Ekspert PISM o "dniu gniewu": retoryka Hamasu jest wroga nie tylko Izraelowi, ale i Zachodowi

- Retoryka Hamasu jest wroga nie tylko Izraelowi, ale też Zachodowi. Po wezwaniu tej organizacji do "dnia gniewu" państwa europejskie już reagują na demonstracje, zamieszki, zwiększone ryzyko napięć i ulicznej przemocy - oceniła ekspertka ds. Bliskiego Wschodu z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Sara Nowacka.

2023-10-14, 10:26

Ekspert PISM o "dniu gniewu": retoryka Hamasu jest wroga nie tylko Izraelowi, ale i Zachodowi
Jemeńczycy wykrzykują hasła i machają palestyńskimi flagami podczas antyizraelskiego protestu w Sanie, Jemen, 13 października 2023 r. Tysiące Jemeńczyków zorganizowało protest w Sanie w celu poparcia Palestyńczyków i przeciwko izraelskiemu bombardowaniu Strefy Gazy. Foto: PAP/EPA/YAHYA ARHAB

Przywódcy palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas, która 7 października dokonała brutalnego ataku na Izrael, wezwali społeczeństwa arabskie i muzułmańskie, aby solidaryzowały się z jej działaniami przeciwko "okupacji izraelskiej". Zaapelowali o "dzień gniewu" w piątek.

- Był odzew po stronie społeczeństwa, ludzie wyszli na ulice. Były zamieszki. W Niemczech mieliśmy najpierw protesty wyrażające poparcie dla działań Hamasu, zanim Niemcy zakazali tego rodzaju demonstracji. W Anglii, w Londynie, były nie tylko demonstracje, ale doszło też do zamieszek - ocenia ekspertka PISM.

- Zamieszki i masowe demonstracje poparcia dla Palestyny mamy też w innych państwach z dużymi społeczeństwami muzułmańskimi, na przykład w Indiach czy Malezji - zaznacza Sara Nowacka.

Według Nowackiej największego problemu z demonstracjami można się spodziewać we Francji, ponieważ mieszka tam duża społeczność algierska, a władze Algierii w zasadzie nie krytykowały Hamasu za atak z 7 października, lecz koncentrowały się na wykazaniu, że jego działania wynikają z izraelskiej okupacji palestyńskich terytoriów.

REKLAMA

Apel o "dzień gniewu"

Jej zdaniem apel o "dzień gniewu" ze strony organizacji terrorystycznej może być odczytany jako wezwanie do przemocy także przez osoby mieszkające za granicą. - Ta złość, działania przemocowe i zachęcanie do przemocy nigdy nie kończyły się na samym Izraelu, ale dotyczyły wszystkich podmiotów postrzeganych przez Hamas jako wspierające Izrael (…) Na pewno nigdy nie powiedzieliby "gniewamy się tylko na Izrael" - wyjaśnia.

Nowacka podkreśla, że działania i narracja Hamasu są "destabilizujące i eskalacyjne". Są też "absolutnie wrogie Zachodowi", przede wszystkim Stanom Zjednoczonym, ale też państwom europejskim, w tym zwłaszcza Wielkiej Brytanii, które postrzegane są jako podmioty, które doprowadziły do powstania Izraela.

Państwa zachodnie zdają sobie sprawę, że po wezwaniu do "dnia gniewu" istnieje "spore ryzyko podniesionych napięć i ulicznej przemocy" z udziałem ludzi, którzy popierają działania Hamasu, ale też takich, którzy radykalnie popierają Izrael albo należą do ugrupowań antyimigranckich lub antymuzułmańskich - ocenia ekspertka.

- Mamy reakcje władz państw zachodnich. Zakazuje się wyrażania poparcia dla Hamasu. We Francji ma to jeszcze mocniejszy wydźwięk, bo zakazuje się w ogóle demonstracji propalestyńskich, a nie tylko takich związanych z Hamasem - dodaje Nowacka.

REKLAMA

W jej ocenie zakazywanie wszelkich demonstracji propalestyńskich jest jednak ryzykowne, ponieważ "nie jest tak, że Palestyńczycy przez ostatnie lata nie cierpieli z powodu działań Izraela, absolutnie niezgodnych z prawem międzynarodowym i ustaleniami szeroko pojętego procesu pokojowego pomiędzy Izraelem a Palestyną".

Analityczka ocenia jednak, że skoro europejskie służby zakazują takich protestów, to będą teraz funkcjonować w podniesionej gotowości. "Nie spodziewałabym się większej destabilizacji ani masowych demonstracji, które będą w stanie na dużą skalę zakłócić spokój - mówi.

IAR/PAP/in./


PAP PAP

***

REKLAMA


PAP PAP

PAP PAP

 PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej