Amerykańscy inwestorzy boją się wojny Rosji z Ukrainą. Wall Street notuje spadki
Główne indeksy nowojorskiej giełdy odnotowały w piątek duże spadki po ostrzeżeniach amerykańskiej administracji przed wojną Rosji z Ukrainą. CNBC zwraca też uwagę na wzrosty firm należących do amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego.
2022-02-12, 04:18
Nowojorski indeks Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 503 punkty, czyli 1,44 proc. i wyniósł 34.738,06 pkt. S&P 500 na koniec dnia stracił 1,90 proc. i wyniósł 4.418,64 pkt. Nasdaq Composite zniżkował 2,78 proc. i zamknął sesję na poziomie 13.791,15 pkt.
Ropa i zbrojeniówka w górę
Amerykańskie wskaźniki giełdowe były dosyć stabilne do czasu konferencji doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake'a Sullivana - wynika z analizy dokonanej przez CNBC. - Nie wiemy, czy Rosja zdecydowała się na wznowienie agresji przeciwko Ukrainie, ale istnieje znaczące ryzyko, że do ataku dojdzie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie - powiedział w piątek wieczorem (po południu czasu amerykańskiego) doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, relacjonując przebieg rozmowy przywódców USA i państw NATO i UE, w tym Polski.
Sullivan stwierdził, że amerykański wywiad nie ma informacji na temat tego, czy rosyjski prezydent Władimir Putin podjął już decyzję o wznowieniu agresji przeciwko Ukrainie. Dodał jednak, że ryzyko inwazji rośnie wraz z napływem kolejnych sił u granic Ukrainy.
Konferencja Sullivana spowodowała wzrost cen surowców, w tym ropy naftowej i odpływ kapitału z akcji na rzecz obligacji - informuje CNBC. Jednocześnie w górę poszły ceny akcji firm sektora zbrojeniowego - Northrop Grumman zanotował wzrost o 4.5 proc., a Lockheed Martin o 2.8 proc. Portal zwraca w tym kontekście także uwagę na skok cen ropy - wskaźnik West Texas Intermediate futures poszedł w górę o 4 proc.
REKLAMA
Przełożenie na Polskę
Także piątkowa sesja na warszawskim parkiecie zakończyła się spadkiem głównych indeksów, jednak skala zniżek w drugiej części notowań uległa znaczącemu zmniejszeniu. Zdaniem Tomasza Czarneckiego z DM BPS trudno oczekiwać trwałej poprawy na naszym rynku, gdyż główne ryzyka zewnętrze utrzymują się.
- Czwarty tydzień z rzędu mamy słabość rynku na zakończenie tygodnia, choć końcówka dzisiejszych notowań była nieco mocniejsza, a WIG20 zdołał powrócić ponad poziom 2.200 pkt. Niestety nadal nad naszym rynkiem wiszą dwa główne zagrożenia czyli słabość rynków bazowych, głównie amerykańskich oraz dalej nie rozwiązana sytuacja z ewentualnym konfliktem na wschodzie. W takim otoczeniu, jakiś optymistycznych ruchów na naszej giełdzie w nadchodzącym tygodniu nie spodziewam się - powiedział dyrektor departamentu analiz DM BPS, Tomasz Czarnecki.
Zdaniem analityka, indeks WIG20 ma problem z pokonaniem poziomu 2.250 pkt. i bez silnej poprawy nastrojów na rynkach amerykańskich jego skuteczne pokonanie do końca lutego br. może być trudne. Jak zaznaczył Tomasz Czarnecki, poprawy na giełdach amerykańskich trudno oczekiwać, gdyż zbliża się posiedzenie FED, na którym oczekiwana jest pierwsza podwyżka stóp procentowych, a inwestorzy zastanawiają się jak wpłynie ona na wyniki spółek i w jakiej skali pogorszy klimat inwestycyjny.
Czytaj także:
- Wsparcie dla Ukrainy. Kraje bałtyckie przekazują amerykańskie pociski i rakiety
- Kolejne kraje wzywają swoich obywateli do opuszczenia Ukrainy. "Sytuacja jest nieprzewidywalna"
- Jeszcze więcej wojsk USA w Polsce. Pentagon potwierdza wysłanie dodatkowych 3 tys. żołnierzy
PAP, CNBC.com/ mbl
REKLAMA
REKLAMA