"Przeszliśmy przez piekło, aby się tam dostać". Były brytyjski żołnierz nie zdołał ewakuować zwierząt z Kabulu
Były żołnierz brytyjskiej piechoty morskiej, który próbuje ewakuować z Afganistanu ok. 200 zwierząt z prowadzonego przez siebie schroniska, poinformował, że tuż po tym, jak wraz z personelem i zwierzętami dotarł w okolice lotniska, zawrócono ich stamtąd.
2021-08-27, 21:45
Paul "Pen" Farthing napisał na Twitterze, że w czwartek wieczorem on i jego grupa dotarli na odległość 300 metrów od terenu lotniska, ale nie mogli iść dalej z powodu zmiany przepisów wprowadzonej kilka godzin wcześniej przez wojska amerykańskie strzegące lotniska. Następie zostali wciągnięci w chaos powstały po ataku terrorystycznym, który został przeprowadzony wieczorem w pobliżu lotniska.
Powiązany Artykuł
Wielka Brytania zwiększa pomoc dla Afganistanu do 286 mln funtów. "Wzywamy do pójścia w nasze ślady"
"Przeszliśmy przez piekło, aby się tam dostać, i zostaliśmy wciągnięci w chaos tych niszczycielskich eksplozji" - napisał. Dodał, że cała jego grupa jest bezpieczna, ale nadal pozostaje w Afganistanie.
Farthing, który był w okolicach lotniska, zaapelował nawet do talibów, aby umożliwili jego grupie przejście. "Szanowny Panie, mój zespół i moje zwierzęta utknęły w okolicach lotniska. Mamy lot, który czeka. Czy może Pan ułatwić bezpieczny przejazd na lotnisko dla naszego konwoju? Suhail Szahin, jesteśmy organizacją pozarządową, która wróci do Afganistanu, ale teraz chcę wszystkich bezpiecznie wydostać" - napisał na Twitterze do rzecznika talibów.
W piątek do Kabulu miał przylecieć prywatnie wyczarterowany samolot, który miał zabrać Farthinga, personel schroniska oraz ok. 140 psów i 60 kotów, jednak nie jest jasne, czy w związku z zamachem maszyna wyleciała z Wielkiej Brytanii, a jeśli tak, to czy wylądowała w Kabulu, czy została skierowana gdzieś indziej.
REKLAMA
Krytyka pomocy zwierzętom
57-letni Farthing kilkanaście lat temu założył w Afganistanie schronisko dla zwierząt Nowzad, do którego trafiały psy, koty i osły. Gdy niespełna dwa tygodnie temu talibowie przejęli władzę w Afganistanie, a państwa zachodnie zaczęły ewakuację swoich obywateli i afgańskich współpracowników, Farthing oświadczył, że nie wyjedzie z tego kraju bez zwierząt oraz pracowników schroniska i apelował, by w ramach ewakuacji również zabrać mieszkańców schroniska.
- Afganistan pod rządami talibów. Kobiety boją się nowych porządków
- "Trzeba będzie pracować na rzecz stabilizacji". Wiceszef MSZ o przyszłości Afganistanu
- "Przygotowujemy się na najgorszy możliwy scenariusz". Apel ONZ o pomoc dla Afganistanu
Starania Farthinga skrytykował brytyjski minister obrony Ben Wallace, który powiedział, że odwraca ona uwagę wysłanych do Afganistanu brytyjskich żołnierzy od ratowania ludzi będących w realnym niebezpieczeństwie.
- Tym, na co nie jestem gotowy, to dawanie priorytetu zwierzętom przed ludźmi. Obawiam się, że możecie mnie za to nie lubić, ale takie jest moje zdanie. Tam są też bardzo, bardzo zdesperowani ludzie, którym grozi prawdziwe niebezpieczeństwo - powiedział brytyjski minister.
REKLAMA
- Myślę, że ta kwestia zajęła zbyt wiele czasu moim wyższym rangą dowódcom, podczas gdy powinni koncentrować się zajmowaniu się kryzysem humanitarnym - dodał Wallace w rozmowie z radiem LBC.
ng
REKLAMA