Zmiany w traktatach unijnych. "Europa Ojczyzn" czy federalizacja i ograniczenie suwerenności?

2023-10-27, 18:00

Zmiany w traktatach unijnych. "Europa Ojczyzn" czy federalizacja i ograniczenie suwerenności?
Nasza obecność w UE jest kwestią polskiej racji stanu, ale jednak na zasadzie wspólnoty państw, a nie kolejnych kroków zmierzających do federalizacji Unii - przypomniała minister Paprocka. Foto: rarrarorro/Shutterstock

Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przyjęła sprawozdanie zalecające zmianę unijnych traktatów. Zapowiadane zmiany, jeśli zostaną wprowadzone, zaprzeczają idei przyświecającej twórcom wspólnoty, która zakładała budowę "Europy Ojczyzn" opartej na współpracy gospodarczej. Obecnie wśród europejskich polityków przeważają głosy za federalizacją Europy. Politycy Prawa i Sprawiedliwości ostrzegają, że zmiany doprowadzą Polskę wraz z pozostałymi państwami członkowskimi do utraty suwerenności i odebrania im podstawowych praw zagwarantowanych w procesie akcesyjnym. Wśród polityków opozycji zdania są podzielone i brakuje jednoznacznego stanowiska. 

W 2003 roku Polacy opowiedzieli się za przystąpieniem do UE. Głosując na "tak" w ogólnokrajowym referendum unijnym, zaakceptowaliśmy obowiązujące reguły gry. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co jest w "worku", który zaproponowała nam unijna wspólnota. 1 maja 2004 roku Polska wraz z Cyprem, Czechami, Estonią, Litwą, Łotwą, Maltą, ze Słowacją, Słowenią i z Węgrami dumnie wkroczyła do Unii Europejskiej. 

Nowa wspaniała Unia?

Wiedzieliśmy, jakie mamy prawa, obowiązki i przywileje. I na to się zgodziliśmy. Przede wszystkim wchodziliśmy do Unii suwerennych państw posiadających własną Konstytucję i prawo ważniejsze od unijnych przepisów. Dzisiaj europejski establishment w sposób autorytarny zmienia obowiązujące reguły. Robi to zaledwie kilka miesięcy po aferach i skandalach, które wstrząsnęły unijnymi strukturami. Unia, zamiast zaprowadzić porządek we własnych gabinetach, wprowadza nowe regulacje rażąco odbiegające od tych, które zostały zaakceptowane przez państwa członkowskie w trakcie procedury akcesyjnej do Unii Europejskiej.

Raport, który został przyjęty 25 października 2023 roku przez komisję PE, zawiera 267 propozycji zmian w obu traktatach UE. Treść dokumentu została uzgodniona przez przedstawicieli pięciu frakcji: Europejskiej Partii Ludowej (EPL), socjaldemokratów (S&D), liberałów (Renew), Zielonych i Lewicę. Korekty dotyczą dwóch najważniejszych dokumentów założycielskich UE, czyli Traktatu o Unii Europejskiej oraz Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Bez weta, ale z euro?

Najważniejsze zmiany dotyczą eliminacji zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach. Oznacza to, że Polakom zostanie odebrana możliwość decydowania o najważniejszych dla kraju sprawach, a o ich losach decydować będą unijni urzędnicy. W praktyce wiąże się to z niedopuszczalnym ograniczeniem suwerenności, a właściwie zredukowaniem jej do zera. Unia planuje bowiem pozbawić państwa prawa weta m.in. w sprawach polityki bezpieczeństwa, polityki zagranicznej i obronnej.

To jednak początek unijnej piramidy. Kolejne zapisy dotyczą obowiązkowego przyjęcia przez państwa członkowskie wspólnej waluty. Polacy w tej kwestii są bardzo ostrożni. Spora część obawia się, że razem z wprowadzeniem euro koszty życia znacznie wzrosną. Jednak zgodnie z traktatową rewolucją może się okazać, że w sprawie wspólnej waluty zadecyduje za nas Bruksela.

Wartości unijne 

W osłupienie wprawiają bardzo ogólne zapisy dotyczące zasad zawieszania w prawach członka UE. W tej sprawie raport zaleca wprowadzenie tzw. szybkiej ścieżki, która umożliwi wykluczenie państwa z unijnej wspólnoty za naruszenie "wartości unijnych", takich jak: "praworządność", "demokracja", "wolność", "prawa człowieka" czy "równość". Takie ustalenia dają unijnym urzędnikom możliwość dowolnej interpretacji pojęć wskazanych w raporcie. Stawiają też unijne korekty ponad obowiązującymi w Polsce konstytucyjnymi normami, które jednoznacznie definiują te pojęcia.

Najlepszym przykładem, ilustrującym, ile warte są europejskie wartości, były rozmowy Donalda Tuska w Brukseli. Pokazały one wyraźnie, że nie o wartości chodzi, lecz o wypełnianie unijnych nakazów z pominięciem dbałości o interesy państwa. Taka poprawka jest więc niczym innym jak politycznym batem na słabsze państwa, które nie godzą się z destrukcyjną polityką unijną.

Centralizacja Europy

Proponowane zmiany w traktatowych zapisach trafnie skomentował Jacek Saryusz-Wolski, koordynator w Komisji Spraw Konstytucyjnych z ramienia Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), który razem z Kosmą Złotowskim (również EKR) odmówił poparcia sprawozdania. Jak mówił w rozmowie z PAP, zawiera ono propozycję "radykalnej centralizacji UE, przez przekształcenie jej de facto w scentralizowane oligarchiczne europejskie superpaństwo, umykające demokratycznej kontroli". Europoseł PiS podkreślał, że ewentualne przyjęcie tych zmian oznaczałoby osłabienie państw członkowskich przez redukcję i przejęcie ich kompetencji.

Saryusz-Wolski ostrzegł, że raport wprowadza również zmiany kulturowo-ideologiczne poprzez zastąpienie wszędzie w traktatach UE terminu "równość kobiet i mężczyzn" pojęciem "gender equality", co nawiązuje do - jak to ujął - "antynaukowej, nachalnie promowanej ideologii gender". Postulowane w raporcie zmiany będą dotyczyły także odebrania prawa do podejmowania decyzji przez państwa członkowskie w sprawach dotyczących edukacji, ochrony środowiska i bioróżnorodności.

Jeśli dojdzie do zmiany w traktatach, z dnia na dzień Bruksela będzie decydowała o tym, do którego lasu wolno nam wchodzić, a który będziemy musieli omijać. Urzędnicy europejscy zdecydują, który zakład pozostawić, a który natychmiast należy zamknąć. Bardzo szybko może okazać się, że nie ma zgody na nowe inwestycje, ponieważ zagrażają one środowisku i są niezgodne z unijnymi przepisami. Użytkownicy aut spalinowych będą musieli przesiąść się do znacznie droższych pojazdów elektrycznych. 

Nieunikniona zmiana

Proponowanych zmian w traktatach unijnych nie obawia się natomiast Grzegorz Napieralski. W rozmowie z Polskim Radiem 24 poseł KO zaznaczył, że nowy europejski układ kompetencyjny jest dopiero w fazie konsultacji na szczytach Unii Europejskiej. Jednak jego zdaniem "zmiana traktatów jest nieunikniona".

- Wynika ona z tego, że Unia Europejska chce się bardzo mocno poszerzyć o kolejne państwa, które czekają w kolejce. Po drugie, świat wokół nas się zmienia, stał się bardzo niebezpieczny - dla nas, Polek i Polaków, tym bardziej że mamy konflikt na Ukrainie, do tego, widzimy, co się dzieje na Bliskim Wschodzie. Żeby był sprawny, mechanizm podejmowania decyzji musi być reformowany - wyjaśnił.

Powściągliwość Tuska

W komentarzach na temat zmian traktatowych bardziej powściągliwy okazał się Donald Tusk. Szef PO powiedział, że jest bardzo sceptyczny wobec wielu zapisów. Na sprawie tej najbardziej zależy rządowi Niemiec, który już wcześniej tłumaczył, że bez tego nie zgodzi się na rozszerzenie UE.

- Nam zależy na tym, żeby wzmocnić bardzo jedność Unii w tym kształcie, w jakim ona jest dzisiaj. Te rewolucje ustrojowe nie są Unii potrzebne. Niezależnie od stanowiska francuskiego czy niemieckiego, moim zdaniem, w interesie obywateli Europy i państw członkowskich jest to, żeby Europa taka, jaka jest, funkcjonowała znowu sprawnie i żeby była możliwie zjednoczona - podkreślił szef PO. Zapowiedział, że będzie rozmawiał z różnymi politykami i eurodeputowanymi, aby wstrzemięźliwie i z dużą ostrożnością podchodzili do tych najbardziej rewolucyjnych pomysłów.

Przyszłość w rękach nowego gabinetu

Dyskusję o zapowiedziach zmian w unijnych traktatach spuentowała Małgorzata Paprocka w audycji Polskiego Radia 24. Prezydencka minister przypomniała, że suwerennościowe podejście prezydenta Andrzeja Dudy do tych spraw się nie zmienia.

- Prezydent zawsze podkreśla, że nasza obecność w UE jest kwestią polskiej racji stanu, ale jednak na zasadzie wspólnoty państw, a nie kolejnych kroków zmierzających do federalizacji Unii - powiedziała minister Małgorzata Paprocka.

Zwróciła uwagę, że dotychczasowy rząd jasno stawiał sprawy polskiego państwa w relacjach z UE, a jak będzie w przyszłości, zależy od tego, kto uformuje nowy gabinet. 

"Jest dużo gorzej"

Stanowisko w sprawie zmian w unijnych traktach zajęli również politycy Prawa i Sprawiedliwości. W swoich wypowiedziach otwarcie sprzeciwiają się wprowadzeniu przyjętych w raporcie ustaleń. Wszyscy zgodnie podkreślają, że zmiany doprowadzą do pozbawienia państw członkowskich suwerenności i odebrania im podstawowych praw zagwarantowanych w procesie akcesyjnym. Proponowane zmiany stoją również w sprzeczności z polskim prawem i Konstytucją RP. 

Anna Zalewska pomysł zmian w traktatach skomentowała w następujący sposób: - Wiemy, że w Parlamencie Europejskim jest zbudowana większość, która chce przeć dalej i przyspieszyć, by zdążyć przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku. Wbrew temu, co słyszymy, że jest to federalizacja Europy, jest dużo gorzej, jest mowa o jednym państwie - zaznaczyła.

- W Parlamencie Europejskim jest determinacja, jest budowana większość, głośno mówią o tym kanclerz Niemiec i prezydent Francji, że zrobią wszystko, aby w błyskawicznym trybie doprowadzić do zmiany traktatów - podkreśliła europoseł w rozmowie z Polskim Radiem 24.

Co dalej? 

Przyjęcie raportu przygotowanego przez eurodeputowanych z Belgii i Niemiec rozpoczyna proces zmiany traktatów. Następnym krokiem będzie przekazanie raportu pod obrady i głosowanie poprawek na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego.

Uzgodnienie tekstu raportu w Komisji Spraw Konstytucyjnych przez przedstawicieli frakcji, które nominalnie mają większość w PE, nie oznacza, że uzyska on poparcie większości eurodeputowanych. Z reguły kierują się oni interesami i lojalnością wobec swojego państwa lub partii macierzystej, a nie grupy politycznej na poziomie europejskim, do której w danej kadencji należą.

Gdyby jednak PE przyjął raport, to trafi on do Rady UE, a następnie na szczyt Rady Europejskiej. Wówczas to od unijnych przywódców będzie zależało, czy zwołają konwent składający się z szefów państw i rządów, przedstawicieli parlamentów krajowych, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej.

Czytaj również: 

Stanisław Karczewski: będziemy bronić naszej suwerenności

Maciej Marcinek/PR24/PAP

Polecane

Wróć do strony głównej