Pirotechniczne szaleństwo we Włoszech
We Włoszech, niemal zgodnie z tradycją, im bliżej Sylwestra, tym więcej doniesień o wykryciu prawdziwych arsenałów sztucznych ogni, którymi zamierzano powitać Nowy Rok.
2007-12-29, 15:35
We Włoszech, niemal zgodnie z tradycją, im bliżej Sylwestra, tym więcej doniesień o wykryciu prawdziwych arsenałów sztucznych ogni, którymi zamierzano powitać Nowy Rok. W odpowiedzi na apel organizacji konsumenckich, policja zajmuje się konfiskatą nielegalnych fajerwerków.
Pirotechniczne szaleństwo zakrawa na niezdrową rywalizację. Tylko w czasie jednego dnia akcji policji wykryto 500 kilogramów materiałów wybuchowych w Tarencie, 600 kilogramów w Rzymie i aż 10 ton na Sycylii. Jeden z zatrzymanych miał 1500 sztuk ładunków pirotechnicznych w garażu. Wszystkich jednak przebił woźny szkoły podstawowej pod Neapolem, który korzystając z ferii świątecznych, materiały wybuchowe przechowywał w klasach oraz w kotłowni.
Petardy mają złowrogie, a czasem ironiczne nazwy. Przebojem tego sezonu jest "Budżet", ważąca od 8 do 15 kilogramów bomba, której cena waha się od 250 do 400 euro. Wciąż jeszcze dostępne są "Tsunami" i "Bin Laden", będąca kolejną wersją legendarnej bomby "Maradona", oraz petarda "Ratzinger", skonstruowana jesienią 2005 roku.
Szacuje się, że obroty nielegalnego handlu niedozwolonymi materiałami wybuchowymi wynoszą 40 milionów euro. Zyski z tego czerpie głównie świat przestępczy, na czele z neapolitańską mafią "camorrą".
REKLAMA
REKLAMA