Demonstracje i protesty wstrząsają Francją. Prawa kobiet, pandemia i przemoc na tle płciowym

Przez francuskie miasta przeszły w sobotę manifestacje "żółtych kamizelek" - doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Dodatkowo w Paryżu, choć nie tylko, odbyła się wielotysięczna demonstracja przeciwko przemocy na tle seksualnym. Kraj zmaga się też z protestami związanymi z restrykcjami sanitarnymi.

2021-11-20, 21:50

Demonstracje i protesty wstrząsają Francją. Prawa kobiet, pandemia i przemoc na tle płciowym
Protesty przeciwko restrykcjom covidowym, manifestacje przeciwko rosnącym podatkom, inflacji, niskim emeryturom oraz paszportom sanitarnym, jak i demonstracje sprzeciwiające się przemocy na tle płciowym i seksualnym, to wydarzenia ostatnich dwóch dni we Francji. Foto: Vernerie Yann/Shutterstock

W 3. rocznicę powstania ruchu "żółtych kamizelek" jego stronnicy w sobotę protestowali w wielu miastach Francji przeciwko rosnącym podatkom, inflacji, niskim emeryturom oraz paszportom sanitarnym. W Paryżu doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego.

"Żółte kamizelki"

Kilkusetosobowe manifestacje "żółtych kamizelek" odbyły się m.in. w Paryżu, Marsylii, Lyonie oraz w La Roche sur Yon w departamencie Wandei. W Paryżu na manifestacji obecny był jeden z przywódców ruchu Jerome Rodrigues, który domagał się organizowania referendów obywatelskich w kraju. "Politycy nie znają problemów Francuzów" - krzyczeli manifestanci, których w stolicy Francji, jak podają media, zebrało się kilkuset.

- Jesteśmy tu, ponieważ myślimy, że "żółte kamizelki" zatriumfują - powiedziała 68-letnia Marie Huguet z Orleanu agencji AFP. Kobieta uważa, że Francja jest "najbardziej opodatkowanym krajem na świecie" i że "kraj znajduje się na skraju ich przedawkowania".

W czasie demonstracji doszło do kilku incydentów: przy Place d'Italie policja użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić grupę stojącą przed funkcjonariuszami, która zbudowała barykady. Podpalono kilka kontenerów na śmieci i barykad. Policja podkreśla, że protestujący szli niezadeklarowaną trasą. W Paryżu dwie osoby zostały zatrzymane przez policję w ramach śledztwa o obrazę władzy publicznej.

Czytaj także:

Obrońcy praw kobiet

"Przemoc nie jest nieunikniona" - podkreślali obrońcy praw kobiet, zgromadzeni w sobotę na dużej demonstracji w Paryżu i manifestacjach w innych miastach Francji, aby zaprotestować przeciwko przemocy na tle płciowym i seksualnym oraz domagać się od polityków skuteczniejszych działań.

Demonstracja w Paryżu, zorganizowana przez kolektyw #NousToutes, zgromadziła - według organizacji - 50 tys. osób, natomiast zdaniem policji - 18 tys. osób. Uczestnicy ubrani w fioletowe stroje nieśli transparenty z napisami: "65 proc. ofiar kobietobójstw kontaktowało się z policją", "Przemoc nie jest nieunikniona, można ją zatrzymać". - Nie jest już możliwe tolerowanie tej przemocy na połowie ludzkości - oświadczył obecny na paryskiej demonstracji kandydat na prezydenta Francji Yannick Jadot z koalicji Zielonych. Organizacje feministyczne protestowały również przeciwko kazirodztwu i pedofilii.

Uczestnicy manifestu 

Po raz pierwszy w paryskiej manifestacji wzięła udział tzw. chrześcijańska procesja, zorganizowana przez "chrześcijańskie organizacje feministyczne i LGBTQIA". "Wokół ofiar przemocy na tle płciowym i seksualnej w naszych Kościołach" - głosił jej transparent.

- Ważne jest, aby pokazać, że istnieje wiele sposobów na bycie katolikiem" - powiedziała uczestniczka manifestacji Alix Bayle.

Czytaj więcej:

Statystyki

We Francji około 220 tys. kobiet pada co roku ofiarą przemocy, a 94 tys. zostaje zgwałconych - przypomina #NousToutes. Od 1 stycznia 101 kobiet zostało zabitych przez małżonka lub partnera. Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w całym 2020 r. 102 kobiety zostały zamordowane, w 2019 r - 146.

REKLAMA

Problemy na Gwadelupie

Z kolei Francuskie MSW poinformowało, że w najbliższych dniach na Gwadelupę poleci dwustu policjantów i żandarmów, którzy wesprą akcję tamtejszych służb bezpieczeństwa. Szef MSW Gérald Darmanin potępił brutalne działania protestujących przeciwko obowiązkowym szczepieniom dla personelu medycznego oraz paszportom covidowym.

Protesty przeciwko restrykcjom 

Na początku tygodnia lokalne związki zawodowe wezwały do protestów przeciwko restrykcjom sanitarnym, które - ich zdaniem - doprowadziły do przeciążenia szpitali. Związkowcy twierdzą, że niemal połowa personelu medycznego przestała pracować, gdy wprowadzono obowiązek szczepień dla pracowników służby zdrowia. Protesty szybko przekształciły się w zamieszki i walki uliczne. Bojówkarze zablokowali dostęp do dróg, szkół i szpitali, ustawiając barykady z opon i napadając na mieszkańców wyspy. Doszło też do starć z policją, w których rannych został jeden funkcjonariusz. Demonstranci podpalili również wiele samochodów. W nocy z czwartku na piątek w stolicy wyspy Point-a-Pitre ogień zniszczył cztery budynki.

Związki zawodowe wezwały rząd w Paryżu do podjęcia rozmów z protestującymi, aby przywrócić spokój na wyspie.

REKLAMA

nj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej