Zasiewanie deszczu a powódź w Dubaju. Co jest przyczyną tej klęski żywiołowej, jak steruje się pogodą?

- Techniki zasiewania deszczu działają, ale nie są precyzyjne. W przypadku Dubaju to nie one były przyczyną ostatniej powodzi - przekazał portalowi polskieradio24.pl prof. Maciej Zalewski z Uniwersytetu Łódzkiego.

2024-04-23, 16:47

Zasiewanie deszczu a powódź w Dubaju. Co jest przyczyną tej klęski żywiołowej, jak steruje się pogodą?
Dubaj, Zjednoczone Emiraty Arabskie, 19 kwietnia br.Foto: AA/ABACA/Abaca/East News

W Dubaju doszło do największej powodzi od 75 lat. Władze winią za nią obszar niskiego ciśnienia, który spowodował napływ dużych mas wilgotnego powietrzna. Służby meteorologiczne Dubaju szacowały, że spadło tam 168 litrów wody na metr kwadratowy.

Pojawiają się spekulacje, czy do powodzi mogły przyczynić się techniki zasiewania deszczu, stosowane m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Według władz tego kraju, samoloty generujące opady nie operowały w pobliżu chmur, które przyniosły katastrofalną powódź.

O poprawianiu pogody słychać często przy okazji rosyjskiego Dnia Zwycięstwa - regularnie donosi się o rozpraszaniu chmur. W Polsce na pomoc winnicom w województwie lubuskim wysłano śmigłowce, które chroniły je przed przymrozkami, wtłaczając na teren upraw ciepłe powietrze.

Czy takie metody mogą przynieść złe skutki? Jakie wnioski można wyciągnąć po powodziach w Dubaju?  O tym w rozmowie z prof. Maciejem Zalewskim z Uniwersytetu Łódzkiego.

REKLAMA

Więcej w rozmowie.

***

Polskieradio24.pl: W jaki sposób działają techniki zasiewania deszczu?

Prof. Maciej Zalewski:  Trzeba podkreślić, że techniki te owszem działają, ale nie są precyzyjne. Operują czasem efektywniej, czasem mniej. Wynika to z cyrkulacji atmosferycznej. Ważna jest siła wiatru, nasycenie atmosfery parą wodną, temperatura. Te kluczowe czynniki decydują o tym, w jakim stopniu ta technologia zadziała. A są one zmienne i dynamiczne, dlatego takich technik zasiewania deszczu nie można stosować z dużą dokładnością.

Niemniej jednak są stosowane i w pewnym zakresie pomagają rozwiązać problemy z opadami.

REKLAMA

Jakie substancje są stosowane, by wywołać deszcz?

Stosuje się, tak jak w Dubaju, drony, które dolatując do chmur, generują napięcie elektryczne, które destabilizuje ładunki. To powoduje opad deszczu. Stosuje się tez  jodek srebra. Rozpylają go samoloty, również powoduje on opady.

Na ile jest to powszechna praktyka?

Technika zasiewania deszczu jest generalnie dość droga, stosuje się ją raczej w wyjątkowych sytuacjach . Poza tym, by jej użyć, muszą być odpowiednie warunki atmosferyczne. W przypadku niekorzystnej konfiguracji głównych trzech parametrów, wspomnianych wyżej - zasiewanie deszczu nie przynosi spodziewanych rezultatów.

Istnieją modele optymalizujące ten proces. Stosowane są dla określonych regionów. Każdy obszar ma inną specyfikę, inne pokrycie roślinnością, chodzi też o pokrycie terenu obszarami o mniejszej lub większej podatności na nagrzewanie. Inaczej wygląda sytuacja na mokradłach, na wydmach, w zabetonowanym mieście.

Nad tymi ostatnimi obszarami, silnie nagrzewającymi się, mamy ciepłe prądy unoszące do góry, nad mokradłami prądy dążą ku ziemi. Te zasady są dobrze znane m.in. szybownikom.

REKLAMA

Trzeba tu uwzględniać trójwymiarowe oddziaływanie różnych czynników w przestrzeni.

Czy na podstawie tego, co się dzieje w Dubaju, możemy określić jakie techniki stosowano? Używano własnego patentu?

Z tego co wiem, w Dubaju stosowano drony.

Jednak nie przypuszczam, by tak intensywne opady były skutkiem zasiewania deszczu. To raczej wynik zmian klimatu.

Jak przypomnę, ocenia się, że temperatura globalna podniosła się o 2,5 stopnia Celsjusza w Europie, a na świecie o jeden stopień.

REKLAMA

To związane jest również ze zmiany kierunków cyrkulacji. Z kolei cieplejsze powietrze ma możliwość większej zawartości wody. Dlatego deszcze tropikalne są superintensywne.

Czym jest większa amplituda procesów klimatycznch? Na przykład w Polsce mamy zmianę przeważającej cyrkulacji wschodnio-zachodnie, na północno-południową. Dlatego początek kwietnia był ciepły, powietrze napływało z południa. Teraz mamy zimne podmuchy z Grenlandii. Tak narastająca niestabilność procesów klimatycznych przy stałym podnoszeniu się temperatury  występuje wszędzie na świecie, a konfiguracje mogą być różne u nas duże zależy od Atlantyku, a konkretnie od  Golfsztromu prądu niosącego ciepłe wody z Zatoki Meksykańskiej do Europy, który niestety słabnie.

Podsumowując, uważam, że takie ekstremalne zjawiska pogodowe jak w Dubaju, są konsekwencjami zmian klimatu.

Wyższa temperatura powoduje bowiem nagromadzenie dużych ilości pary wodnej, która zamienia  się w opad po zetknięciu się z zimnym powietrzem.

REKLAMA

Jakie są pana wnioski w związku z tym, co dzieje się w Dubaju?

Amplituda zjawisk klimatycznych będzie wraz ze wzrostem temperatury narastała, dodatkowo negatywny efekt w obszarach takich jak ten, gdzie leży Polska, będzie wzmacniany w wyniku intensywnej eliminacji lasów, w przypadku których odtworzenie funkcji stabilizującej klimat przez nowe nasadzenie trwa do 40 lat.

Ponieważ w Dubaju nie ma roślinności, zatem procesy klimatyczne będą tam bardziej dynamiczne.

Milimetr wody rozlany na podłodze ma zdolność asymilacji takiej ilości ciepła jak warstwa trzech metrów powietrza. Połowa biomasy roślin w lesie naturalnym to woda. Zatem trzeba sobie wyobrazić, jaką ilość ciepła absorbują lasy czy parki.

Jak to przekłada się na temperaturę otoczenia i warunki życia?

Jeśli w mieście są 32 stopnie Celsjusza, a w parku jest 28 stopni i trzy razy większa jest tam wilgotność powietrza, to ułatwia oddychanie, ułatwia opadanie pyłów. Na wybetonowanym placu powierzchnia rozgrzewa się powyżej 40 stopni Celsjusza. W dodatku powietrze jest suche, unoszą się pyły, wdychamy azbest z wykładzin hamulcowych, benzopiren, węglowodory ze spalin.

REKLAMA

Ma to wpływ na zdrowie. Badania profesora Piotra Kuny z Uniwersytetu Łódzkiego wykazały, że w zabetonowanym obszarze 16 procent dzieci ma astmę, 18 procent alergie, a na obrzeżach takich przypadków jest kilka razy mniej.

Z naszych analiz wynika, że by poprawić sytuację, wystarczy 36 procent obszarów zielonych, pod warunkiem że tam są zbiorniki wodne, zasilające systemy korzeniowe. Dlatego proponujemy tworzenie miasta jako błękitno-zielonej sieci.

***

***

REKLAMA

Zobacz również:

***

Profesor Maciej Zalewski jest założycielem Katedry UNESCO Ekohydrologii i Ekologii Stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego; jest dyrektorem Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN u/a UNESCO w Łodzi. Jest twórcą nowoczesnej koncepcji ekohydrologii stanowiącej podstawę do obecnie rozwijanej przy ONZ metodologii Nature Based Solutions (na podstawie: gov.pl)

***

PolskieRadio24.pl/

REKLAMA

Z prof. Maciejem Zalewskim rozmawiała Agnieszka Kamińska

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej