Zamach na byłego premiera Japonii. Ekspert PISM: Shinzo Abe traktował nasz region i Polskę jak naturalnych partnerów

- Shinzo Abe traktował nasz region i Polskę jak naturalnych partnerów. Zawsze podkreślał, że w wielu sprawach - mimo, że my jesteśmy na tym teatrze europejskim, a Japonia na azjatyckim - to wiele zagrożeń podobnie interpretujemy - mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

2022-07-08, 17:45

Zamach na byłego premiera Japonii. Ekspert PISM: Shinzo Abe traktował nasz region i Polskę jak naturalnych partnerów

Shinzo Abe został postrzelony około godz. 11.30 japońskiego czasu w mieście Nara, gdzie odbywał się wiec polityczny przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. Sprawca zamachu, 41-letni mężczyzna, były wojskowy, został ujęty. Jego motywy nie są na razie znane. Mężczyzna przebywa w areszcie.

Lekarze, którzy próbowali ratować byłego premiera Japonii Shinzo Abe, poinformowali, że nie dawał on oznak życia, gdy trafił do szpitala. Pomimo reanimacji i transfuzji krwi, polityk zmarł o godz. 10.03 polskiego czasu.

Ekspert PISM tłumaczy w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, jak Shinzo Abe - który w latach 2006-07 i w latach 2012-20 pełnił funkcję premiera, a później był szefem największej frakcji w rządzącej partii Liberalno-Demokratycznej - oddziaływał na politykę wewnętrzną kraju oraz jak inspirował zmiany w wymiarze globalnym. Mówi też o relacjach polsko-japońskich w czasach rządów Abe.

Zapraszamy do lektury wywiadu.

REKLAMA

***

Portal PolskieRadio24.pl: Shinzo Abe został postrzelony w mieście Nara, gdzie odbywał się wiec polityczny przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. Szokujące jest to, że został zamordowany tak popularny i szanowany w Japonii polityk oraz, że zamachu dokonano w kraju, który nie kojarzy się z takimi zbrodniczymi aktami.


Dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, jest analitykiem w programie Azja i Pacyfik ds. bezpieczeństwa w Azji Wschodniej: To prawda, że nie przywykliśmy do tego typu doniesień z Japonii. Mówimy o państwie spokojnym, które do tego ma bardzo restrykcyjne prawo dotyczące dostępu do broni. To jest też wiadomość szokująca dla samych Japończyków. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że w powojennej historii Japonii zdarzały się zamachy na polityków. W 1960 roku doszło do zamachu na Inejirō Asanumę. Był on między innymi sekretarzem i przewodniczącym Socjalistycznej Partii Japonii, który bardzo krytykował ultraprawicowe odłamy w japońskiej partii rządzącej. Polityk został zabity w trakcie debaty transmitowanej przez telewizję. Innym przykładem był nieudany zamach na premiera Morihiro Hosokawę w 1994 roku. Tego typu działania były jednak sporadyczne. Jeśli kojarzymy Japonię z zamachami, to innego typu. Mam na myśli zamach w 1995 roku w tokijskim metrze dokonany przez japońską sektę religijną Aum Shinrikyō, która użyła wówczas gazu bojowego. Atak przeprowadzono z pobudek religijnych, fundamentalistycznych. Ale to było wiele lat temu i rzeczywiście z tej perspektywy zamach na Shinzo Abe szokuje, tym bardziej, że był on bardzo wpływowym politykiem.

Z czego wynikała popularność Shinzo Abe? Przypomnijmy, że był on najdłużej rządzącym premierem w historii Japonii. Jaki miał wpływ na politykę kraju w czasach, gdy rządził i w ostatnich latach, gdy pełnił funkcję szefa największej frakcji w rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej?

