Wybory parlamentarne w Islandii. Koalicja premier Jakobsdottir może pozostać u władzy
Cząstkowe rezultaty sobotnich wyborów parlamentarnych wskazują, że koalicja rządowa premier Jakobsdottir ma szanse przetrwać, a to dzięki wzrostowi poparcia dla tworzącej koalicję Partii Postępu mimo jednoczesnego spadku poparcia dla Ruchu Zieloni-Lewica.
2021-09-26, 03:26
Ruch Zieloni-Lewica, na którego czele stoi popularna wśród Islandczyków premier Katrin Jakobsdottir, najprawdopodobniej straci 9 mandatów, jakimi dysponował dotąd w 63-osobowym parlamencie. Natomiast centroprawicowa Partia Postępu Sigurdiura Ingiego Jóhannssona może zwiększyć swój stan posiadania, co zagwarantuje przetrwanie dotychczasowej koalicji.
Powiązany Artykuł
Wybory do Bundestagu. Ekspert: Niemcy na pierwszym miejscu kładą bezpieczeństwo socjalne, na drugim ochronę klimatu
Według wstępnych szacunków trzy główne partie koalicji zdobyły łącznie 38 mandatów w 63-osobowym parlamencie, a zatem o pięć więcej niż w poprzedniej kadencji.
Są to wstępne rachuby, bo podliczono dotąd jedną trzecią oddanych głosów. W liczącej 370 tys. mieszkańców Islandii, gdzie uprawnionych do głosowania jest 255 tys. wyborców nie prowadzi się pomiarów typu exit poll.
Rozdrobniony parlament?
Zarówno media islandzkie, jak i zagraniczne podkreślają, że przy niewielkich różnicach w poparciu dla poszczególnych ugrupowań, jakiekolwiek projekcje dotyczące ewentualnego składu parlamentu będą możliwe dopiero po podliczeniu co najmniej połowy oddanych głosów. W komentarzach dominuje przeświadczenie, że do parlamentu wejdzie 9 partii i że będzie on bardzo rozdrobniony.
REKLAMA
- Zdaję sobie sprawę z tego, że wyniki będą dość skomplikowane, co utrudni sformowanie nowego rządu - powiedziała w rozmowie z AFP premier Jakobsdottir. - Będziemy musieli wpierw zobaczyć, ile mandatów w sumie zdobędą partie wchodzące w skład koalicji. Według wstępnych szacunków my (Zieloni-Lewica - red.) trochę ustępujemy pola, a zyskują progresiści z Partii Postępu - dodała.
- Co "wybory" mówią o Kremlu? Iwona Wiśniewska (OSW): skala fałszerstw wyborczych to nawet kilkanaście milionów głosów
- Wybory w Niemczech za dwa tygodnie. "Co drugi obywatel zagłosuje korespondencyjnie"
Poparcie dla konserwatystów
Powiązany Artykuł
Wybory w Niemczech. "Scholzomat", kampania czerwonych skarpet i kompromitujące nagranie Armina Lascheta
Obecna koalicja miała w Althingu (islandzkim parlamencie) 33 mandaty. Konserwatywna Partia Niepodległości, na której czele stoi b. premier i obecny minister finansów Bjarni Benediktsson, gwarantowała jej 16 mandatów, a partia Postępu - 8. Sondaże wskazują, że konserwatyści mają wszelkie szanse, by utrzymać stan posiadania - pisze AFP.
- Nie dostrzegam jakiegoś przechylenia w lewo - zadeklarował Benediktsson w sobotę po zamknięciu lokali wyborczych. - A to jest piękny początek wieczoru - dodał. Partia Niepodległości według sondaży może liczyć na poparcie 20-24 proc. wyborców. Nawet jeśli straci jakieś miejsca w parlamencie, to pozostanie największą formacją polityczną w parlamencie - podkreślają komentatorzy.
REKLAMA
Pięć partii ma w badaniach opinii poparcie na poziomie 10-15 proc. a dwie - Zieloni-Lewica i Partia Postępu - mają szansę uplasować się na drugim miejscu.
AFP przypomina, że od kryzysu finansowego w 2008 roku i skandalach z udziałem polityków, Islandczycy odnoszą się z wielką nieufnością do całej klasy politycznej. Gabinet Katrin Jakobsdottir jest drugim rządem Islandii, który od 2007 r. przetrwał do końca swej kadencji. Do 2017 r. wybory parlamentarne odbyły się w tym kraju pięć razy.
jbt
REKLAMA