Protest przed siedzibą Netflixa. Chodzi o program komediowy, który jest "transfobiczny"
Około 100 ludzi - pracowników Netflixa i aktywistów LGBT - wyszło w środę protestować przed siedzibą firmy w Los Angeles. Jest to reakcja na wyemitowanie programu komediowego Dave'a Chappelle'a, który przez niektóre środowiska uznany został za "transfobiczny".
2021-10-21, 13:27
Demonstranci wezwali Netflixa do wspierania większej liczby utalentowanych osób transpłciowych i niebinarnych, a także do zastosowania wszelkich innych środków "by zwalczać transfobię i mowę nienawiści".
Powiązany Artykuł
![squid game 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/960b0435-c2db-4545-a158-c1ee52671079.jpg)
Hiszpańscy uczniowie odtwarzają brutalne sceny ze "Squid Game". Nauczyciele ostrzegają przed znieczulicą
Kontrowersje wywołał program komediowy The Closer, który jest spektaklem stand-up z udziałem Dave'a Chappelle'a. W swoim monologu Chappelle mówi m.in., że "płeć jest faktem", a osoby LGBT są "zbyt wrażliwe". Komik wyśmiał ataki na siebie i swój stand-up, stwierdzając, że "jeśli o to chodzi w byciu »skancelowanym«, to to uwielbiam".
- "Hollywoodzkie zakończenie". Związkowcy z amerykańskiej branży filmowej wywalczyli nowy kontrakt
- Premiery filmowe: "Smak głodu", "Wesele", "Hiacynt"
Wsparcie gwiazd LGBT
Jeszcze przed protestami firma wydała oświadczenie wspierające aktywistów na rzecz osób transpłciowych. Ponadto ukazało się również wideo z udziałem szeregu gwiazd netflixowych produkcji: Jonathana Van Nessa z reality show "Queer Eye" czy aktorki Jameeli Jamil z sitcomu "Dobre miejsce", którzy podziękowali uczestnikom protestu. Swoje wsparcie wyraziły w mediach także inne gwiazdy ze środowiska LGBT, m.in. Elliot Page (do 2020 roku jako Ellen Page) czy Lilly Wachowski (do 2016 roku jako Andy Wachowski).
REKLAMA
- Jesteśmy tu dziś nie dlatego, że nie złapaliśmy żartu. Jesteśmy tutaj, ponieważ te żarty odbierają życia" - mówiła w rozmowie z agencją AFP organizatorka protestu Ashlee Marie Preston. Oskarżyła też organizacje takie, jak Netflix, o "kapitalizację napięcia" oraz wykorzystywanie "nauki i algorytmów do manipulacji i zniekształcania postrzegania nas samych i siebie nawzajem".
Firma się wycofuje
Początkowo dyrektor generalny Netflixa Ted Sarandos próbował bronić zamieszczenia w serwisie komediowej produkcji. W notatce wewnętrznej, która wyciekła do mediów, w której twierdził, że "treści na ekranie nie należy bezpośrednio przekładać na rzeczywiste cierpienia", a także podreślał konieczność obrony "wolności artystycznej".
W późniejszych wypowiedziach Sarandos wycofywał się z tych stwierdzeń, mówiąc m.in. że firma "zawaliła wewnętrzną komunikację". - Z pewnością powinienem zauważyć, że część naszych pracowników została mocno zraniona podjętą decyzją. Bardzo ich szanuję i cenię ich wkład w Netflixa. Zostali zranieni, a ja powinien rozpoznać to jako pierwszy - mówił Ted Sarandos.
Dzień przed protestem Netflix zanotował rekordową liczbę subskrybentów. Serwis liczy obecnie 213,5 milionów użytkowników na całym świecie.
REKLAMA
bbc.com, jmo
REKLAMA