Kompromitujące badania historyków. Wbrew dowodom, uniewinnili niemiecką firmę zatrudniającą ofiary nazizmu

Portal "Spiegla" opisuje we wtorek, jak historycy "wybielili" niemiecką firmę Heckler & Koch powstałą w okresie narodowego socjalizmu, a do dziś zajmującą się produkcją pistoletów i karabinów. Autor materiału podkreśla, że przemysł w Niemczech był głęboko uwikłany w zbrodnie nazistowskie, nie wyłączając firmy Heckler & Koch, która wykorzystywała do pracy przymusowej więźniów obozów koncentracyjnych.  

2023-10-17, 09:50

Kompromitujące badania historyków. Wbrew dowodom, uniewinnili niemiecką firmę zatrudniającą ofiary nazizmu
Portal "Spiegel" informuje we wtorek o kompromitacji podczas badania historii niemieckiej firmy Heckler & Koch, produkującej broń, których założycieli pochopnie uznano za niewinnych zbrodni nazistowskich. Foto: Shutterstock/Everett Collection

"Niemiecka firma Heckler & Koch opublikowała niedawno wyniki badań historyków, dotyczące roli założycieli przedsiębiorstwa w okresie narodowego socjalizmu. Stwierdzono, że nie byli oni aktywnie zaangażowani w zbrodnie wojenne. Taka interpretacja została skrytykowana przez Martina Clemensa Wintera, historyka z Lipska"- napisał portal "Spiegel".

Firma mająca rekordowe zyski

Przypomina też, że Heckler & Koch to najważniejszy producent pistoletów i karabinów w Niemczech. Ubiegły rok rok firma zamknęła z rekordowym zyskiem. Natomiast w pierwszej połowie 2023 roku na sprzedaży broni zarobiła blisko 150 mln euro, do czego przyczyniła się w dużym stopniu wojna w Ukrainie. "To dobre czasy dla firmy. Gdyby tylko nie jej nazistowska przeszłość" - zauważa "Spiegel".

Przypomnijmy, że w 2020 roku "Bild am Sonntag" opublikował zarzuty wobec Edmunda Hecklera. Napisał, że współzałożyciel Heckler & Koch był odpowiedzialny za wykorzystywanie do przymusowej pracy więźniów obozów koncentracyjnych podczas II wojny światowej przez Hasag - firmę produkującą amunicję. Dokładnie chodziło o to, że Heckler wykorzystywał do niewolniczej pracy polskie kobiety.

W wyniku tych nacisków przedsiębiorstwo zleciło zbadanie roli Hecklera w czasach nazizmu. Opublikowany we wrześniu wstępny raport przyniósł wnioski, które - jak zauważa "Spiegel" - są interpretowane przez historyków "bardzo odmiennie".

REKLAMA

Historia powstania firmy Heckler & Koch

Firma Heckler & Koch wywodząca się pośrednio z Mauser-Werke Waffensysteme powstała w Oberndorfie (Badenia-Wirtembergia) w XIX wieku. Byli inżynierowie z tej fabryki, Edmund Heckler, Theodor Koch i Alex Seidel, po przegranej przez Niemcy wojnie założyli w 1949 roku spółkę Heckler & Koch.

Jednak w 1936 roku Edmund Heckler przeniósł się do Hasag - jednego z największych przedsiębiorstw zbrojeniowych Rzeszy. "Tam zagorzały nazista Paul Budin, dyrektor generalny i oficer SS, gromadził wokół siebie coraz więcej towarzyszy partyjnych z NSDAP, członków SS i SA. Przekształcił tę firmę w nazistowskie modelowe przedsiębiorstwo" - opisuje "Spiegel" i zastanawia się, w jakim stopniu zmarły w 1960 roku Edmund Heckler mógł być "zaangażowany w narodowosocjalistyczną machinę zagłady".

Pełen raport z dochodzenia, przygotowywany przez trzech historyków z Towarzystwa Historii Korporacji (GUG), ma zostać opublikowany w 2024 roku. We wrześniu przedstawiono jedynie część ustaleń.

Powiązania niemieckiego przemysłu z nazizmem

"Spiegel" przypomina, że niemiecki przemysł był głęboko uwikłany w zbrodnie nazistowskie. Wiele firm, takich jak Daimler, BASF i Bayer, "przyznało się do swojej przeszłości, której przez długie lata zaprzeczały lub ja tłumiły, co stało się częściowo pod naciskiem opinii publicznej".

REKLAMA

Heckler & Koch stanowi przypadek szczególny, ponieważ spółka została założona dopiero w 1949 roku.

"Przez dziesięciolecia firmy nie interesowało, czym zajmowali się jej trzej założyciele w czasach nazizmu. Kronika, opublikowana w 1999 roku, z okazji półwiecza przedsiębiorstwa, nie odniosła się do sprawy krytycznie - choć informacje na ten temat były dostępne przed publikacją »Bild am Sonntag«" -  podkreśla portal.

Z badania, przeprowadzonego przez GUG wynika, że Edmund Heckler był oportunistą. Wykorzystywał swoją specjalistyczną wiedzę, aby służyć przygotowaniom do wojny oraz gospodarce wojennej. Pod koniec 1939 roku przystąpił do NSDAP w celu rozwijania kariery zawodowej. Badacze ocenili, że założyciele Heckler & Koch "bez wahania poświęcili swoją wiedzę i swoją pracę na rzecz zbrojeń narodowych socjalistów oraz przygotowań do wojny", jednak żaden z nich rzekomo "nie był fanatycznym narodowym socjalistą". Zdaniem GUG, nie można w związku z tym zarzucić im "aktywnego zaangażowania w zbrodnie nazistowskie".

Więźniowie przy produkcji broni często ponosili śmierć

Z opracowania GUG wynika, że Edmund Heckler był jednym z ostatnich wysokich rangą pracowników Hasag, którzy pod koniec 1939 roku wstąpili do NSDAP; niedługo potem został szefem fabryki nabojów w Taucha w Saksonii.

REKLAMA

1 września 1939 roku, tuż po rozpoczęciu niemieckiej agresji, blisko 100-osobowa komisja z Hasag udała się do Polski w celu przeprowadzenia inspekcji i przejęcia polskich zakładów, produkujących amunicję.

 - Jeden z zakładów stał się znany jako "piekło Kamiennej" - ocenił autor badania Rainer Karlsch. Do 1944 roku śmierć poniosło tam blisko 20 tys. osób.

 - Średnia długość życia w Skarżysku Kamiennej, w zakładzie C, wynosiła trzy miesiące - potwierdziła Anne Friebel z Miejsca Pamięci o Pracy Przymusowej w Lipsku. - Robotnicy przymusowi umierali tam w bardzo krótkim czasie od przybyciu, ponieważ kontakt z kwasem pikrynowym i innymi wysoce toksycznymi substancjami natychmiast atakował ich organizmy - dodaje. 

Zdaniem historyków GUG, Heckler nie był zamieszany w zbrodnie swojego byłego pracodawcy na terenie Polski. Jak stwierdzili, w 1939 roku "Edmund Heckler przebywał w Polsce tylko przez dwa tygodnie, a potem już nigdy więcej". Jednak oprócz fabryki w Polsce, Hasag zatrudniał także więźniów obozów koncentracyjnych w innych lokalizacjach.

REKLAMA

Więźniowie ci, pracując przy produkcji broni dla Hasag, często szybko ponosili śmierć. Tak działo się również w Taucha, gdzie pracował Heckler. "Z zeznań świadków wynika, że chodziło o fabrykę pancerfaustów, zbudowaną dopiero jesienią 1944 roku. Szczególnie brutalnie traktowano tam więźniów obozów koncentracyjnych"- zwraca uwagę "Spiegel". Podkreśla też, że prawdopodobnie "Heckler wiedział o cierpieniach robotników przymusowych z obozów koncentracyjnych".

"Założyciele firmy Heckler & Koch otrzymali status »współpodążających« (Mitlaeufer) w czasach nazistowskich" - przypomnieli twórcy raportu. Przez wielu (m.in. niemieckie media) zostało to uznane za potwierdzenie "niewinności" twórców przedsiębiorstwa, taka interpretacja jest również na rękę obecnym managerom firmy.

Czytaj także:

Brak nawet śladu wyrażenia żalu

Takiemu podejściu sprzeciwia się Martin Clemens Winter, historyk z Uniwersytetu w Lipsku.

REKLAMA

 - Jak dotąd w oświadczeniach korporacji nie zauważyłem nawet śladu wyrażenia żalu. Niemiecka wojna przez wyniszczenie także nie została uznana za problem - podkreślił Winter, który zajmuje się badaniami na temat pracy przymusowej i mordowania Żydów w Hasag. Podkreślił też, że Hasag było jednym z "najbardziej radykalnych beneficjentów pracy przymusowej w nazistowskiej Rzeszy Niemieckiej i w okupowanej Polsce".

Winter nie wątpi w naukową treść badania GUG, ale uznaje interpretację wyników za "irytującą". "Nie może być mowy o »uniewinnieniu« Hecklera od zarzutów. Samo określenie »współpodążający«  nie przystaje do obecnej oceny historycznej" - podkreśla historyk.

Jak przypomina, określenie to, używane podczas powojennych procesów denazyfikacyjnych. Alianci po wojnie dzielili Niemców na pięć kategorii - według stopnia winy i odpowiedzialności za nazistowskie zbrodnie, począwszy od głównych winowajców, poprzez zaangażowanych uczestników, po zwolenników i "współpodążająch" - uznawanych najczęściej za niewinnych.

"75 lat później kategoria »współpodążającego« nadal działa jako mechanizm ulgowy"-  zauważa Winter. Mimo że "Bild am Sonntag" błędnie wskazał na bezpośrednie zaangażowanie Hecklera w przymusową pracę więźniów obozów koncentracyjnych, to jednak nie zwalnia to Hecklera z odpowiedzialności za stosowanie nazistowskiego mechanizmu pracy przymusowej – stwierdził Winter.

REKLAMA

"Zbrodnie wojenne nie powinny prowadzić do trywializacji innych zbrodni nazistowskich. Mówienie o byciu »trybem w machinie« również nie jest właściwe, biorąc pod uwagę obecny stan debaty historycznej" - podsumował Winter.

Także Juergen Graesslin, działacz pokojowy od wielu lat krytykujący niemieckiego producenta broni, również przestrzega przed trywializowaniem roli firmy Heckler & Koch.

 - Bez doskonale funkcjonujących mechanizmów w przemyśle zbrojeniowym nie dałoby się przeprowadzać masowych mordów przez narodowych socjalistów za pomocą broni - podkreśla Graesslin, który konsekwentnie domaga się zmiany nazwy firmy.

PAP/kg

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej