"Czy Putin, Stalin, czy car, Rosja powtarza swoje zbrodnie i kłamstwa" - podkreśliły europosłanki. Przypomniały wydarzenia poprzedzające wybuch II wojny światowej i fakty, że Związek Radziecki rozpoczął wojnę jako agresor, a zakończył jako sojusznik nagrodzony nowymi terytoriami.
"50 lat trzeba było, by nasze kraje odzyskały wolność, a żołnierze rosyjscy opuścili nasze terytoria. Nikt ich nigdy nie zapraszał i nikt nie płakał, kiedy wychodzili" - napisały deputowane.
"Imperializm Moskwy musi się skończyć"
Przypomniały również sowieckie zbrodnie, między innymi Katyń i Obławę Augustowską, zadając pytanie, czy Rosja się zmieniła. "Czy są jakieś różnice między okrucieństwami Stalina i Putina? Czy masowe groby w Katyniu nie odzwierciedlają tego, co widzimy w Buczy?" - napisały Anna Fotyga i Rasa Junkeviciene i dodały, że "dziedzictwo ludobójstwa jest przekazywane z pokolenia na pokolenie".
Podkreśliły, że sposób, w jaki podejmowane są i wykonywane decyzje w Moskwie, pozostaje niezmienny. Teraz dochodzi do deportacji Ukraińców do odległych zakątków Syberii i Azji Środkowej, co przypomina losy milionów Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Polaków i Tatarów krymskich oraz Rumunów, którzy zostali w ten sposób ukarani przez carów i komunistycznych przywódców.
"Kluczowym elementem rosyjskiego imperializmu była eksterminacja innych narodów, które odmawiają asymilacji lub podporządkowania. Okrucieństwa na Ukrainie pokazują naturę putinowskiej Rosji, tak jak Katyń obnażył prawdziwy stalinizm" - napisały deputowane. Dlatego - jak podkreśliły - "imperializm Moskwy musi się skończyć na zawsze".
Czytaj także:
Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl:
nj