- Jeśli chcecie znać prawdę, korzystajcie tylko z oficjalnych informacji z Ukrainy - zaapelował doradca prezydenta Mychajło Podolak. Była to reakcja na doniesienia z Rosji. Tamtejsze ośrodki podawały bowiem, że "rozpoczęła się duża ukraińska kontrofensywa".
"Rosyjskie doniesienia już dawno stały się osobnym wirtualnym meta-wszechświatem. Moskwa jest już aktywnie zaangażowana w odpieranie… globalnej ofensywy, której »jeszcze nie ma«. Milionowa armia odpiera ataki, niszczy tysiące czołgów, setki Himarsów i eskadry F-16. Jednym słowem, walka trwa" - komentował na Twitterze w ironicznym tonie Podolak.
"Ukraina uważnie przygląda się tej epicznej bitwie, jednak z pewnym zaskoczeniem. Nie chcielibyśmy przerywać klasycznego »rosyjskiego spektaklu«, niemniej jednak: jeśli chcecie znać prawdę, śledźcie informacje oficjalne z Ukrainy” - zaapelował.
Moskiewska dezinformacja na temat kontrofensywy
Jak pisze niezależny rosyjski portal Meduza, rosyjskie ministerstwo obrony powiadomiło w nocy z niedzieli na poniedziałek, że w niedzielę rano rozpoczęło się "szerokie ukraińskie natarcie na pięciu odcinkach frontu na kierunku południowo-donieckim", w które zaangażowanych miało być sześć batalionów zmechanizowanych oraz dwa bataliony czołgów, i które zakończyło się niepowodzeniem.
StratCom Ukraińskich Sił Zbrojnych (Zarząd Komunikacji Strategicznych) ostrzegł w poniedziałek, że rosyjskie źródła propagandowe planują działania dezinformacyjne na temat kontrofensywy, jej kierunków i strat ukraińskiej armii, "nawet jeśli kontrofensywy nie ma".
Czytaj także:
Zobacz także: gen. Roman Polko o rosyjskich działaniach dezinformacyjnych
PAP/łs