Abe był politykiem bardzo popularnym, który zdominował scenę polityczną w Japonii w ostatnich kilkunastu latach. Był uważany za pewien wzór. Nie bez powodu określano go często mianem księcia. Zdaniem japońskiego społeczeństwa był mężczyzną dostojnym i charyzmatycznym, który z godnością sprawował urząd premiera. Mówimy przy tym o polityku prawicowym, wręcz ultrakonserwatywnym, niekiedy polaryzującym społeczeństwo Japonii. Trudno jednak mówić o nienawiści do Abe, który co najwyżej pod koniec rządów bywał obiektem kpin. Zwłaszcza w 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia, gdy nie komunikował się sprawnie ze społeczeństwem. W atmosferze nieudolności, niemożności radzenia sobie z pandemią zrezygnował z urzędu premiera. Ale należy zaznaczyć, że oficjalnie powodem były problemy zdrowotne, które faktycznie miał.

Po ustąpieniu ze stanowiska premiera Abe w japońskiej polityce działał zakulisowo. Nie jako premier, czy minister, ale jako bardzo ważny działacz rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej, pełniąc funkcję szefa najliczniejszej, "jastrzębiej" frakcji. Z tego powodu Abe miał wpływ na bieżącą politykę i skład rządu premiera Fumio Kishidy, który uformował się jesienią poprzedniego roku. Regularnie udzielał wywiadów, wskazujących, że nadal ma realny wpływ na japońską politykę.

REKLAMA

A jak wyglądały jego rządy, gdy był premierem?

Miał ambicję zmiany japońskiej konstytucji, która ma pacyfistyczny charakter. Formalnie zakazuje krajowi posiadania armii (konstytucja została napisana pod dyktando USA po klęsce Japonii w II wojnie światowej. Zakazuje krajowi utrzymywania armii i wypowiadania wojen, choć de facto Japonia posiada wojsko, formalnie nazywane siłami samoobrony - red.). Za jego rządów Japonia w 2013 roku ogłosiła pierwszą w powojennej historii strategię bezpieczeństwa narodowego. Chciał on w taki sposób zmienić podejście Japonii do spraw bezpieczeństwa. Podnosił, że z powodu polityki Chin w regionie Japonia musi być silniejsza. Twierdził, że Japonia nie może polegać tylko na Stanach Zjednoczonych, ale sama musi być silniejsza militarnie.

Ponadto w 2016 roku ogłosił koncepcję wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku (przyjęcie koncepcji Indo-Pacyfiku jest odpowiedzią na rosnącą aktywność w regionie Chin - red.). Termin Indo-Pacyfik nie jest wytworem amerykańskim, lecz w dużej mierze japońskim, gdyż to właśnie premier Shinzo Abe spopularyzował go na użytek polityczny. Można więc powiedzieć, że jego dziedzictwo wychodzi zdecydowanie poza Japonię. Hasło wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku było potem hasłem zarówno Donalda Trumpa, jak i Joe Bidena, którzy skopiowali wiele elementów myślenia o globalnej polityce od premiera Japonii. Zatem mówimy o człowieku, który naznaczył japońską politykę i był w niej ciągle aktywny, ale też był bardzo istotny dla polityki międzynarodowej. Dlatego jego śmierć jest tak wielką stratą.


Za dwa dni Japończycy pójdą do urn wyborczych. Czy zamach na byłego premiera wpłynie na ich przebieg?

Mówimy o wyborach do Izby Radców, do izby wyższej parlamentu. Wybory parlamentarne, które odbyły się jesienią zeszłego roku, były do izby niższej - Izby Reprezentantów. Sondaże wskazują na to, że poparcie dla rządzącą Partii Liberalno-Demokratycznej, z której się wywodził Abe, jest silne i stabilne. Kierownictwo partii ogłosiło, że na te ostatnie dni zawiesza kampanię wyborczą. Nie mamy informacji o przełożeniu wyborów z powodu zamachu. Z pewnością wybory odbędą się przy wzmożeniu emocjonalnym, które być może wpłynie na wyższą frekwencję lub jeszcze wyższe notowania dla rządzącej partii.

A co pozostanie po nim? Wciąż będzie ważnym punktem odniesienia w polityce Japonii?

Mimo, że Shinzo Abe był politykiem polaryzującym społeczeństwo ze względu na wyrazistość swoich poglądów, to jednak był punktem odniesienia dla miejsca Japonii w świecie i polityki wewnętrznej. Wprowadził on bowiem do polityki bardzo wiele osób. Myślę, że jego dorobek będzie kontynuowany przez wielu japońskich polityków, a śmierć Abe może dać wiatr w żagle opcji prawicowej w Japonii. Jednocześnie nie doszukiwałbym się na siłę politycznych motywów zamachu. Być może mamy wyłącznie do czynienia z szaleńcem, który zabił byłego premiera. Według doniesień prasowych chodzi o 41-latka, który strzelił z broni "samoróbki". Osoba, która wcześniej służyła w morskich siłach samoobrony i - jak czytamy w doniesieniach prasowych - nie zabiła premiera z powodu jego prawicowych poglądów.

REKLAMA

Kondolencje rodzinie Shinzo Abe składają głowy państw z całego świata. Składał je też między innymi premier Mateusz Morawiecki. "Jestem w szoku po otrzymaniu informacji o zamachu na Shinzo Abe. Moje myśli są z rodziną naszego japońskiego przyjaciela, który zawsze okazywał Polsce wiele sympatii. Niech spoczywa w pokoju" - napisał w mediach społecznościowych. Jak w praktyce wyglądał sympatia premiera Abe dla Polski i dla naszego regionu?

Premierzy Morawiecki i Abe spotkali się na początku 2020 roku jeszcze przed pandemią COVID-19. W trakcie swoich rządów premier Abe odwiedzał kraje regionu Europy Środkowej, wskazując na współpracę w formacie Japonia-V4. Japonia była pierwszym państwem pozaeuropejskim, które nawiązało tego rodzaju współpracę z V4. Dodatkowo, w ramach koncepcji wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku, był zwolennikiem zacieśniania tych relacji. Twierdził, że państwa demokratyczne, wolnorynkowe, które szanują prawo międzynarodowe, wiele łączy, nawet jeśli są od siebie oddalone geograficznie. Ówczesny premier Japonii widział w Polsce i w państwach Europie Środkowej naturalnych partnerów. Oczywiście najwięcej nas łączyło gospodarczo, ale komponent polityczny też był istotny. Abe i jego najbliżsi współpracownicy bywali częściej w naszej części świata niż np. przywódcy Korei Południowej czy Chińskiej Republiki Ludowej.

Co prawda Abe chciał się porozumieć z Rosją w sprawie sporu terytorialnego o Kuryle/Terytoria Północne, ale mimo wszystko był politykiem, który krytycznie patrzył na Rosję. A zwłaszcza krytycznie na Chiny. Z tego powodu z premierem Japonii istniała przestrzeń do rozmów na temat wyzwań dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Po o agresji rosyjskiej na Ukrainę, mimo że nie był już premierem, popierał krytykę japońskiego rządu pod adresem Rosji. W ocenie zagrożeń na świecie Abe w dużej mierze podzielał punkt widzenia Polski. Starał się zwiększyć zaangażowanie Japonii w naszym regionie po tym, jak w 2012 roku Chińczycy ogłosili format 16+1. To właśnie on zwracał uwagę, że Japonia nie może odpuścić dobrych kontaktów m.in. z Polską. W ten sposób Japonia starała się reagować na posunięcia Chin w naszym regionie.

Czy śmierć tak wpływowej osoby może zmienić politykę Japonii, retorykę, w kontekście wojny w Ukrainie? Wiemy, że Japonia jednoznacznie potępia działania Rosji.

Shinzo Abe wpływał przede wszystkim na politykę wewnątrzpartyjną. Z tego punktu widzenia moim zdaniem jego śmierć nie będzie miała żadnego wpływu na politykę Japonii wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Rząd i klasa polityczna w Japonii jednoznacznie krytycznie oceniają rosyjską agresję, podobnie jak społeczeństwo. Nie uważam, aby pod wpływem śmierci Abe polityka Japonii wobec Rosji miałaby się jakkolwiek zmienić.

REKLAMA

Rozmawiał Paweł Kurek

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej