Wygra opozycja ze swoją polityką miłości czy Erdogan, który będzie szukał sukcesora? Dr Karol Wasilewski o wyborach w Turcji

2023-05-12, 15:30

Wygra opozycja ze swoją polityką miłości czy Erdogan, który będzie szukał sukcesora? Dr Karol Wasilewski o wyborach w Turcji
Kemal Kilicdaroglu i Recep Tayyip Erdogan. Foto: PAP/EPA/ERDEM SAHIN / PAP/EPA/SEDAT SUNA

- Sondaże dotyczące wyborów w Turcji pokazują to większe poparcie dla rządzącego prezydenta, to dla jego rywala. Wynik nie jest przesądzony, a najbardziej prawdopodobne wydaje się rozstrzygnięcie wyborów w drugiej turze - przekazał potalowi dr Karol Wasilewski, analityk 4CF The Futures Literacy Company i założyciel Instytutu Badań nad Turcją. Wskazał, że numerem jeden w wyborach w hierarchii Turków jest gospodarka.

14 maja w Turcji odbędą się wybory parlamentarne i prezydenckie. Dr Karol Wasilewski (analityk 4CF The Futures Literacy Company i założyciel Instytutu Badań nad Turcją) powiedział, że sondaże przed wyborami w Turcji są zmienne, wedle części z nich kandydat opozycji może wygrać nawet w pierwszej turze wyborów.

Jednocześnie analityk wskazał, że Partia Sprawiedliwości i Rozwoju liczy sobie aż 11 milionów członków. Erdoğan  ma do dyspozycji instrumenty, które łagodzą problemy gospodarcze części Turków, m.in. w ostatnim czasie podniósł płace urzędników, a wcześniej płacę minimalną. Zaznaczył jednocześnie, że Erdoğan  zapowiada ostatnią kadencję, co oznacza, że w przypadku wygranej będzie poszukiwał swojego następcy.

W przypadku zwycięstwa opozycji powróci kwestia negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską – powiedział także portalowi PolskieRadio24.pl dr Karol Wasilewski. Dodał, że opozycja zapowiadała także zerwanie porozumienia migracyjnego z Uną Europejką

Ekspert przedstawił także prognozę m.in. w kwestii relacji Turcji z Rosją i Ukrainą.

Zapraszamy do lektury wywiadu.

***

PolskieRadio24.pl: Jak przedstawiają się prognozy przed wyborami w Turcji?

Dr Karol Wasilewski (analityk 4CF The Futures Literacy Company i założyciel Instytutu Badań nad Turcją): Sondaże przed wyborami w Turcji przynoszą na przemian to większe poparcie dla kandydata rządu, to dla opozycji. Sytuacja wciąż się zmienia.

Niedawno badania wskazywały, że Recep Tayyip Erdoğan może wygrać wybory prezydenckie, a teraz, chwilę przed wyborami, na fali wznoszącej jest jego rywal. Wedle sondaży kandydat opozycji może wygrać nawet w pierwszej turze.

Wydaje mi się jednak, że wciąż najbardziej prawdopodobny pozostaje scenariusz, w którym wybory rozstrzygnie druga tura.

Bez wątpienia, wybory prezydenckie są decydujące. W Turcji mamy bowiem system prezydencki. Opozycja obiecuje powrót do systemu parlamentarno-gabinetowego, ale aby to się stało, musi wygrać i wybory prezydenckie, i parlamentarne.

Pod jakimi hasłami występują główni kandydaci wyborów prezydenckich?

Obecny prezydent Recep Tayyip Erdoğan, lider Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, deklaruje, że ubiega się o ostatnią kadencję. Kampanię budował dotychczas na haśle „stulecia Turcji”, przesłaniu, że Turcja rozpoczęła nowy wyższy etap rozwoju.

Miały to potwierdzać rożne projekty. Miało miejsce m.in. otwarcie elektrowni atomowej w Akkuyu (budowanej przez Rosatom), prezentacja tureckiego czołgu Altay, tureckiego myśliwca TF-X, czy też jednostki zwanej w Turcji „małym lotniskowcem”.

Do tego dodano tradycyjną politykę polaryzującą: określanie opozycji jako terrorystów, podziały wokół LGBT.

Prezydent Turcji na wiecu w Stambule, 12 maja br. PAP/EPA/ERDEM SAHIN Prezydent Turcji na wiecu w Stambule, 12 maja br. PAP/EPA/ERDEM SAHIN

Jego rywal Kemal Kılıçdaroğlu jest liderem Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) od 2010 roku. Ten kandydat postawił na  inną retorykę, tak zwaną politykę miłości. Akcentował, że Turcja musi zbudować nową wspólnotę, która będzie cieszyła się z różnorodności, zamiast jej się bać. Stwierdził, że Turcja będzie państwem dobrym dla wszystkich obywateli, niezależnie od podziałów religijnych czy etnicznych. Największe wrażenie wywarły w tym kontekście odezwy do Kurdów i do alewitów.

W kampanii Kemala Kılıçdaroğlu nie brakowało również konkretnych projektów, musiał pokazać, że opozycja jest ambitna i że nie będzie tak, jak to lubi mówić Erdoğan, że cofnie Turcję do „wieków ciemnych”. W przekazie jednak dominowała polityka miłości.

Oprócz tego Kılıçdaroğlu musiał tworzyć wrażenie, że po dojściu opozycji do władzy nie będzie dążył do zemsty. Rozliczy się system, polityków, ale na pewno nie będzie rewanżyzmu na poziomie społecznym – tak twierdzi Kemal Kılıçdaroğlu.

Kemal Kılıçdaroğlu w przeszłości był urzędnikiem państwowym. Ważne jest to, co uczynił jako lider Republikańskiej Partii Ludowej (CHP). Zainicjował program transformacji tej partii. Była ona często postrzegana przez Turków jako antyreligijna. Starał się ją więc otworzyć na elementy konserwatywne, po to, żeby ta partia przestała być niedopuszczalnym wyborem dla ogromnej rzeszy Turków.

Kemal Kılıçdaroğlu przeformatował partię socjaldemokratyczną, tak żeby wkomponować w nią elementy konserwatywne.

Jest to polityk, który pozycjonuje się jako totalne przeciwieństwo Recepa Tayyipa Erdoğana: jako polityk demokratyczny, chcący budować wspólnotę, nie podnoszący głosu.

Kemal Kılıçdaroğlu. Fot. PAP/EPA/ERDEM SAHIN Kemal Kılıçdaroğlu. Fot. PAP/EPA/ERDEM SAHIN

Turcja ma problemy z gospodarką. Inflacja wynosi ponad 40 procent. Tuż przed wyborami pojawiła się wiadomość, że Recep Tayyip Erdoğan obiecał urzędnikom 45-procentową podwyżkę pensji. Jakie miejsce w kampanii zajmuje gospodarka?

Bez wątpienia gospodarka jest numerem jeden w tych wyborach - i w kampanii wyborczej, i w perspektywie elektoratu. Sondaże pokazują, że to właśnie sprawy gospodarcze społeczeństwo uważa za swój największy problem przed tymi wyborami.

Erdoğan wykorzystuje dostępne mu instrumenty. Widzimy „dosypywanie” pieniędzy poszczególnym grupom społecznym: to wspomniana podwyżka dla urzędników, wcześniej podwyżki pensji minimalnej.

Natomiast opozycja argumentuje, że turecką gospodarkę trzeba naprawić, uczynić przewidywalną.  Mówi o zakończeniu wielkiego eksperymentu Erdoğana, który czasem nazywa się „erdonomiką”, podejmowania decyzji na bazie ideologicznej.

Opozycja argumentuje, że samo odsunięcie od władzy Erdoğana już będzie pomocą dla tureckiej gospodarki.

Bazą ma być przywrócenie systemu parlamentarnego, wzmocnienie instytucji tureckich, a potem dopiero będzie można mówić o konkretnych projektach gospodarczych.

Pamiętamy katastrofalne skutki lutowego trzęsienia ziemi. Przyniosło dziesiątki tysięcy ofiar, zabitych i rannych. Czy ma ono przełożenie na kampanię?

Trzęsienia ziemi są odbierane w Turcji także w aspekcie politycznym. W 1999 roku Erdoğan doszedł do władzy na fali krytyki ówczesnych władz. Chodziło o postawę władz w związku z trzęsieniem ziemi, zarzucał im zajmowanie się wszystkim, tylko nie zapewnieniem Turkom bezpieczeństwa. Miał też wówczas miejsce kryzys gospodarczy.

Obecnie mieliśmy i trzęsienie ziemi, i kryzys gospodarczy. W wyobraźni politycznej rodzą się porównania z tą sytuacją, odbiera się ją jako powtórkę z poprzednich lat.

Trzęsienie ziemi uwidoczniło różne wymiary klęski politycznej Erdoğana. Również teraz część Turków miała wrażenie, że rząd zajęty był innymi sprawami, zagranicznymi operacjami wojskowymi, a nie zapewnieniem im bezpieczeństwa. Słychać zarzuty, że system władzy jest zainfekowany korupcją, stąd łamanie przepisów przez deweloperów, że system władzy został skrajnie scentralizowany, stąd wedle części Turków powolna reakcja państwa na trzęsienie ziemi, bo wszyscy czekali na reakcję „góry”, na wskazówki, jak mają komunikować, co się dzieje.

Zwolennicy AKP na wiecu w Stambule. Fot. PAP/EPA/ERDEM SAHIN Zwolennicy AKP na wiecu w Stambule. Fot. PAP/EPA/ERDEM SAHIN

Jakie miejsce w kampanii zajmuje kwestia bezpieczeństwa?

Bezpieczeństwo to aspekt, o którym wiele mówi Erdoğan.  Kampania wyborcza zaczęła się ponad miesiąc temu, jednak on od dłuższego czasu wskazuje, że w trudnych czasach tylko on jest w stanie zapewnić Turkom bezpieczeństwo, bo tylko on ma doświadczenie i potrafi zabiegać o interesy Turcji na arenie międzynarodowej, może porozumiewać się z graczami najwyższej rangi. Ten argument oddziałuje zapewne na część Turków. 

Niemniej jednak dla Turków najważniejsze są obecnie kwestie gospodarcze.

Można się spodziewać, że część Turków zagłosuje inaczej niż zwykle?

Nie wszyscy Turcy są otwarci na zmianę partii, na którą głosują. Elektorat Partii Sprawiedliwości i Rozwoju ma też swój twardy elektorat, która mogłaby odejść zapewne tylko wtedy, gdyby Erdoğan przestał być liderem AKP.

Liczba osób, które się wahają, jest niewielka. Ma ona jednak oczywiście wielkie znaczenie, jeśli chodzi o wynik wyborów.  Trzeba tutaj dodać, że AKP ma 11 milionów członków. 

Niemniej jednak zwycięstwo opozycji nie jest czymś nieprawdopodobnym, można je sobie także z łatwością wyobrazić.  Opozycja może wygrać w pierwszej turze.

Zwolennicy Kemal Kılıçdaroğlu. Fot. PAP/EPA/ERDEM SAHIN Zwolennicy Kemal Kılıçdaroğlu. Fot. PAP/EPA/ERDEM SAHIN

Podczas kampanii Recep Tayyip Erdoğan zasłabł w czasie wywiadu telewizyjnego. Co wiadomo o zdrowiu Erdoğana?

Edrogan od dłuższego czasu ma problemy ze zdrowiem, jak każda osoba w pewnym wieku. Znajduje to odzwierciedlenie w rodzaju kampanii. Obecnie prowadzi ją w innym stylu niż wcześniej.

Erdoğan miał zwyczaj objeżdżania niemal całej Turcji, swoim wysiłkiem przechylał szalę zwycięstwa na stronę AKP.

Zapowiedział, że będzie to jego ostatni start w wyborach. Jeśli wygra, zapewne będzie zajmował się sprawami sukcesji.

Czy coś na ten temat wiadomo?

Spodziewano się, że sukcesorem będzie zięć Erdoğana, czyli Berat Albayrak. Niemniej jednak nie poradził on sobie na stanowisku ministra skarbu i finansów. Jego szanse stopniały.

Sprawa zatem jest otwarta. Czy wyniki wyborów mogą wpłynąć na relacje Turcji z Rosją i z drugiej strony z Ukrainą?

Wpłyną na tę kwestię w ograniczonym stopniu. To znaczy, opozycja nadal będzie próbowała kontynuować politykę balansowania, ale na pewno byłaby bardziej otwarta na argumenty dotyczące zachodnich sankcji.

Nie będzie chciała, żeby Turcja została na obłożona sankcjami za pomaganie Rosji w obchodzeniu zachodnich sankcji.

Lider opozycji zapowiadał nawet, że byłby bardziej otwarty na argumenty w kwestii zachodnich sankcji. Podchodziłbym jednak do tych deklaracji ostrożnie i nawet z dozą sceptycyzmu. Trzeba jednak mieć na względzie liczne w ostatnim roku zapewnienia przedstawicieli opozycji, że rząd turecki prowadzi dobrą politykę wobec Rosji.

W razie wygranej – opozycjoniści nie będą przebudowywać relacji z Rosją?

Z pewnością w pewien sposób Ankara musiałaby przebudować relacje z Rosją, nie byłyby one zależne wówczas tak bardzo od relacji między liderami. Opozycja obiecuje, że nie będzie już personalnej polityki zagranicznej, a budowana na instytucjach i biurokracji. To na pewno odbije się na relacjach z Moskwą – zapewne za rządów opozycji nie byłyby one tak dobre, jak za Erdoğana.

Czy w kampanii pojawiała się kwestia otwartych negocjacji akcesyjnych Turcji do Unii Europejskiej?

Ta kwestia powróci w sytuacji zwycięstwa opozycji. Europa już przyzwyczaiła się do tego że, negocjacje akcesyjne są martwe.

Tymczasem opozycja chce wrócić do negocjacji akcesyjnych. Unia Europejska będzie musiała przedstawić odpowiedź na tę turecką ofertę.

Jeśli do władzy dojdzie opozycja, to także pojawi się okienko dla partnerów zachodnich, by ułożyć relacje z Turcją na nowo.

Opozycja chce także doprowadzić  także do zerwania porozumienia migracyjnego. Twierdzą, że chcą skłonić Unię Europejską do rozmów z Ankarą i Damaszkiem, co oczywiście jest bardzo problematyczną kwestią.

***

Czytaj więcej:

Rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej