Cyfrowi nomadzi. Rośnie popularność i zagrożenie dla lokalnej ludności
Są mobilni i cyfrowi. Chcą podróżować, korzystać z życia, ale jednocześnie - muszą pracować. Cyfrowi nomadzi to zjawisko, które nie traci na popularności, zwłaszcza wśród pracowników IT. Coraz więcej osób podejmuje decyzję o pracy zdalnej z najdalszych zakątków świata. Taka forma pracy generuje jednak szereg problemów dla lokalnej społeczności.
2024-04-08, 17:00
Od czasów pandemii koronawirusa w 2020 roku, która zmusiła większość świata do pozostania w domach, pracy zdalnej i izolacji, zaczęły pojawiać się coraz to nowe sposoby na radzenie sobie z tą sytuacją. Ci, którzy czterech ścian biura nie musieli odwiedzać wcale, zaczęli marzyć o zmianie miejsca pracy na takie, które będzie dużo bardziej komfortowe, dostępne i tańsze. Tak właśnie cyfrowi nomadzi zyskali na popularności.
Cyfrowy nomad. Kim jest i czego chce?
Cyfrowi nomadzi nie są zjawiskiem nowym. Istnieją praktycznie, od kiedy możliwa jest praca zdalna, a firma nie wymaga od pracowników pracy w konkretnym, ściśle określonym miejscu. Jest to domena firm zachodnich, najczęściej amerykańskich, które szczycą się kulturą pracy dostosowaną do potrzeb pracownika.
Lockdown i pandemia koronawirusa sprawiły jednak, że cyfrowy nomadyzm stał się marzeniem jeszcze szerszej grupy. Kim jest cyfrowy nomad? To podróżnik pracujący. Można by rzec, że jest to pracownik praktykujący koczowniczy tryb życia. Szuka swojego miejsca, najbardziej dogodnego do pracy i życia. Łącząc te dwie sfery, chce czerpać z życia jak najwięcej, przy jednoczesnym wykonywaniu swojej pracy.
W teorii brzmi to niezwykle prosto. Na możliwość podróży i pracy z najdalszych zakątków świata musi złożyć się jednak kilka czynników: firma, która umożliwia pracę zdalną, pracownik, który nie czując zobowiązań, chce wyjechać daleko od miejsca zamieszkania, i pieniądze. Ten ostatni czynnik zależny jest od wykonywanego zawodu.
REKLAMA
Cyfrowy nomad to osoba, która łącząc pracę z podróżą, chce korzystać z uroków świata. Najczęstszymi kierunkami wybieranymi przez takie osoby są: wyspy Bali, Wyspy Kanaryjskie, Tajlandia czy Ameryka Środkowa (np. Bahamy, Hawaje).
Jednak wraz z gwałtownym przyrostem popularności tej formy pracy rosną też problemy generowane przez cyfrowych nomadów, które skutecznie odbijają się na lokalnych społecznościach.
Cyfrowi nomadzi w natarciu
Zgodnie z danymi, w 2022 roku najwięcej cyfrowych nomadów pochodziło z USA. Ich głównym zajęciem jest szeroko pojęta dziedzina IT. W tym zestawieniu przodują pracownicy zatrudnieni na kontraktach, którzy nie są zobligowani do pracy przy biurku w siedzibie firmy.
Najczęściej wybieranymi przez amerykańskich nomadów miejscami od 2020 roku niezmiennie były: Tajlandia, Bali i Europa ogólnie. Najwięcej wiz pracowniczych dla cyfrowych nomadów wydały właśnie kraje europejskie.
REKLAMA
Polacy wrócili do czytania? Najlepszy wynik od dekady
"W 2020 roku w USA i na całym świecie nastąpiła wielka zmiana w kierunku pracy zdalnej, przyspieszona w dużej mierze z powodu pandemii COVID-19. Ta zmiana wpłynęła na życie pełnoetatowego pracownika - znacząco zwiększyła populację cyfrowych nomadów. Tylko w USA wzrosła ona o prawie 50 proc. od 2019 roku" - wylicza Mbo Partners w raporcie "COVID-19 and the Rise of the Digital Nomad", z 2021 roku.
Jak przekonuje polska strona cyfrowinomadzi.pl, do 2035 roku ludzi prowadzących cyfrowy nomadyzm będzie na świecie miliard. W tym samym czasie już co drugi pracownik w USA ma być freelancerem, a 1/3 z nich wybierze nomadyczny styl życia.
Narastające problemy
Wraz z dynamicznym wzrostem zainteresowania cyfrowym nomadyzmem wśród coraz to kolejnych grup zawodowych, rośnie także liczba problemów, z którymi zmagać się muszą nie sami nomadzi, ale lokalna społeczność.
REKLAMA
Już trzy lata temu, czyli w 2021 roku, kiedy pierwsze kraje rozpoczęły otwieranie granic i swobodne podróże, prawda o cyfrowych nomadach okazała się bardziej brutalna, niż przypuszczano. Buisness Insider opisywał wówczas problem meksykańskiego Tulum, które boryka się z niekontrolowanym napływem cyfrowych nomadów.
Choć miasto przyzwyczajone jest do dużej liczby turystów, która na co dzień nie stanowi problemu, napływ cyfrowych nomadów zmienił sytuację w mieście. Lokalni przedsiębiorcy uskarżali się, że wraz z przybyciem nowego "rodzaju" przybyszy dynamicznie wzrosły ceny zarówno żywności, jak i lokali mieszkalnych.
Ile spędzamy czasu wolnego w internecie? Znamy wyniki najnowszego badania
To jeden z najczęściej wymienianych problemów, które pojawiają się wraz z przybyciem nomadów. Przybysze mający co do zasady większe zasoby finansowe niż lokalna ludność jednocześnie wydają więcej. Mogą pozwolić sobie także na droższe mieszkania na wynajem. Wydają więcej na rozrywkę, usługi, wręczają większe napiwki. To wszystko sprawia, że lokalni przedsiębiorcy podwyższają ceny, licząc na szybki zysk.
REKLAMA
Wraz ze wzrostem cen rosną także problemy lokalnej społeczności: mieszkańcy w pewnym momencie nie mogą sobie pozwolić na tak drogie usługi, rezygnują z wynajmowania domów, poszukując tańszych opcji.
Rzeczywistość dostosowana do przybyszów
Oprócz dramatycznego wzrostu cen rosną także problemy społeczne. Coraz więcej mieszkańców, poszukując pracy i zarobku, decyduje się na zmianę branży. Dostosowują swoją działalność stricte pod przybyszów, likwidując w ten sposób dotychczasowe miejsca pracy.
Wspomniane przebranżowienie na masową skalę nie tylko prowadzi do zubożenia społeczeństwa, ale także do zmiany jego struktury. Więcej osób skupia się na pracy nastawionej na turystów, mniej - na pracy u podstaw.
Jak podkreśla stacja CBC, przybysze bardzo często zostają w danym miejscu na dłuższy czas. Nomadzi, w przeciwieństwie do turystów, osiadają w konkretnym miejscu nawet na miesiąc, dwa czy pół roku. Stacja podkreśla, że choć z początku wyglądający na nieinwazyjny, trend z czasem zaczął rodzić sporo problemów, w tym te społeczne. Lokalna ludność nierzadko oczekuje od gości, by ci przestrzegali zasad panujących w społeczeństwie, szanowali lokalne tradycje, kulturę czy święta. Wiele krajów, do których udają się nomadzi, to państwa o odmiennej dla nich kulturze i religii (np. Bali, gdzie główną religią jest islam). Brak poszanowania dla lokalnej kultury rodzi szereg problemów, w tym tych społecznych.
REKLAMA
To koniec cyfrowych nomadów?
Okazuje się jednak, że z biegiem czasu trend, który tak wielką popularność zyskał zaraz po wybuchu pandemii koronawirusa, może chylić się ku końcowi. Co rusz słyszymy o kolejnych amerykańskich gigantach, np. Dell, którzy decydują się na powrót swoich pracowników do pracy hybrydowej, a nawet stacjonarnej.
Wiele zawodów nie ma możliwości zaoferowania pracy w formie zdalnej, a nawet jeśli możliwość taka istnieje, to jakość pracy wykonywanej na odległość często nie zadowala samych pracodawców.
Świat powoli wraca do rzeczywistości sprzed pandemii, gdzie praca zdalna była prawdziwym rarytasem. Choć pandemia koronawirusa, w samej Polsce, bezpowrotnie zmieniła postrzeganie pracy zdalnej, nie ulega wątpliwości, że kolejne firmy będą odchodzić od tej najbardziej radykalnej formy, decydując się na model hybrydowy.
CBC/fly4free/the coversation/buisenss insider/as
REKLAMA
mpkor
REKLAMA