborcza
Michał Wojnarowicz zaznacza, że stan politycznej gry w Izraelu w obecnej sytuacji mogą zmienić pojedyncze mandaty, stąd niezmiernie ważne jest, które z małych partii w rezultacie przekroczą próg wyborczy.
- Sporo partii balansuje tuż ponad progiem wyborczym. Jeśli którejś z nich powinie się noga, zmieni to układ sił na wyższym poziomie i arytmetykę koalicyjną – zaznacza analityk PISM.
Dopiero dokładne wyniki pozwolą ocenić rezultat wyborczy. Tych możemy nie poznać od razu, może trzeba będzie poczekać nawet do następnego tygodnia – zauważa nasz rozmówca.
Zapraszamy do przeczytania rozmowy o mało znanych i zaskakujących meandrach polityki izraelskiej. Które partie mogą stać się koalicjantami Netanjahu? Co jest największym kamieniem u nogi opozycji? Jakie były główne tematy kampanii wyborczej? O tym w wywiadzie.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
![V4 twietter 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/27bd4341-4341-4c98-b349-791f8d329def.jpg)
Jubileusz V4. Ekspert OSW: to kościec Trójmorza, trzeba budować infrastrukturę, zaufanie, szukać wspólnych interesów
PolskieRadio24.pl: Co czeka nas po wyborach parlamentarnych w Izraelu? Ostatnio wybory w tym kraju są bardzo częste – to czwarte wybory w ciągu czterech lat. Czy dysponujemy wiarygodnymi prognozami sondażowymi? Na jaki scenariusz one wskazują? Premierowi Beniaminowi Netanjahu udawało się zachować władzę – od około 12 lat. Czy tak będzie i tym razem?
Michał Wojnarowicz (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych): Wskazałbym trzy główne scenariusze. Benjaminowi Netanjahu udawało się utrzymać u władzy w kolejnych cyklach wyborczych. Mimo że nie ma łatwej ścieżki do zwycięstwa, to wciąż ma duże szanse, by pozostać premierem.
Jego partia Likud prowadzi w sondażach. Ostatnie badania przed wyborami wskazywały, że po okresie drobnego spadku w notowaniach partia ta znów zyskuje i prawdopodobnie będzie mieć powyżej 30 mandatów. To daje jej pozycję lidera.
Dobre notowania mają też najbliżsi sojusznicy Netanjahu, czyli partie religijne, Szas i Zjednoczony Judaizm Tory, a także Partia Religijnych Syjonistów. To ostatnie ugrupowanie zrzesza polityków skrajnej prawicy, powiązanych ze środowiskami osadniczymi, także ultranacjonalistycznymi. Te partie obecnie zdecydowanie opowiadają się po stronie Likudu.
Owemu blokowi brakuje jednak większości, bo sumowanie ich wyników daje mniej niż 60 mandatów. Arytmetyczna większość jest po stronie opozycji – grupy partii, która twardo opowiada się, że Netanjahu nie poprze.
REKLAMA
Paradoksalnie, scenariusz, że opozycja stworzy rząd, jest niezwykle mało prawdopodobny, ponieważ jest ona bardzo zróżnicowana pod względem światopoglądowym, politycznym. To grupa partii od skrajnej prawicy, od ugrupowań niewiele różniących się od Likudu, po partie lewicowe, partie arabskie.
Jedynym wspólnym mianownikiem byłoby dla tych partii odsunięcie Netanjahu od władzy. Trudno byłoby im stworzyć wspólny rząd i dzielić się władzą.
Kluczem wydaje się postawa partii Prawica, kierowanej przez Naftalego Bennetta. Naftali Bennett wielokrotnie był koalicjantem Netanjahu.
Obecnie jako jedyny lider szeroko pojętej opozycji nie zapowiedział, iż nie wejdzie do rządu Netanjahu. Może być traktowany jako języczek u wagi.
REKLAMA
Nie jest jednak jedyny w tej roli. Jako drugi języczek u wagi może wystąpić partia Ra’am. To partia arabska.
Partia arabska jako potencjalny koalicjant Netanjahu - polityka izraelska kryje w sobie wiele zagadek.
Ta partia oddzieliła się od Zjednoczonej Listy, czyli grupy czterech partii arabskich, które występowały razem od kilku lat, uzyskując całkiem dobre wyniki. W jej skład wchodzą wciąż trzy ugrupowania, Balad, Hadasz, Ta'al.
Teraz partia Ra’am która jest frakcją islamistyczną, bardzo konserwatywną odłączyła się od reszty i startuje samodzielnie. Były pewne sygnały, że partia ta mogłaby poprzeć Netanjahu. Pomijając czynnik religijny, islam, partia ta jest stricte prawicowym ugrupowaniem, któremu zależy na akcentowaniu tożsamości religijnej, wsparciu socjalnym, konserwatywnych wartościach. Mogłaby znaleźć swoje miejsce w bloku z Likudem –udział takiej partii w koalicji oznaczałby dużą zmianę dla izraelskiej sceny politycznej.
Trzeba jednak zaznaczyć, że wyniki wyborów trudno przewidzieć. Nie wiadomo, czy blokowi Likudu, a nawet teoretycznym, potencjalnym koalicjantom, w sumie uda się uzyskać ponad 60 z 120 mandatów. Sama partia Prawica jako zasilenie koalicji może nie wystarczyć. Udział Ra’am mógłby wspomóc Likud, ale mogą nie wyrazić na niego zgody pozostali koalicjanci Likudu.
REKLAMA
Pozostałe partie opozycji raczej nie przyłączą się do Netanjahu. Może jednak dojść do przejęcia części posłów. Gra może toczyć się o dodatkowe dwa mandaty, może i o jeden.
Na izraelskiej scenie politycznej mamy bardzo ostry podział. I stąd możliwe, ze Netanjahu opierałby swoją polityczną władzę na 1-2 mandatach.
Trzeci scenariusz zakłada, że gdy ani Netanjahu, ani opozycja nie stworzą rządu, będziemy mieli kolejne wybory, prawdopodobnie jesienią. To dość realny scenariusz.
Najmniej prawdopodobny jest zatem rząd opozycyjny.
Tak, najmniej prawdopodobna jest koalicja z Likudem i Netanjahu poza rządem. Opozycja jest zróżnicowana: to ugrupowania świeckie i religijne, partie arabskie i syjonistyczne. Ugrupowania te zapędzają się, rzec można, w polityczny kozi róg. Padło z ich strony wiele deklaracji na temat tego, kto nie wejdzie do rządu Netanjahu, kto nie poprze lidera największej siły opozycyjnej Jesz Atid (Jest Przyszłość) Ja’ira Lapida jako premiera, kto nie usiądzie do stołu z partiami religijnymi i tak dalej.
REKLAMA
Gdy nałożyć te wszystkie warunki na siebie, okazuje się, że tak naprawdę Netanjahu ma wciąż największe szanse na zachowanie władzy, ponieważ opozycja jest mocno podzielona.
Sondaże wskazują zaś, że nie ma głównej siły politycznej, jaką była np. koalicja Niebiesko-Białych, wokół której można byłoby stworzyć blok konkurencyjny wobec Likudu.
Innym wariantem jest wolta, jaka miała miejsce rok temu, gdy Benjamin Gantz rozbił swoją Koalicję Niebiesko-Białych i wszedł do rządu Netanjahu.
Z ostateczną oceną trzeba poczekać na realne wyniki wyborów, bo sporo partii balansuje tuż ponad progiem wyborczym. Jeśli którejś z nich powinie się noga, zmieni to układ sił na wyższym poziomie i arytmetykę koalicyjną.
REKLAMA
Na podstawie tego obrazu można wysunąć tezę, że słabość opozycji, niemożność stworzenia wspólnego bloku to przepis na sukces Netanjahu, który u władzy pozostaje już 12 lat? Słabość opozycji była w ostatnich latach źródłem jego siły?
Zdecydowanie tak. W ostatnim czasie udało mu się podzielić opozycję jeszcze bardziej. Wielu ekspertów wskazywało, że maczał palce w rozbiciu bloku arabskiego i odejściu partii Ra’am. Wcześniej przekonał Benjamina Gantza o konieczności zjednoczenia w obliczu pandemii i w efekcie doszło do rozbicia dużej siły opozycyjnej.
Netanjahu odpowiada także za zamieszanie na lewicy. Partia Pracy weszła do jego rządu, a obecnie znów jest w opozycji.
Netanjahu kłóci jednych, a innych stara się jednoczyć wokół siebie. Działał na rzecz tego, by do ugrupowania religijnych syjonistów dokooptowały się nawet bardzo skrajne siły polityczne, powiązane z kahanistami, bardzo skrajnym segmentem izraelskiej sceny politycznej czy z innymi grupami podobnego rodzaju.
Widzimy zatem, że Netanjahu sprawnie organizuje scenę polityczną, ale to wszystko wciąż może być za mało.
REKLAMA
Kolejna seria wyborów może zmienić decyzje liderów partii opozycji i skłonić ich do porozumienia. Może dojść do kolejnych wyborów…
Z drugiej strony Netanjahu jest świetnym politykiem kampanijnym, świetnie radzi sobie w trybie mobilizacji wyborczej. Jak pokazały ostatnie dwa lata, daje sobie radę całkiem dobrze jako szef de facto przejściowego rządu i polityk, który przez cały czas prowadzi kampanię i jest w trybie zdobywania głosów.
Jak na kampanię wpływa pandemia?
Rok temu w kampanii wyborczej wpływ pandemii nie był tak potężny. Był to dopiero początek epidemii koronawirusa.
W tym roku pandemia była centralnym punktem kampanii, głównym tematem były skutki kryzysu pandemicznego i gospodarczego. Z drugiej strony wyciszyła kampanię – nie było dużych wieców, mityngów, wielkich zgromadzeń wyborczych. Politycy uaktywnili się dopiero w ostatnich dniach.
REKLAMA
W Izraelu akcja szczepień nałożyła się na trzecią falę zachorowań. Dzięki zaszczepieniu ponad 5 milionów osób liczba zakażeń znacznie się zmniejszyła. Stąd akcent kampanii położony był na to, co będzie potem, jak pokonać ekonomiczne skutki kryzysu, jaką przyjąć strategię wobec pandemii w przyszłości, rozmawiano o odbudowie, zmianach w gospodarce.
Rozmawiano o tym, jak Izrael poradził sobie z pandemią. Netanjahu porównuje się z Europą, ale opozycja wskazuje na kraje w Azji, regionu Pacyfiku, gdzie skończyło się w niektórych przypadkach na jednej fali pandemii.
Netanjahu podkreśla swoje zaangażowanie w akcję szczepień, zabezpieczenie szczepionek, rozmowy z szefem koncernu Pfizera. Izrael powoli znosi obostrzenia – zatem kampania Netanjahu „Powrót do życia” pozwoliła mu zapewne odbudować straty, które partia poniosła wcześniej i wzrost sondaży, które wskazują, że otrzyma ponad 30 mandatów.
Netanjahu zapowiadał w połowie marca, że zawrze kolejne cztery porozumienia pokojowe z państwami arabskimi, a cztery już zostały podpisane. Czy to jest także istotny punkt w jego kampanii, buduje na niej kapitał?
W przypadku Netanjahu polityka zagraniczna zawsze odgrywała dużą rolę w przedwyborczym wyścigu. Pamiętamy z poprzednich odsłon kampanii plakaty Netanjahu ściskającego się z Trumpem, z Putinem. Netanjahu chciał uchodzić za globalnego gracza dyplomacji.
REKLAMA
Obecnie Netanjahu oparł program zagraniczny o nowe partnerstwa z państwami arabskimi. To sukces Netanjahu – podkreśla szanse na rozwój, na wspólne wychodzenie z pandemii. Bardzo dobrze odebrana jest normalizacja relacji z Marokiem, ze względu na duży segment populacji, pochodzącej z tego kraju, Żydów marokańskich.
Idea normalizacji jest także bardzo popularna wśród ludności arabskiej w Izraelu. A Likud zabiega teraz także o głosy arabskie.
Ze względu na nadejście trzeciej fali pandemii Netanjahu nie udało się zwizualizować międzynarodowych sukcesów – musiał między innymi odwołać wizytę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Z drugiej strony przed wyborami część potencjalnych partnerów zagranicznych nie chciała stać się częścią kampanii Netanjahu, zdecydowali się czekać na wynik wyborów.
Do tego, należy pamiętać, że normalizacja była motywowana silnie przed administrację Donalda Trumpa. Nowa administracja wspiera ten kierunek, jest jednak mniej skłonna zmieniać dotychczasowe stanowisko USA w różnych kwestiach, jak to miało miejsce m.in. w przypadku Maroka i Sahary Zachodniej.
REKLAMA
Być może jednak pewne procesy normalizacyjne są już finalizowane, przekonamy się o tym za jakiś czas.
Kiedy będziemy wiedzieć coś więcej na temat efektów wyborów?
Rząd powinien się ukonstytuować maksymalnie do końca czerwca. Kneset może jednak rozwiązać się wcześniej. Tak było po wyborach w kwietniu 2019 roku. Wiele zależy od arytmetyki wyborczej, od tego, kto z pewnością znajdzie się w Knesecie. To może nie być jasne aż do pełnego przeliczenia głosów. Do tego dojść mogą targi, próby przejęcie części posłów z innych partii. Ostatecznych wyborów możemy nie poznać nawet w tym tygodniu.
Czy ważny w kampanii był temat zarzutów korupcyjnych Netanjahu? Czy były jeszcze inne ciekawe tematy w kampanii?
Zarzuty korupcyjne wobec premiera nie odgrywały tak dużej roli. W ciągu poprzednich trzech kampanii większość wyborców wyrobiła sobie zdanie na ten temat.
W kampanii dużą rolę odgrywał spór na linii świeckich – religijnych. Podejście ortodoksyjnych nurtów do pandemii wywoływało dużo krytyki, bo dochodziło do ignorowania zaleceń rządowych, obostrzeń, zakazów zgromadzeń. To obniżało notowania Netanjahu, który bronił swoich sojuszników koalicyjnych.
REKLAMA
Widoczne było zaangażowanie sił politycznych na rzecz zdobywania głosów ludności arabskiej. Czynił to także Likud, który jeszcze kilka lat temu prowadził kampanię mocno antagonizującą wobec izraelskich Arabów. W tym roku Netanjahu, prowadząc kampanię wśród ludności arabskiej, podkreślał, jak wiele środków przeznaczono na rzecz poprawy jej sytuacji. Gwarantował zajęcie się najważniejszymi problemami, w tym przestępczością, która obecnie staje się dużym problemem społecznym. Opozycja wskazywała zaś, że potrzebna jest całościowa zmiana polityki państwa w tym zakresie.
Doszło do wycieku ropy naftowej u wybrzeży Izraela – więc także i ekologia, dość nieoczekiwanie, stała się częścią kampanii wyborczej.
Przedmiotem krytyki opozycji było także prowizorium budżetowe, utrzymywane przez Netanjahu.
W kampanii nie było jednak wydarzenia, które zmieniłoby nastawienie wyborców. Sondaże są dość stabilne. Decydujące będą tak naprawdę dwa-trzy mandaty.
REKLAMA
***
Bardzo dziękuję za rozmowę.
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA