Glasgow: zmarła dziesiąta ofiara wypadku helikoptera
Policyjny śmigłowiec dwa tygodnie temu spadł na wypełniony gośćmi pub w centrum tego największego miasta Szkocji. Jednocześnie właściciel śmigłowca zawiesił loty wszystkich maszyn tego typu.
2013-12-12, 19:38
Posłuchaj
Zmarły, to 59-letni mężczyzna, który leżał z ciężkimi obrażeniami w szpitalu w Glasgow. Wiadomość o jego śmierci zbiegła się z czasowym wycofaniem z eksploatacji innych maszyn tego samego typu co policyjny śmigłowiec Eurocopter EC135, który w nocy 29 listopada spadł na bar "The Clutha". Dochodzenie w sprawie przyczyn wypadku nie ujawniło dotąd żadnych wad w silniku, ani skrzyni biegów.
Firma, która wynajmuje helikoptery policji i pogotowiu ratunkowemu podała, że powodem kontroli śmigłowców nie był wypadek w Glasgow, lecz drobna awaria w jednej z innych maszyn. Niemniej uziemiono już około 20 helikopterów tego typu. Ich producent podkreśla, że nie wydał takiego zalecenia, a decyzje o skierowaniu ich do przeglądu podjęli sami użytkownicy - komendy policji i służba zdrowia w różnych regionach Wielkiej Brytanii. Z ich 66 maszyn aż 57 to Eurocoptery EC135.
"Maszyna spadła na dach pubu jak kamień"
Eksperci próbują ustalić przyczynę wypadku. Nie wyklucza się awarii śmigłowca, ale także wpływu warunków atmosferycznych. Śmigłowiec nie zapalił się, ani też nie eksplodował. - W tej chwili to wielka zagadka - powiedział ekspert ds. lotnictwa Chris Yates. Maszyna miała zaledwie siedem lat. Jak mówią świadkowie, spadła na dach pubu "jak kamień".
Akcja ratunkowa zaczęła się błyskawicznie - już po minucie na miejscu były wozy strażackie i karetki pogotowia. Strażacy próbowali przez dach wydostawać uwięzionych w środku ludzi, nie wiadomo jednak było ile osób zostało jeszcze w pubie.
REKLAMA
"Nie mogę uwierzyć w to co się stało"
Świadkowie twierdzą, że wewnątrz pubu było ok. 120 osób, które słuchały koncertu zorganizowanego z okazji dnia św. Andrzeja, patrona Szkocji.
(CNN Newsource/x-news)
Świadek katastrofy, redaktor naczelny dziennika "The Sun Scotland", Gordon Smart powiedział telewizji BBC, że mimo późnej pory, pub i jego okolica były pełne ludzi: - Miniona noc była w Glasgow ważna - dzień wypłaty, pierwszy dzień przedświątecznych zakupów, pierwsze biurowe zabawy świąteczne, wielu ludzi w mieście. I takie straszne sceny. Nigdy nie zapomnę widoku helikoptera spadającego w ten sposób prosto z nieba.
REKLAMA
- Nie mogę uwierzyć w to co się stało. W pewnym momencie usłyszałem nierówno pracujący silnik a gdy spojrzałem w górę zobaczyłem spadający jak kamień helikopter. Spadał z dużą szybkością, ale wydawało się, że pilot usiłuje wykonać zwrot. Nie było jednak wybuchu, ani kuli ognia - powiedział Smart.
"To smutny dzień dla Glasgow"
Kondolencje rodzinom zabitych i poszkodowanych złożyli królowa Elżbieta II i lider opozycyjnej Partii Pracy, Ed Miliband.
Z poszkodowanymi w katastrofie solidaryzował się pierwszy minister Szkocji Alex Salmond. -Składam kondolencje rodzinom ofiar i wyrazy współczucia dla rannych. To smutny dzień dla Glasgow i całej Szkocji - powiedział Salmond.
Na tragedię zareagował także premier David Cameron, który za pośrednictwem serwisu Twitter przekazał wyrazy otuchy wszystkim poszkodowanym. "Jestem myślami ze wszystkimi, którzy ucierpieli w wyniku katastrofy helikoptera" - napisał.
REKLAMA
PAP, IAR, pp
REKLAMA