Wojna o śmiecie w Neapolu
W Neapolu i okolicach trwa wojna o śmiecie. Ich tony gromadzą się pod gołym niebem, ponieważ mieszkańcy nie chcą się zgodzić na otwarcie i tak już przepełnionych wysypisk, a protesty przybierają coraz gwałtowniejsze formy.
2008-01-04, 14:27
W Neapolu i okolicach trwa wojna o śmiecie. Ich tony gromadzą się pod gołym niebem, ponieważ mieszkańcy nie chcą się zgodzić na otwarcie i tak już przepełnionych wysypisk, a protesty przybierają coraz gwałtowniejsze formy.
Ostatniej nocy, zdesperowani mieszkańcy jednego z neapolitańskich przedmieść, nie chcąc dopuścić do przejazdu kolejnych ciężarówek ze śmieciami, podpalili cztery ustawione w poprzek szosy autobusy. To najdrastyczniejszy przykład protestu, ale nie jedyny.
Najpopularniejszy to wciąż podpalanie śmieci leżących na ulicy. W kilku miejscach Neapolu wywieszono kukły przedstawiające burmistrza miasta i przewodniczącego regionu, uważanych za głównych winowajców obecnej sytuacji.
Kłopoty ze składowaniem śmieci trwają w Kampanii od czternastu lat i pochłonęły już dwa miliardy euro. Od siedmiu lat wysyła się z Neapolu do Niemiec dwa tysiące ton odpadków dziennie, teraz mówi się podwojeniu tej ilości. Włochy są jedynym krajem w Europie eksportującym śmieci.
REKLAMA
REKLAMA