Wyspy Kanaryjskie jak Lampedusa. Hiszpania tonie pod naporem migrantów, a Sanchez rozdaje obywatelstwa

2024-01-13, 11:54

Wyspy Kanaryjskie jak Lampedusa. Hiszpania tonie pod naporem migrantów, a Sanchez rozdaje obywatelstwa
Wyspy Kanaryjskie jak Lampedusa. Hiszpania tonie pod naporem migrantów. Foto: PAP/EPA/Jorge Zapata

Hiszpańskie władze nie radzą sobie z rosnącym w siłę kryzysem migracyjnym. Najgorsza sytuacja panuje na Wyspach Kanaryjskich, które stały się hiszpańskim odpowiednikiem włoskiej Lampedusy.

Włoska Lampedusa jest dziś postrzegana jako symbol wciąż nierozwiązanego problemu masowej, nielegalnej migracji na Stary Kontynent. Równie zła co tam sytuacja panuje na Wyspach Kanaryjskich, które z jednej strony wciąż są wabikiem dla mnóstwa turystów, jak i pierwszym krokiem do przedostania się do Europy dla dziesiątków tysięcy migrantów.

Rekordowa migracja

Jak wynika z oficjalnych statystyk rządu hiszpańskiego socjalistycznego premiera Pedro Sancheza, do tego kraju w zeszłym roku dotarło ponad 55 tysięcy nielegalnych migrantów, co jest liczbą o prawie 80 procent wyższą niż w zeszłym roku.

Ze statystyk wynika, że większość z nich – ponad 40 tysięcy - trafiła najpierw na Wyspy Kanaryjskie. Władze archipelagu tymczasem biją na alarm i skarżą się, że pomimo tego, że mowa jest o rekordowym poziomie liczebnym, to pomoc zarówno rządu w Madrycie, jak i UE jest niezadowalająca. Obecny wynik jest o wiele wyższy od dotychczasowego rekordowego – 31,6 tysięcy osób, który osiągnięto w 2006 roku.

Regiony nie chcą relokacji

Wciąż większość przybyłych tam migrantów czeka na skierowanie do innych części Hiszpanii, gdyż rozlokowanych w ten sposób zostało jak na razie jedynie ponad 14 tysięcy z nich. Na archipelagu przebywa przy tym aż 4 tysiące nieletnich imigrantów, którzy przybyli bez opieki dorosłych.

Z tego powodu na początku grudnia rząd Wysp Kanaryjskich zaapelował do UE o udzielenie mu natychmiastowej pomocy i traktowaniu ich problemu na równi z sytuacją na Lampedusie, gdy na wyspę tę w szczycie migracyjnym przybywali unijni oficjele i deklarowali potrzebę zmian. 

Wystosował również żądanie do władz w Madrycie, by przymuszały inne regiony kraju do relokowania u nich niepełnoletnich migrantów. Prośby i zachęty bowiem nie przynoszą rezultatów. Sprawę komplikują przy tym czasochłonne badania wieku imigrantów, którzy deklarują swoją nieletniość. Z dotychczasowych badań wynika, że ponad połowa z nich w tej sprawie kłamała, licząc na uzyskanie z tego powodu lepszych warunków bytowych.

W odpowiedzi na problemy archipelagu, rząd Pedro Sancheza poinformował o tworzeniu przejściowych obozów dla imigrantów w opuszczonych koszarach wojskowych w Carabanchel i Alcala de Henares koło Madrytu, a także w budynkach dawnego szpitala wojskowego w Kartaginie (Murcja). W opłacanych przez rząd hotelach na kontynencie przebywa ok. 5 tys. osób.

Problem zamiatany pod dywan

Wyspy Kanaryjskie maja prawo czuć się pokrzywdzone i osamotnionej w tej sprawie, gdyż, jak oceniają jego władze od stycznia 2020 roku do listopada 2023 roku dotarło tam ponad 96 tysięcy przybyszów, a licząc od 1994 r., przypłynęło tam bez pozwolenia na pobyt 200,5 tys. osób.

To, o czym należy pamiętać w kontekście statystyk – to dramat migrantów podejmujących próbę dotarcia do Starego Kontynentu i działalność szajek przemytniczych na nich żerujących, a także fakt, że wielu z nich podczas takich przepraw traci życie.

Z szacunków organizacji pozarządowej Caminando Fronteras (CF) wynika, że w zeszłym roku śmierć poniosło w ten sposób 6,6 tys. nielegalnych migrantów (głównie obywatele państw Afryki Subsaharyjskiej i w większości mężczyźni), co jest liczbą ponad dwukrotnie wyższą w porównaniu z rokiem poprzednim, gdy zginęło blisko 2,4 tys. migrantów.

Sprzeciw prawicy

Obecna polityka rządu Pedro Sancheza jest ostro krytykowana przez znajdującą się w opozycji prawicę, która ocenia, że polityka "przydziałów imigrantów" jedynie powiększa skalę problemu i będzie działać zachęcająco dla kolejnych potencjalnych przybyszów.

Jest ona również przeciwna jego polityce radzenia sobie z kryzysem poprzez „rozdawanie” obywatelstw imigrantom. Z danych Narodowego Instytutu Statystycznego (INE) w Madrycie wynika bowiem, że hiszpańskie władze od 2018 roku przyznały je ponad 175 tys. Marokańczykom.

Opozycja zwraca przy tym uwagę, że wzrost liczby imigrantów – przede wszystkim młodych mężczyzna z krajów muzułmańskich – wpływa na pogorszenie się bezpieczeństwa w dzielnicach dużych miast, które zamieszkują w skupiskach, a także rosnącą liczbę przestępstw i zwiększenie zagrożenia terrorystycznego.

Pomimo krytyki i rosnących statystyk, wydaje się, że rząd Sancheza nie jest w stanie postawić na inne niż dotychczas środki, by zatrzymać nielegalną migrację. Koszt takie polityki ponosić będą mieszkańcy "hiszpańskiej Lampedusy" i władze lokalne, które już teraz alarmują, że nie są w stanie przyjmować takiej liczby przybyszów.

Petar Petrović

 

 

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej