Jak mądrze pomagać uchodźcom? Ks. Cisło: wspierać na miejscu tych najbiedniejszych
Trzeba pomagać na miejscu tym najbiedniejszym, ponieważ ci najbogatsi dawno już wyjechali - mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl ksiądz Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
2023-06-22, 14:21
Jak pokazują raporty, sytuacja gospodarcza w Libanie dramatycznie się pogarsza, więc dalej planujemy działania związane z podtrzymaniem pomocy. Bez pomocy Polaków tysiące ludzi umarłoby z głodu, również w sąsiedniej Syrii. Dlatego wciąż chcemy dostarczać żywność i inne niezbędne produkty, głównie do sierocińców, chcemy kontynuować akcję "Chleb dla Aleppo" - mówił w rozmowie z portalem Polskiego Radia 24 ksiądz Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
W lutym na terenie Turcji, Libanu i Syrii doszło do poważnych trzęsień ziemi. W wyniku kataklizmu w Syrii zginęło prawie 6 tys. ludzi. Łączna liczba ofiar w Turcji i Syrii sięgnęła prawie 47 tys. osób. Na granicy ubóstwa w Syrii żyje 90 proc. ludności. Trwający tu kryzys humanitarny jest jednym z największych na świecie.
Przybywa uchodźców
Poziom życia bardzo się obniżył również w Libanie, a sytuacja gospodarcza kraju jest tragiczna. Stan ten dodatkowo pogarsza napływ uchodźców z walczącej ze skutkami wojny Syrii.
- Liban przyjął 2 mln uchodźców z Syrii. W tej chwili mamy taką sytuację, że kraj jest w katastrofie gospodarczej - podaje w rozmowie ks. Waldemar Cisło.
REKLAMA
Z informacji przekazanych przez księdza wynika, że kraj zaczyna tych nielegalnych uchodźców odsyłać.
- Dzisiaj mamy około 200 tys. ludzi, którzy będą wysłani z powrotem do Syrii. Zaczynają się też bardzo poważne niepokoje społeczne z tego powodu - relacjonuje ks. Cisło.
Podobne protesty
Jak informuje duchowny przebywający w Syrii, "charakterystyczne dla tego typu sytuacji, które znamy z Polski, jest to, że również tutaj zaczynają się protesty organizacji charytatywnych, które nie chcą, żeby to miało miejsce".
- Z drugiej strony mamy racje rządu, który uważa, że wszystkich nielegalnych uchodźców trzeba odesłać z powrotem do ich kraju - wyjaśnia kapłan.
REKLAMA
Z moich obserwacji wygląda to tak: "Byliśmy wczoraj w Trypolisie, spotkaliśmy się z ludźmi, którzy próbując przedostać się przez Morze Śródziemne, stracili swoje rodziny. Według ich relacji jest tutaj bardzo duża grupa ludzi, są ich tysiące i oni czekają, żeby przedostać się do Europy".
Liczy się tylko "socjal"
Ja nawet pytałem - relacjonuje ksiądz - jednego z nich, 30-letniego Muhammeda, który podczas próby przedostania się do Europy stracił żonę w ciąży i swojego syna: dlaczego wszyscy chcecie jechać do Europy, a nie do takich krajów, które są wam bliższe kulturowo, np. Arabia Saudyjska, Kuwejt czy inne, które wcale nie są biedniejsze niż kraje europejskie. I co się okazuje. Jedno co ich interesuje, to jest oczywiście socjal, który jest w Europie. W krajach arabskich nikt im przecież nie da pieniędzy za darmo, ponieważ tam trzeba pracować.
Wnioski z takich rozmów są jasne i, jak mówi rozmówca portalu, "to są dość trudne sformułowania, które jednak powoli zaczynają również przedostawać się do debaty o uchodźcach u nas".
