Zaginęła rosyjska dziennikarka. Wcześniej wbiegła na wizję z antywojennym transparentem
Od kilkunastu godzin, po tym jak dziennikarka zaprotestowała w programie na żywo, nadawanym przez państwową, rosyjską stację telewizyjną, adwokaci Mariny Owsiannikowej mają nie mieć z nią kontaktu. Informację podał niezależny rosyjski portal Meduza.
2022-03-15, 10:38
Początkowo informowano, że zatrzymana po proteście dziennikarka trafiła na komisariat w dzielnicy Ostankino. Jednak tam policjanci powiedzieli obrońcom praw człowieka, że na komisariacie jej nie ma.
Później pojawiła się informacja, że Owsiannikowa jest w centrum telewizyjnym Ostankino, jednak adwokaci i tam jej nie znaleźli. Do wtorku rano prawnicy nie zdołali jej odnaleźć w żadnych oddziałach policji w Moskwie.
Owsiannikowa pojawiła się w poniedziałek na wizji w programie informacyjnym państwowej telewizji Kanał 1. Stanęła za prezenterką z plakatem antywojennym w rękach, powtarzając kilkakrotnie "przerwijcie wojnę". Kamera pokazywała ją przez kilka sekund. Później kobieta została zatrzymana.
Heroiczny akt
Przed zatrzymaniem dziennikarka w nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych powiedziała, że należy natychmiast przerwać "bratobójczą" wojnę. Jak dodała, "odpowiedzialność za wydarzenia na Ukrainie spoczywa na Władimirze Putinie". Przyznała też, że przez wiele lat pracowała dla propagandowej telewizji i przeprosiła, że nie zareagowała wcześniej na kłamstwa przekazywane przez jej stację.
REKLAMA
- Niestety w ostatnich latach pracowałam dla pierwszego programu telewizji, zajmując się kremlowską propagandą i jest mi z tego powodu bardzo wstyd. Wstyd za to, że pozwalałam mówić kłamstwa z ekranu telewizora - oświadczyła producentka. - Przemilczeliśmy 2014 rok, gdy wszystko dopiero się zaczynało. Nie wyszliśmy na demonstracje, gdy Kreml otruł Nawalnego. Po prostu w milczeniu obserwowaliśmy ten antyludzki reżim. I dziś odwrócił się od nas cały świat. Jeszcze dziesięć pokoleń naszych potomków nie zmyje z siebie hańby tej bratobójczej wojny - podkreśliła Marija Owsiannikowa.
Na początku marca weszły w życie przepisy, które przewidują wysokie grzywny oraz kary pozbawienia wolności dla osób, które podają informacje sprzeczne z oficjalną linią Kremla. Restrykcyjne prawo spowodowało, że Rosję opuścili korespondenci zachodnich mediów, a część rosyjskich i zagranicznych redakcji zawiesiła swoją działalność na terytorium Federacji.
Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl
as
REKLAMA
REKLAMA