Białorusini z dodatkową ochroną od Ukrainy. Jest deklaracja prezydenta Zełenskiego
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski polecił Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i MSW zagwarantować ochronę obywatelom Białorusi, którzy przybyli na Ukrainę i którym może grozić niebezpieczeństwo w związku z ich działalnością - napisało w środę biuro szefa państwa.
2021-08-04, 14:25
- Każdy Białorusin, który może stać się celem przestępstwa w związku ze swoim publicznym politycznym stanowiskiem, ma otrzymać specjalną i wiarygodną ochronę. SBU i MSW powinny opracować precyzyjny algorytm oceny możliwego ryzyka oraz system odpowiedzi na te ryzyka, by usunąć wszelkie zagrożenia dla ludzi - podkreślił Zełenski.
Powiązany Artykuł
Śmierć Witala Szyszoua. Aleś Zarembiuk: za tym stoją białoruskie służby
Jak dodano w komunikacie, na razie utworzono listę białoruskich obywateli, w sprawie których już zaczęto odpowiednie działania w ramach oceny ryzyka i ochrony.
Decyzja ta została podjęta w związku z otrzymaniem przez organy ścigania informacji na temat możliwych zagrożeń dla szeregu białoruskich aktywistów oraz w związku z tragiczną śmiercią białoruskiego aktywisty Witala Szyszoua - wskazano. Zełenski oczekuje wszechstronnego zbadania wszystkich okoliczności tego zdarzenia oraz szybkiego i pełnego sprawdzenia informacji.
Powieszone ciało 26-letniego szefa Białoruskiego Domu na Ukrainie znaleziono w jednym z kijowskich parków we wtorek rano. Ukraińska policja przekazała, że jako dwie główne potencjalne przyczyny śmierci Białorusina śledczy badają samobójstwo i zabójstwo upozorowane na samobójstwo. Na jego ciele były zadrapania świadczące - według ekspertów - o upadku. Szef ukraińskiej policji Ihor Kłymenko powiedział, że nie ma informacji o tym, by aktywista był śledzony przed śmiercią. Szyszou nie zwracał się też w tej sprawie do policji - dodał. Bliscy Szyszoua deklarują, że nie wierzą w to, że odebrał sobie życie.
Według Białoruskiego Domu na Ukrainie Szyszou był śledzony, o czym poinformowano policję. "Również niejednokrotnie ostrzegały nas zarówno miejscowe źródła, jak i swoi ludzie na Białorusi o różnorakich prowokacjach, łącznie z porwaniami i likwidacją" - podkreślono.
REKLAMA
dn
REKLAMA