- Wiemy, że w Polsce ten problem jest bardzo upolityczniony i wykorzystywany przez poszczególne partie, którym akurat to pasuje w danym momencie. Wydaje mi się jednak, że doszliśmy już do takiego momentu, że trzeba usiąść i już bez emocji zająć się tą sprawą na poważnie.
REKLAMA
Najpierw myśleć
- Nie może być takiej sytuacji, w której z jednej strony mamy wielkie oburzenie, że się daje polskim dzieciom 800 zł zamiast 500 zł, a z drugiej mówi się "otwierajmy granicy, przyjmujmy wszystkich, a później się zobaczy, kogo przyjęliśmy" - zauważył kapłan.
- Należy pamiętać, że otwierając dla tych ludzi nasze domy, bierzemy na siebie jakieś zobowiązania niezbędne do ich utrzymania. Jeżeli ktoś chce całe życie płacić ze swojej pensji i przyjąć ludzi, to ma do tego prawo. Tylko wcześniej należy do tego usiąść i porozmawiać, jak to wszystko ma wyglądać - przypomina duchowny i uspokaja: "Myślę, że ludzie widzą błędy związane z relokacją i ten temat zaczyna powoli do takiej, dojrzałej dyskusji dorastać".
Nieudany projekt Merkel
Według opinii księdza "przymusowa relokacja jest próbą ratowania tego nieudolnego pomysłu pani kanclerz Angeli Merkel pod tytułem »herzlich willkommen«".
- Niemcy myśleli, że sobie zdobędą tanią siłę roboczą, a wiemy, że ostatecznie na zbiór szparagów dalej zapraszali Polaków, a tzw. uchodźcy, bardzo młodzi, siedzieli w ośrodkach cały dzień i strajkowali, ponieważ zażądali sobie sprzątaczek, ponieważ sprzątanie własnego mieszkania jest poniżej ich godności. Pamiętam, jak bardzo takie zachowanie zbulwersowało wtedy niemiecką opinię społeczną - przypomina.
REKLAMA
- Ja osobiście uważam, że tak dłużej już nie da rady - podsumowuje ksiądz i dodaje, że "oni wszyscy chcą do Niemiec, ponieważ wiedzą, że tam są największe zasiłki socjalne".
- Sami pokazywali nam ulotki, na których jest napisane, jaki jest zasiłek w poszczególnych krajach Europy - wspomina kapłan.
Wyprawa na Białoruś
Ksiądz Cisło spotkał się w Libii z głosami, że "trzeba się tylko dostać na Białoruś, a potem to już tylko spacerek do Niemiec", dlatego nie ma co się dziwić, że oni mają nadzieję.
- Przecież nie damy rady zmusić kogoś, bo to jest wbrew humanitarnym podstawom, żeby nakazać komuś żyć tam, gdzie on nie chce żyć, żyć w kraju, w którym on nie chce mieszkać. Tego się nie da wyegzekwować, żeby oni żyli w Polsce, Czechach czy Rumunii - uważa ks. Cisło.
REKLAMA
Na potwierdzenie swoich przemyśleń ks. Cisło podaje przykład grup uchodźców, które wcześniej zostały przyjęte przez wspólnoty parafialne. Były takie przypadki, że przygotowano dla nich mieszkania z pełnym wyposażeniem, udostępniano je uchodźcom, ale po krótkim czasie takie rodziny wyjeżdżały i zostawały tylko kartki "dziękujemy za gościnę, pojechaliśmy do Niemiec".
- Oni nie patrzą, gdzie jest najniższe bezrobocie, żeby gdzieś się zatrudnić. Oni widzą tylko, gdzie jest najwyższy zasiłek - powiedział ksiądz.
- To trzeba zorganizować tak, żeby oni chcieli jechać do pracy, a nie po zasiłek - dodał.
Ks. Cisło proponuje, że "zamiast powtarzać te same błędy, może warto sięgnąć po inne rozwiązania, na przykład takie, jakie kiedyś zastosowano w Niemczech: przyjąć niewielką grupę uchodźców, dać im pracę i sprawdzić, czy będą chcieli zarabiać na swoje życie. Jeśli nie, to wtedy ich deportować".
REKLAMA
- Ktoś musi za to płacić. Jeśli młody człowiek chce żyć całe życie z podatków, to ja tego nie chcę, wolę te pieniądze przeznaczyć na utrzymanie biednego dziecka - ocenia ksiądz.
Punkty koordynacyjne
Ksiądz przypomina, że przed lockdownem spowodowanym pandemią próbowano w Afryce zapobiec i uchronić ludzi przed podejmowaniem ryzyka związanego z przeprawą przez morze, która w wielu przypadkach kończyła się tragedią, ponieważ ludzie się topili. Skutecznym rozwiązaniem powstrzymania fali nielegalnej emigracji były tzw. azyle dla uchodźców.
- W takich punktach ludzie mogli się zatrzymać i przy pomocy pracowników pozałatwiać wszystkie sprawy formalne i rozsądnie wszystko sobie ułożyć bez podejmowania ryzyka - stwierdził.
Według księdza warto również zwrócić uwagę, że azyle były sposobem na powstrzymanie lub przynajmniej ograniczenie nielegalnego mafijnego procederu związanego z przemytem ludzi.
REKLAMA
- Przecież oni płacili za taki transport olbrzymie pieniądze. Na początku to cena za miejsca na pontonie dochodziła do 10 tys. dolarów. Dzisiaj bilet z Iraku z podrobionym paszportem i wizą do jednego z krajów w strefie Schengen kosztuje 8 do 10 tys. dolarów - informuje duchowny.
Zdaniem księdza tworzenie takich punktów uchodźczych, nie obozów, miałoby oczywiście sens.
Pomagać zawsze
Pomoc Kościołowi w Potrzebie, jak również Fundacja "Przyjaciół Misji", zajmuje się głównie pomocą tutaj, na miejscu.
- Staramy się pokazać, że taka pomoc jest najbardziej efektywna. Przykładowo, żeby dziecko w Syrii mogło chodzić do szkoły przez miesiąc, potrzebujemy 10 euro. To są koszty nieporównywalnie mniejsze niż te, które musimy ponieść, ściągając tych ludzi do Europy, nie mówiąc już o barierze kulturowej i językowej - wyjaśnił. - W Syrii wiele dzieci już nie zna innego świata poza wojną, ich rodziców nie stać już, żeby czwórkę czy piątkę posłać do szkoły. Mamy pokolenie dzieci, które rosną poza systemem szkolnym - dodał.
REKLAMA
- To są największe i realne problemy, z którymi trzeba się zmagać i pomagać tutaj na miejscu tym najbiedniejszym, ponieważ ci najbogatsi dawno już wyjechali - ocenił ksiądz i podkreślił, że "wielu ludzi to już dostrzegło".
- Pragnę też podziękować naszym radiosłuchaczom. Dzięki pomocy indywidualnej i firm zawieźliśmy do Syrii około 70 ton żywności, 60 tys. sztuk ubrań, środki do utrzymania higieny osobistej, środki czystości. I właśnie stąd jest to piękne podziękowanie Syryjczyków, że my jako Polacy nie zapomnieliśmy o nich - podsumował duchowny.
Nieustanie trwa zbiórka na rzecz osób potrzebujących pomocy i wsparcia w Libii i Syrii. Więcej informacji na stronie internetowej stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" pod adresem: https://pkwp.org/.
Czytaj również:
- Ks. Cisło: zdaliśmy egzamin z miłości do bliźniego, zostało w nas to z nauczania Jana Pawła II
- Większość Syryjczyków żyje w katastrofalnej biedzie. Ks. Waldemar Cisło: pomoc z Polski ratuje im życie
Maciej Marcinek/PolskieRadio.24.pl
REKLAMA
REKLAMA