Pryszczyca na Węgrzech. Rząd twierdzi, że wywołana sztucznie

Pryszczyca zabiła już 11 tysięcy zwierząt   

Trwająca od 7 marca epidemia pryszczycy w węgierskich gospodarstwach pochłania coraz więcej ofiar. Według ostatnich danych do tej pory wybito na Węgrzech 11 tysięcy sztuk bydła zarażonych pryszczycą lub nią zagrożonych. Unijne przepisy mówią, że jeśli w stadzie pojawi się choćby jedno chore zwierzę, to trzeba wybić całe stado. 

Podejrzenia władz. Dostrzegają spisek 

Węgierskie władze sugerują jednak, że pojawienie się na Węgrzech wirusa pryszczycy nie jest naturalnym zjawiskiem. Jako pierwszy taką tezę przedstawił minister rolnictwa Istvána Nagya. W czwartek potwierdził ją też szef kancelarii węgierskiego premiera. Pojawiają się pierwsze wyrazy zwątpienia w badania laboratoryjne. "Opiera się wyłącznie na informacjach laboratoryjnych. Na razie jest to niepisane oświadczenie ustne, ale jest ono dość kategoryczne, dlatego też teraz dokładnie badamy, czy wirus pochodzi od zwierzęcia, czy z probówki" - powiedział wiceprzewodniczący Fideszu Gergely Gulyás. Polskie władze zapewniają natomiast, że wirus nie przedostał się do Polski. 

Rolnicy otrzymają wsparcie 

Epidemia pryszczycy na Węgrzech została ogłoszona 7 marca, gdy wirus zaatakował gospodarstwo liczące 1418 sztuk bydła mlecznego. Od miesiąca trwają badania pobliskich gospodarstw i likwidacja zarażonych osobników. Z powodu pojawienia się choroby kilka państw przywróciło kontrole na granicach z Węgrami i Słowacją. Węgierski rząd uspokaja też hodowców. Zapewniono, że rolnicy, których hodowle zostały dotknięte pryszczycą, otrzymają wsparcie państwa. 

Czytaj także: 

• Polska broni się przed pryszczycą. Nowe procedury na granicy
  
• Lawinowy wzrost zachorowań na krztusiec. "To rzeczywiście może zabrać życie"
  
• Rejs marzeń zakończony w izolatce. Epidemia na luksusowym statku
  

Źródła: PolskieRadio24.pl/PAP/JL 

REKLAMA